Po dwóch latach pandemii rok 2022 miał być światłem na końcu tunelu. Ale nadciąga nowa burza, ponieważ koszty życia osiągają punkt krytyczny. Raporty Kirsty Johnston.
Tuż przed Bożym Narodzeniem ziścił się najgorszy koszmar Marchella Linzeya. Dostał od swojego mechanika rachunek na 4000 dolarów i nie miał czym płacić – pomimo pracy na pełny etat, uprawy własnych warzyw i posiadania domu, po prostu nie było wystarczająco dużo pieniędzy.
„Już zacisnęliśmy pasy. Mamy ogród, łowimy ryby zamiast je kupować. Robimy chutney i dżem. Nie jeździmy na wymyślne wakacje” – mówi Linzey. „Ale wszystko idzie w górę – ser, mleko, prąd, benzyna, stawki, wszystko – i nadal czujemy, że toniemy”.
RZECZY
Indeks cen towarów i usług konsumenckich (CPI) obejmuje setki towarów i usług.
Na szczęście dla Linzeya jego mechanik pozwolił mu z czasem spłacić rachunek. Ale mówi, że niewielu ludzi byłoby w stanie to zrobić, a mimo to jest to walka.
CZYTAJ WIĘCEJ:
* Bank Rezerw może być zmuszony do „kontynuowania wędrówek, dopóki coś się nie zepsuje”
* Najemcy przygotowują się na rok podwyżki czynszu
* Dlaczego tak wielu nie może ponieść kosztów życia, skoro inflacja wzrasta do 5,9 procent
„To pochłania mój uznaniowy dochód, dopóki nie zostanie teraz spłacony. Nie, że dużo wydajemy – i tak nie kupujemy kawy ani nie chodzimy do kina. To jak bycie studentem” – mówi.
„I czuję się, jakbym był jednym z tych szczęśliwców – mieszkam w Dunedin, gdzie jest taniej, i jesteśmy właścicielami naszego domu. Nie wiem, jak ludzie teraz dostają kredyt hipoteczny. Nie wiem, jak radzą sobie z tym ludzie w całym kraju, w miejscach takich jak Auckland i Wellington”.
Oficjalne liczby opublikowane w tym tygodniu potwierdziły to, co ludzie tacy jak Linzey już wiedzieli – koszty życia poszybowały w górę, a ceny prawie wszystkiego są teraz znacznie wyższe niż w zeszłym roku.
Inflacja – mierzona ceną powszechnych dóbr i usług, takich jak transport, żywność i czynsz – wzrosła o prawie 6 procent w ciągu 12 miesięcy do grudnia 2021 r. i jest obecnie na najwyższym poziomie od 1990 r..
Wzrost był spowodowany głównie kosztami budowy nowych domów; i transportu, głównie ze względu na ceny benzyny. Statystyki Nowej Zelandii podały w zeszłym roku, że średnia cena 91-oktanowej benzyny wzrosła o 30 procent, z 1,87 dolara za litr do 2,45 dolara.
Co więcej, czynsz i żywność również wzrosły rok do roku, przy czym koszty wynajmu wzrosły o 3,8 procent, a żywność o 4,1, z kluczowymi udziałowcami w produktach spożywczych, takich jak mleko i ser.
Doradcy budżetowi i eksperci ds. żywności twierdzą, że ceny w supermarketach były już wcześniej zbyt wysokie – kwestia ta jest obecnie przedmiotem dochodzenia Komisji Handlu – a dalsze podwyżki postawią rodziny w bardzo trudnej sytuacji.
Stent / RZECZ KEVINA
Przewodnicząca Komisji Handlu Anna Rawlings przedstawia w lipcu projekt sprawozdania Komisji na temat sektora spożywczego.
„Budżet żywnościowy jest elastyczny – na pierwszym miejscu są inne rzeczy, takie jak czynsz i władza, a to, co zostało, idzie na żywność” – powiedziała dr Sally Mackay z Koalicji Zdrowia Aotearoa.
