Przetestuj Mercedes-Benz 300 SEL 6.3, najlepszego sedana Steve'a McQueena

Przetestuj Mercedes-Benz 300 SEL 6.3, najlepszego sedana Steve'a McQueena

W tym roku na aukcji RM Sotheby’s Monterey Car Week a 1972 Mercedes-Benz 300 SEL 6.3 Który Steve McQueen kupił jako nowy i posiadał aż do śmierci, a następnie sprzedał za 148 400 dolarów. Historia głosi, że McQueen jechał swoim Porsche 911S po niemieckiej autostradzie z prędkością około 300 km/h, kiedy 300 SEL 6.3 łatwo eksplodował. Niezależnie od tego, czy ta sfabrykowana historia nadaje się do analizy, biorąc pod uwagę oficjalną prędkość maksymalną 300 SEL 6.3 wynoszącą 300 km/h, McQueen natychmiast zawrócił i kupił samochód, który w sierpniu zeszłego roku trafił na aukcję.

I dziwnym zbiegiem okoliczności – a może szczególnie sprytnym atakiem strategii marketingowej – Mercedes-Benz Classic Center przywiozło w tym roku do Monterey również doskonale zachowaną 300 SEL 6.3 i zaoferowało mi możliwość poznania jednego z najważniejszych historycznych modeli marki. . Konkretny pokazany samochód opuścił fabrykę jako model z 1971 r., a nie z 1972 r. i jest wykończony w kolorze ciemnobrązowym, półmetalicznym w porównaniu z czarnym modelem limuzyny McQueena, ale poza tym ma te same specyfikacje i statystyki.

Konkretnie, 300 SEL 6.3 pojawił się w 1968 roku, kilka lat po debiucie Mercedes-Benz 300 SEL generacji W109, który dodał zawieszenie pneumatyczne do współczesnego podwozia W108. Zasadniczo Benz porzucił następnie wysokowydajny silnik V8 z pojedynczą górną krzywką z większego sedana 600 na 300 SEL, aby stworzyć 300 SEL 6.3. Powstały samochód zapoczątkował nową erę sportowych sedanów o mocy 250 koni mechanicznych i momencie obrotowym 368 funtów na stopę. W tym okresie 300 SEL 6.3 był w stanie przyspieszyć do 60 mil na godzinę w mniej niż osiem sekund i osiągnąć prędkość maksymalną 237 mil na godzinę.

Z zewnątrz rozróżnienie między ulepszonym 6.3 a „zwykłym” W109 lub „podstawowym” W108 wymaga dokładnej kontroli. Nieco szersze opony będą prawdopodobnie główną wskazówką, podobnie jak podwójne reflektory i dodatkowy zestaw świateł drogowych – te ostatnie prawdopodobnie zamontowano w celu poprawy widoczności podczas pokonywania kilometrów na autostradzie.

Wsiadłem do Benza w Monterey, naciskając z przyjemnością przycisk na klamce drzwi, a następnie wsunąłem się do głębokich, pluszowych skórzanych wiader. Drzwi się zamknęły, a ja rozejrzałem się po otoczeniu. Ten 300 SEL 6.3 pokazuje na liczniku zaledwie 57 995 mil, co niewątpliwie wskazuje na jego wiek, ale dzięki Mercedes-Benz Classic pozostaje w idealnym stanie.

Usiadłem na miejscu kierowcy, poprawiłem poluzowane pasy bezpieczeństwa – być może główny wskaźnik wieku samochodu – i uruchomiłem silnik, który leniwie kręcił się na pierwszych obrotach. Dźwignia zmiany biegów przypomniała mi dźwignię zmiany biegów w 560 SL mojej babci z 1986 r., którą ona również kupiła jako nową i posiadała aż do śmierci. Co ciekawe, dobrze zna McQueena, więc zacząłem się zastanawiać, czy kiedykolwiek jeździła jego 300 SEL 6.3 i czy czas spędzony z jego Benzem zainspirował ją do późniejszego zakupu.

