Tik, tik… Bum! (w środku, 115 min) Reżyseria: Lin-Manuel Miranda
Zbliżająca się perspektywa ukończenia 30. roku życia sprawia, że Jonathan Larson (Andrew Garfield) wynurza się z obaw i niepewności.
Już starszy od Stephena Sondheima niż wtedy, gdy miał swój pierwszy przebój na Broadwayu i Paula McCartneya, kiedy napisał swoją ostatnią piosenkę z Johnem Lennonem, „Przyszłość teatru muzycznego” przeżywa kryzys w późnym kwartale, który rozpoczął się w 1990 roku.
Przez osiem lat trudził się w blasku swojej dystopijnej science fiction duma, ale nie rozbudziła wyobraźni żadnego producenta na Broadwayu i poza nim. Teraz ma ostatni rzut kostką, publiczne warsztaty, proces, który opisuje się jako podobny do „kolonoskopii na Times Square, i możesz się dowiedzieć, że już nie żyjesz”.
Czytaj więcej:
* Enchanted: wspaniała komedia muzyczna Amy Adams w końcu pojawiła się na Disney+
* Ruch: wspaniałe monochromatyczne i dające do myślenia arcydzieło Netflix
* Święty Mikołaj powraca: Świąteczna taryfa Netflix spada do nowego niskiego poziomu z tym indykiem
* Vivo: Magiczny dotyk Lin-Manuela Mirandy przenosi historię Netflix na wyżyny
Chociaż wszędzie są rozrywki, od chaosu niedzielnego brunchu w Moonlight Diner, gdzie pracuje jako kelner, po swoją tańczącą dziewczynę Susan (Alexandra Ship), która musi porozmawiać o zbliżającej się wyprowadzce z miasta, po innego przyjaciela, który kończy. W szpitalu z powikłaniami AIDS. „W zeszłym roku uczestniczyłem już w trzech pogrzebach – mój najstarszy miał 27 lat” – mówi.
Jednak jego najbardziej palące zainteresowania to te, które wzbudził sam Sondheim. duma Wciąż brakuje mu piosenki dla głównej bohaterki Elizabeth w drugim akcie. To ten, na którym opiera się cała muzyka – a Larson z trudem pisze słowo lub nutę, szalona postawa człowieka, który potrafi „stworzyć piosenkę o pijaństwie w zaledwie trzy godziny”.
Jak mówi nam wstępny komentarz: „Wszystko w tym jest prawdą, z wyjątkiem części, które stworzył Jonathan”.
W pewnym sensie łatwo jest zobaczyć, co skłoniło Lin-Manuela Mirandę do jego reżyserskiego debiutu. ona ma Hamilton– Świetne multimedia, mieszające styl i styl muzyczny, a także, jak na wysokościach, to list miłosny do określonej części Nowego Jorku, w tym przypadku „dzielnicy teatralnej” i „obszaru między Soho a Greenwich Village”.
Podczas gdy piosenki i sytuacje są zaczerpnięte z oryginalnej autobiografii Larsona Tik, tik… Bum! Pokazane osobno, są tu także adaptacje ostatniej trzyosobowej edycji, a on kiwa głową i podpowiada, jak czerpał inspirację do swojego najsłynniejszego późniejszego dzieła. Leasing, spektakl redefiniujący działający od dawna teatr muzyczny, którego nigdy nie będzie mógł zobaczyć przed płacącą publicznością.
Eklektyczny i niemal ulotny film przesunął się między tradycyjnym Indywidualnie /Kroniki Imperium / Ugryzienia rzeczywistościWystęp Larsona na scenie nie przypadnie do gustu wszystkim, ale nie można zaprzeczyć jego zdolności do dostarczania liryzmu i tonu oraz prawdziwie zaangażowanego i przyciągającego wzrok występu Garfielda – niesfornych loków i tak dalej.
Polecane piosenki obejmują numer obiadowy wypełniony celebrytami niedzielaTeledysk MTV To jest gra Play I pokaz podążaj za zmysłamiTo wszystko jest przedstawione w teatralny, żywy sposób i wyraźną wymową, która zachwyci nawet zwykłych bywalców teatru.
Obecnie wyświetlane w wybranych kinach, Tik, tik… Bum! Zadebiutuje na Netflixie 19 listopada.
„Ekspert Internetu. Introwertyk. Uzależniony od ulicy. Ewangelista kawy. Pisarz. Myśliciel. Miłośnicy skrajnej śpiączki. Wykładowca”.