„Jeśli niewiele zostanie, oznacza to, że ludzie nie będą w stanie dokonywać zdrowych wyborów – zamiast tego będą decydować się na wysokoenergetyczną, przetworzoną żywność i ciągle te same rzeczy. To może skończyć się makaronem bez zawartości. Gdzie w tym zaszczyt?
Na arenie międzynarodowej historia jest taka sama. Inflacja rośnie z powodu polityki pieniężnej wprowadzonej w celu złagodzenia ekonomicznego ciosu Covid, a problemy z łańcuchem dostaw ograniczają produkcję i przepływ towarów. Inflacja w Australii wynosi 3,5 proc., w USA 7 proc. W Wielkiej Brytanii połączenie rosnących kosztów życia i wyższych podatków doprowadziło do tego, że think-tank nazwał rok 2022 „Rokiem nacisku”.
Poprzednie prognozy mówiły, że po rozwiązaniu problemów z podażą inflacja spadnie. Jednak dane z tego tygodnia pokazały, że nie tylko towary importowane prowadzą do wyższych cen. Lokalne produkty i usługi również były droższe, co sugeruje, że inflacja nie będzie przejściowym zjawiskiem rosnącym w przypadku Covid-19, ale będzie szybko rosnąć do 2023 roku.
„Inflacyjny smok jest dobrze i naprawdę obudzony” — powiedział ANZ. Ekonomiści twierdzą, że takich warunków nie widziano w Nowej Zelandii od lat 70. i wczesnych 80., kiedy premierem był Robert Muldoon, a inflacja wymknęła się spod kontroli.
„Ostatnio mieliśmy taki okres niskiej inflacji, że ludzie myśleli, że inflacja zawsze będzie niska”, powiedziała ekonomistka Susan St John z University of Auckland.
„Myśleliśmy, że ma zostać, ale może to złoty wiek, który dobiegł końca. Myślę, że wkraczamy w nową erę niedoboru – widać to w obszarach takich jak budownictwo, ze wszystkimi opóźnieniami i przekroczeniami kosztów”.
Tradycyjnie głównym sposobem przeciwdziałania inflacji było podnoszenie stóp procentowych – zgodnie z przewidywaniami ANZ, że Bank Rezerw będzie musiał co kwartał podnosić Oficjalną Stopę Gotówkową o 0,25, aby utrudnić pożyczanie pieniędzy, co służyłoby osłabieniu popytu – ale także życie konsumentów trudniejsze przez co najmniej kolejny rok.
„To nie będzie zabawne”, mówi prognoza ANZ. „Ale właśnie dlatego banki centralne są niezależne – aby podejmować trudne decyzje dla długoterminowej kondycji gospodarki”.
Jego przewidywania opierały się na założeniu, że jeśli inflacja wzrośnie, płace również będą musiały wzrosnąć, ponieważ pracownicy domagają się wyższych płac, aby nadążyć za wyższymi kosztami, tworząc coś, co jest znane jako „spirala płac i cen”.
Finn Robinson, ekonomista ANZ, powiedział, że teoretycznie pracownicy z Nowej Zelandii będą mogli wykorzystać obecny niedobór siły roboczej i argumentować swoją rację w środowisku o wysokiej inflacji, podsycając ogień spirali.
Ale inni komentatorzy nie zgadzają się, że płace mogą powodować taki problem.
Craig Renney, ekonomista z CTU, powiedział w zeszłym roku, że mniej niż połowa Nowozelandczyków otrzymała podwyżkę, a ci, którzy to zrobili, byli bardziej skłonni do zarabiania wysokich pieniędzy, a nie do przeciętnego pracownika.
„W rzeczywistości większość pracowników ma indywidualne umowy i nie mają możliwości domagać się podwyżek” – powiedział Renney. „Pomysł, że pracownicy będą organizować spotkania w zadymionych pokojach na zapleczu i ściskać ceny pracy swoją przemysłową potęgą, jest bardzo mało prawdopodobny”.
Powiedział raczej, że rosnąca inflacja tylko pogorszy istniejące niedogodności.
„Przed Covid mieliśmy gospodarkę charakteryzującą się zwycięzcami i przegranymi, z koncentracją bogactwa i władzy gospodarczej w rękach coraz mniejszej grupy inwestorów i właścicieli domów” – powiedział.
„Pracownicy musieli już pracować dłużej na bardziej niepewnych stanowiskach, aby położyć jedzenie na stole, a jeśli płace nie nadrobią zaległości, prawdopodobnie pogorszą się i będą kontynuować”.
Linzey jest nauczycielką wczesnego dzieciństwa, która doświadcza takich stagnacji zarobków. Zarabia 61 000 dolarów rocznie. Kiedy zaczynał tę rolę w 2010 roku, zarabiał zaledwie kilka tysięcy dolarów mniej niż teraz. W tym samym czasie inflacja rosła i rosła, o 3 proc. rocznie, potem o 4 proc., a teraz prawie o 6 proc., ale podwyżki płac nie nadążają.
„Mieliśmy zamrożenie płac na dziewięć lat. Oznaczało to, że nasza pensja została w tym czasie zdewaluowana o około 30 procent. Teraz rośnie o 1,8 proc. rocznie, ale inflacja jest wyższa, więc nigdy nie nadążamy”, mówi. „To przerażające. Właściwie tracę pieniądze. Nie wiem, na co będę mógł sobie pozwolić w ciągu najbliższych kilku lat”.
Dla osób posiadających kredyty hipoteczne podwyżki stóp procentowych mogą być ostatnią słomką finansową. Dane firmy Corelogic pokazały, że około 60 procent kredytów mieszkaniowych będzie musiało zostać zrefinansowanych w przyszłym roku, a prognozy przewidują podwojenie stóp procentowych w ciągu sześciu miesięcy. Jak podały banki, stawki, które wynosiły 2 procent, wyniosą 4, a nawet 5 w ciągu zaledwie sześciu miesięcy.
W swojej prognozie ANZ podał przykład hipotetycznego kredytu hipotecznego o wartości 800 000 dolarów, który wzrósł z 2,21 procent do 3,49 procent. Ich płatności wzrosłyby o około 115 dolarów tygodniowo, zakładając okres 25 lat.
„To będzie bolało. A kiedy pomnożysz się przez setki tysięcy pożyczkobiorców, otrzymasz duży dochód do dyspozycji nagle zajęty przez zwiększone spłaty kredytu hipotecznego”.
Dla niektórych będzie to oznaczać mniej kolacji w eleganckich restauracjach. Nowe spa lub łódź może wymagać wstrzymania. Na razie może się opóźnić zakup drugiej nieruchomości pod wynajem.
Ale dla innych rodzin, w tym najemców, którzy widzą przerzucenie wzrostu stóp procentowych, będzie to oznaczać trudności w dodatku do trudności.
„Starałam się nawet o tym pomyśleć, kiedy, gdzie spłaca się kredyt hipoteczny”, powiedziała Rose Kavapalu, sprzątaczka z Māngere. „Nie chcę o tym myśleć, ponieważ jest to tak wyczerpujące psychicznie. Strach jest męczący”.
Kavapalu czyści posterunek policji w Ōtāhuhu i to od 16 lat. Ale jej godziny zostały skrócone i zredukowane do zaledwie pięciu dziennie. Przy płacy minimalnej to nie wystarczy. Ale jej druga praca zniknęła, gdy Auckland weszła w czerwone światło Covid-19 i od tego czasu nie była w stanie znaleźć innej, mimo że codziennie szukała.
„Szukałem wszędzie, ale w tej chwili jest to naprawdę trudne. Tam nic nie ma.”
Mówi, że ma nadzieję, że zostanie podniesiona płaca minimalna. Jeśli tak się nie stanie, nie wie, co zrobi.
„Moi rodzice, mój mąż, są chorzy. Naprawdę naprawdę budujemy budżet” – mówi. „Ale przy niskich dochodach nie ma dokąd pójść. Nie ma sposobu na rozwiązanie tego problemu”.
„Modlę się tylko, aby zdarzył się cud, a my mamy dość, spłacamy hipotekę i zostało mi, mam nadzieję, kawałek chleba dla mnie”.