Otwórz bezpłatnie Editor's Digest
Redaktorka FT Roula Khalaf wybiera swoje ulubione historie w tym cotygodniowym biuletynie.
Siedmioletnia Nadia Niżyńska jest zadowolona z decyzji polskiego rządu o usunięciu zadań domowych z jej szkolnego programu nauczania. Tak naprawdę „wszyscy w mojej klasie są bardzo szczęśliwi” – mówi mi, kolorując w swoim notatniku. „Niektóre z naszych zadań domowych są naprawdę trudne”. Jest podekscytowana możliwością spędzenia większej ilości czasu z przyjaciółmi w parku „bawiąc się w berka (polska wersja Tagu)”.
Premier Donald Tusk od objęcia urzędu w grudniu rozpoczął szereg reform mających na celu demontaż machiny państwowej zbudowanej przez poprzedni rząd prawicowego Prawa i Sprawiedliwości (PiS).
Musisz to przeczytać
Artykuł ten znajduje się w biuletynie, który trzeba przeczytać, w którym co tydzień polecamy godne uwagi wiadomości. Zapisz się do newslettera Tutaj
Pod koniec ubiegłego roku rząd Tuska zapowiedział podwyżkę wynagrodzeń nauczycieli o 30 proc. Jego resort edukacji zmienia także program nauczania, zmniejszając m.in. liczbę godzin zajęć z religioznawstwa. Część polskiej historii i literatury promowanej w ramach ultranacjonalistycznego i konserwatywnego programu PiS, w szczególności dzieła polskiego papieża Jana Pawła II, zostaną usunięte z sal lekcyjnych.
Szkoły w Polsce zdecydowanie potrzebują pomocy. Po blokadach spowodowanych pandemią ich kolejnym wyzwaniem będzie przyjęcie największej w UE kontyngentu ukraińskich dzieci, który wyłoni się z inwazji Rosji na pełną skalę w 2022 r. Niewiele jest jednak zgody co do tego, czy wyeliminowanie zadań domowych poprawiłoby sytuację. Były minister edukacji PiS Przemysław Czarnek, jak można było się spodziewać, krytykuje to posunięcie. Znów świetne studio (Powtarzanie jest matką uczenia się), jak mówi, „jest uznaną i naturalną zasadą klasycznego nauczania”. Mówi, że zakaz odrabiania prac domowych to ignoruje.
Tomasz Kajterowicz z Instytutu Badań Edukacyjnych nadzorowanego przez Ministerstwo Edukacji podkreśla, że „regulacje nie są barierą, ale ograniczeniem i zmianą”, aby praca domowa była „bardziej efektywna”. Polskie dzieci mają osiem lat szkoły podstawowej od siódmego roku życia, a nauczyciele mogą zadawać prace domowe w ostatnich czterech latach nauki – ale wybór należy do nich i nie jest on oceniany.
Gajderowicz przekonuje, że dowodem na reformę są niedawne badania edukacji International Student Assessment (PISA), z których wynika, że w krajach OECD osoby poniżej 15. roku życia spędzają średnio 1,5 godziny dziennie na odrabianiu zadań domowych, w porównaniu do 1,7 godziny w Polsce.
OECD przyznaje, że badania PISA wykazują niższe oceny dzieci, które zgłaszają, że spędzają więcej czasu na odrabianiu zadań domowych. Jednak „na podstawie danych z Pizy nie możemy wyciągać wniosków przyczynowo-skutkowych, a wnioski niekoniecznie są takie, że spędzanie większej ilości czasu na odrabianiu zadań domowych prowadzi do gorszych ocen” – mówi Miyako Ikeda, starszy pracownik naukowy w Dyrekcji ds. Edukacji OECD.
Polska Minister Edukacji Barbara Nowacka poparła to posunięcie, sugerując, że szczególnie „podstępne” dzieci w wieku szkolnym zwracały się do ChatGPT o pomoc w odrabianiu zadań domowych. Mówi też, że za „depresję u nastolatków” może odpowiadać „nauka i ogromny stres”. Nowacka wiąże prace domowe z nierównością, gdyż dzieciom w zamożnych rodzinach często pomagają rodzice lub prywatni korepetytorzy.
Justin Snyder, prodziekan na Uniwersytecie Columbia, który wykładał w gimnazjach, liceach i na uniwersytetach, powiedział, że chociaż istnieją „uzasadnione obawy” dotyczące prac domowych, nie oznacza to, że nie mają one wartości. „Oznacza to, że nauczyciele muszą zwracać większą uwagę na rodzaj zadawanych przez siebie prac domowych”.
Wśród moich warszawskich znajomych Anna Bajak martwi się teraz, jak trzymać swojego 11-letniego syna z dala od telefonu komórkowego, gdy ten wraca ze szkoły o 13:00. W przeciwieństwie do Novackiej przewiduje pogłębianie się nierówności, bo „rodzice będą musieli włożyć jeszcze więcej wysiłku, aby wypełnić wolny czas swoim dzieciom. Część dzieci i tak pozostanie na wiele godzin przed ekranami.
Tom McGrath, dyrektor brytyjskiej szkoły podstawowej na obrzeżach Warszawy, powiedział, że polska debata na temat prac domowych pokazała, „jak edukacja stała się częścią wojen kulturowych”. Tylko jedna partia jest całkowicie zadowolona ze zmiany polityki: ci, którzy chcą pograć w bereca po południu.