Na zdjęciach widać płonące budynki i niezliczone okna wybite w wyniku zniszczeń budynków i mienia.
„Wczoraj w nocy zamieszki trwały do północy” – mówi zatrzymany Sosevo Tota.
Tota mówi, że zamieszki zaczęły się z powodu ciągle zmieniających się nieuczciwych zasad w australijskim areszcie. Mówi, że są traktowani jak zwierzęta.
„Zamknęli nas tutaj na 24 godziny, a jeśli spóźnimy się na chwilę na siłownię, nie zabiorą nas na siłownię” – wyjaśnił. „Nawet twój pies nie będzie jadł tego, co tutaj gotują”.
Ponad 50 zatrzymanych, wielu Nowozelandczyków, wzięło udział w trwających godzinami zamieszkach.
„Wszystkie te szkody będą kosztować miliony milionów” — mówi Tota.
Wyspa Bożego Narodzenia to pióro, które rząd australijski trzyma dla uchodźców i innych cudzoziemców oczekujących na deportację.
Wielu nie wychodzi przez lata i nie może cały czas widywać się z rodziną lub dziećmi.
„Zasady i rzeczy są gorsze niż więzienie”, mówi Tota. „W więzieniu masz wolność, a tutaj nie masz wolności”.
Wieloletnia aktywistka na rzecz zatrzymanych w Nowej Zelandii powiedziała, że jest zaniepokojona.
„Dla mnie zamieszki w areszcie śledczym są jednym z ostatnich symboli frustracji, wyczerpania i załamania” – mówi współzałożycielka Iwin Aus Filipa Payne.
Newshub skontaktował się z australijską strażą graniczną, aby zapytać o okoliczności i co dzieje się z więźniami biorącymi udział w zamieszkach, ale nie odpowiedzieli.
„Wyciągnijmy ludzi z ośrodków detencyjnych, traktujmy ich przyzwoicie i traktujmy systemem, który uszczęśliwi wszystkich” – mówi Tota.
„Pod koniec dnia wszyscy jesteśmy ludźmi”.
Mówi, że zamieszki nie ustaną, dopóki sytuacja się nie zmieni.