Gdy tylko skręciłem w kręte drogi zielonego półwyspu Monterey, przypomniał mi się moment obrotowy 6,3-litrowego V8. Mając nadzieję na okazanie chociaż odrobiny mechanicznego współczucia, chciałem zaczekać, aż silnik się rozgrzeje, zanim głębiej wcisnę pedał gazu. Ten czas dał mi szansę docenić właściwości jezdne klasycznego zawieszenia pneumatycznego, które pozwala na duże przechyły nadwozia na boki, ale po prostu pochłania niedoskonałości drogi, spadki i progi zwalniające bez najmniejszego problemu. Wąska obręcz kierownicy i lekki układ kierowniczy w połączeniu z zawieszeniem zapewniają płynną i komfortową jazdę, jeśli nie szczególnie precyzyjną. Zamiast tego z tyłu głowy zaczęła nabrzmiewać pewność, że uda mi się utrzymać impet.

Gdy silnik się rozgrzał, do głowy zaczęła wkradać się chęć mocniejszego naciskania prawej stopy. Czyniąc to – początkowo delikatnie – uwolniło pozornie nieskończoną moc, wypływającą z głębin nieprzygotowanych rezerw. Oczywiście tylko do pewnego stopnia, bo czterobiegowa automatyczna skrzynia biegów to chyba najsłabszy punkt auta. Niezależnie od tego, czy przepustnica wymagała regulacji, czy nie, skrzynia biegów zmieniała bieg na wyższy, aby utrzymać silnik na coraz niższych obrotach. Jedyne rozwiązanie? Połóż w nim stopę i utrzymuj silnik włączony, gotowy do rock and rolla.

Objechałem półwysep, zanim wysiadłem na 17 Mile Drive, starając się ominąć ruch uliczny i tylko kilka razy udało mi się osiągnąć prędkość autostradową. Tutaj małe rzeczy zaczęły się zgadzać: żadnych pisków, żadnych grzechotek, tylko dotykowa natura prawdziwego drewna, plus przyciski, przełączniki i błyszczące elementy, przy których nie mogłem powstrzymać się od majstrowania podczas jazdy. Już same materiały sprawiły, że poczułem się bardzo usatysfakcjonowany i podkreśliły coś, czego brakuje wielu nowoczesnym pojazdom.

Jedynie wewnętrzny kołnierz klaksonu kierownicy wyglądał na część zamienną, wykończoną aluminiowymi wykończeniami. Ale poza tym nie było Apple CarPlay, podcastów ani pomocy dla kierowcy, które mogłyby wpłynąć na mój prawdziwy wybuch przeszłości. W tamtym czasie wersja 6.3 dodała ponad 10 000 DM do ceny podstawowego 300 SEL (co odpowiada pakietowi opcji, który na dzisiejszym rynku kosztuje ponad 22 000 dolarów). Jednak ze względu na osiągi i wartość, które wyraźnie zauważył Steve McQueen, rekordy Mercedes-Benz nadal wskazują, że wyprodukowano ogółem 6526 egzemplarzy.

Jako samochód kolekcjonerski McQueen 300 SEL 6.3 na aukcji niewątpliwie skorzystał na udokumentowanym pochodzeniu od celebrytów. A jednak podobny przykład mil Został sprzedany na aukcji Broad Arrow w Monterey Kosztował około połowę wartości, więc najwyraźniej istnieje rynek na coś wyjątkowego. Nawet jeśli nie jest tak ekscytujący jak samochody sportowe z lat 70., takie jak McQueen Porsche 911S z 1970 r. sprzedane przez RM w Monterey w 2011 r Za 1,375 miliona dolarów – wygląda na to, że 300 SEL 6.3 dobrze pasowałby do szerokiej gamy chłodzonych powietrzem Porsche, Dino Ferrari, a nawet BMW z 2002 roku. To nie jest całkiem sobotni poranek Carver Canyon, to działający Benz Perfect na niedzielny lunch jest to prawdziwa kapsuła czasu z minionej epoki motoryzacji, z której Mercedes i prawie każdy producent samochodów wciąż może się uczyć.

READ  Satya Nadella z Microsoftu zaniepokojona umową OpenAI-Apple: raport

Halsey Andrews

„Lekarz gier. Fanatyk zombie. Studio muzyczne. Kawiarni ninja. Miłośnik telewizji. Miły fanatyk alkoholik.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *