Recenzja koncertu: Thom Yorke w Christchurch

Recenzja koncertu: Thom Yorke w Christchurch


obraz: Stephanie Cartwright

Napisane przez Dana Buchanana

Recenzja: Thom Yorke – Wolfbrook Arena, 23 października 2024 r

Jako lojalny naśladowca Toma's Word, Dan Buchanan nie mógł się doczekać pierwszego spotkania ze swoim bohaterem, ale frontman Radiohead nie zawiódł wczoraj wieczorem w Christchurch.

Mówią, że nigdy nie powinieneś spotykać swoich bohaterów. Mówią, że będziesz rozczarowany. Nie miałam szczęścia poznać Thoma Yorke’a, ale zobaczenie go dziś wieczorem na żywo po raz pierwszy po 30 latach bycia jego fanem może być dla mnie czymś najbliższym. Można śmiało powiedzieć, że na szczęście się nie zawiodłem.

Kiedyś fanów słynnego zespołu Radiohead Thoma można było podzielić na dwie grupy. Ci, którzy wcześniej woleli ten zespół Dzieciak AI ci, którzy je woleli, począwszy od tego albumu.

Ale w miarę jak dorastaliśmy, byliśmy wiernymi naśladowcami słów Toma, a nasze muzyczne palety dojrzewały, niezliczone tekstury dźwiękowe jego dzieła z czasem stały się zakładkami, demonstrując jednocześnie ewolucję jego umiejętności pisania piosenek i pozwalając na pojawienie się And after Dzieciak A Fani spotykają się i cieszą się euforią, jaką zapewnia sztuka o tej głębi.

Magik wokalny znany jako Thom Yorke wszedł na scenę dokładnie wtedy, kiedy miał na to ochotę. Przechodzimy do utworu otwierającego, uroczej, akustycznej wersji „Weird Fish/Arpeggi” z albumu z 2007 roku W tęczy.

W słabym świetle Yorke wciąż jawi się jako nawiedzona i niepokojąca postać, charakterystyczny znak alternatywnego rockera z lat 90. Jego głowa pochyla się do przodu, aby dosięgnąć mikrofonu, a jego wyjątkowo kanciasta twarz – teraz z miękkimi liniami i ciepłą skórą – wciąż z jednym okiem na wpół otwartym, ledwo porusza ustami, gdy jego płuca przebijają tę charakterystyczną dla nas ostrą, wywołującą dreszcze teksturę dźwiękową, którą czujemy . Rozpoznał to już po kilku sylabach, które opuściły jego usta.

Prowadząc nas ze słuchu przez katalog swojej twórczości, od Radiohead po jego najnowsze solowe dokonania, jednoosobowy zespół Thoma oferuje nam muzyczny odpowiednik intertekstualności, wyselekcjonowanie fragmentów z niepowiązanych ze sobą dzieł i połączenie ich, tworząc zupełnie odmienny historia, obie dziwnie znajome, a jednocześnie zupełnie nowe. Urzekający i uwodzicielski.

W głębi trzeciej piosenki Tom odnalazł swój rytm. Tańcząc do utworu „Packt Like Sardines In A Crushed Tin Box”, przemówił do wyprzedanej hali Wolfbrook Arena z piosenkami „Good Evening” i „Thanks for Have me in Christchurch”, po czym usiadł do utworu tytułowego z 2018 roku. Suspirium. Przypadkowy głos przerywa krótką ciszę. „Kochamy cię, Tom”. „Ja też cię kocham, stary” – odpowiada ze śmiechem.

Scenografia przypomina sklep muzyczny. Okrągły układ automatów perkusyjnych, klawiatur i syntezatorów z mikrofonami na każdym z nich, dzięki czemu może przemieszczać się od stacji do stacji i samodzielnie prowadzić występ. Gitara akustyczna pojawia się jakby z powietrza, tworząc melancholijny, rozdzierający serce występ dziecko„How to Just Disappear” i nagle został przywiązany do gitary basowej Gumka do ścierania„Czarny Łabędź”. Obrazy przyprawiają o zawrót głowy. Neonowe sylwetki Thoma rozpraszają się w połowie utworu jak dym i zmieniają się jak diagram wizualnie reinterpretujący to, co dzieje się muzycznie.

Gdybym miał okazję obejrzeć ten program jeszcze raz, zrobiłbym to, żeby znów się nie rozczarować.

Thom Yorke wystąpi w Spark Arena w Auckland w dniach 25–26 października.

Tammy Lowe

„Ekspert Internetu. Introwertyk. Uzależniony od ulicy. Ewangelista kawy. Pisarz. Myśliciel. Miłośnicy skrajnej śpiączki. Wykładowca”.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *