COP26: Czy Nowa Zelandia jest po złej stronie historii w walce o gotówkę z tytułu kredytów węglowych?

COP26: Czy Nowa Zelandia jest po złej stronie historii w walce o gotówkę z tytułu kredytów węglowych?

Do 2030 r. Nowa Zelandia będzie musiała zakupić do 102 milionów kredytów węglowych, co będzie kosztowało miliardy dolarów. Kraje rozwijające się argumentują, że „udział właściciela” tych kredytów powinien być przeznaczony dla dobra planety, a kolejna obniżka jest kierowana do funduszu, który pomoże słabszym krajom przystosować się do zmian klimatycznych. Plan wspierają aktywiści klimatyczni, więc dlaczego delegaci Nowej Zelandii mieliby walczyć? Olivia Wannan raportuje z Glasgow.

Porozumienie paryskie, wynegocjowane w 2015 roku, było przełomowym osiągnięciem globalnym – udało mu się nakłonić 193 ze 197 krajów do zgody na redukcję emisji dwutlenku węgla. Jednym z powodów jego sukcesu jest jego krótkość: ma tylko 26 stron (z czego jedna to strona tytułowa).

Jednak, jak odkryli negocjatorzy klimatyczni, strony porozumienia bardzo różnie rozumieją, co właściwie oznaczają poszczególne sekcje tekstu.

Debata trwa pięć lat później, na szczycie klimatycznym COP26 w Glasgow. Weźmy zdanie „zapewnij kompleksowe łagodzenie globalnych emisji”. Jak pokazano na stronie 7, odnosi się to do rynku emisji dwutlenku węgla, który umożliwia krajom produkcję i sprzedaż kredytów węglowych innemu rządowi, a nawet miastu lub firmie.

Czytaj więcej:
* COP26: Politycy i celebryci opuszczają szczyt klimatyczny w Glasgow, zaczyna się poważna praca
* Czekamy na Glasgow, nie powstrzymujmy się
* Co znajduje się na liście życzeń Nowej Zelandii na Światowy Szczyt Klimatyczny

Rynek ten ma szczególne znaczenie dla Nowej Zelandii, ponieważ nie udało nam się zmniejszyć naszego rosnącego śladu węglowego. Nasze całkowite roczne emisje pozostał uparcie wysoko (przynajmniej przed covid).

W ostatnich dziesięcioleciach rząd polegał na sadzeniu drzew, aby osiągnąć nasze cele klimatyczne. Krótkowzroczność tego planu jest teraz jasna: wiele z tych drzew przybędzie do zbiorów (a tym samym uwolni swoje zapasy dwutlenku węgla) w ciągu następnej dekady – w tym samym czasie, który obejmuje pierwsze zobowiązanie klimatyczne tego kraju w ramach porozumienia paryskiego.

Jednak ostatnio rząd zwiększył ten obowiązek (znany jako Nationally Determined Contribution lub NDC). Obiecał zaoszczędzić 149 milionów ton dwutlenku węgla do 2030 roku. Rząd zamierza w swoich budżetach zaoszczędzić 47 milionów ton poprzez różne polityki krajowe. W bardzo optymistycznym scenariuszu zanieczyszczenie w kraju może zostać zredukowane o 74 mln ton.

READ  Założyciel Kiwi Animal Sanctuary był przerażony po tym, jak koguty zostały wrzucone do zamkniętych worków w Australii

Tak czy inaczej, rząd będzie musiał znaleźć dodatkowe oszczędności emisji, potencjalnie nawet do 102 milionów ton. Teoretycznie można go kupić w innym kraju, być może takim, który chce zasadzić dużo dodatkowych lasów, lub poszukać funduszy na zastąpienie elektrowni węglowej farmami wiatrowymi i słonecznymi.

Nowa Zelandia mogłaby finansować inne kraje w celu zastąpienia elektrowni na paliwa kopalne bardziej ekologiczną energią, na przykład farmy wiatrowej.

Sean Gallup / Getty Images

Nowa Zelandia mogłaby finansować inne kraje w celu zastąpienia elektrowni na paliwa kopalne bardziej ekologiczną energią, na przykład farmy wiatrowej.

Istnieje wiele opinii na temat handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla. Niektóre stany i aktywiści postrzegają to jako odejście od biznesu – i uważają, że wszystkie działania powinny być podejmowane lokalnie.

Tymczasem zwolennicy argumentu twierdzą, że gdyby Nowa Zelandia miała, powiedzmy, 3 miliardy dolarów do wydania na sadzenie drzew, co sfinansowałoby 60 milionów ton sekwestracji dwutlenku węgla na plaży lub 120 milionów ton sekwestracji dwutlenku węgla w innym kraju, planeta byłaby w lepszej sytuacji dzięki ten ostatni.

Porozumienie paryskie pozwala na handel uprawnieniami do emisji. Daje ona dwojakiego rodzaju pozwolenie: Po pierwsze, kraje mogą zawrzeć ze sobą bezpośrednie porozumienie w sprawie kupowania i sprzedawania redukcji emisji poprzez umowę dwustronną lub wielostronną. Porozumienie paryskie określa również rynek emisji, który będzie zarządzany i monitorowany centralnie.

Oba podlegają ogólnym gwarancjom. Ale jest więcej szczegółów na temat zasad tego ostatniego, rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla.

W tym miejscu pojawia się wymóg osiągnięcia kompleksowego złagodzenia globalnych emisji.

To zdanie jest nadal kontrowersyjne. Myśliciele wolnorynkowi wierzą, że sama natura rynku gwarantuje „masowe łagodzenie”, ponieważ rządy będą starały się uzyskać jak najlepszy przypływ emisji dwutlenku węgla za każdą wydaną złotówkę.

Najbardziej powszechną perspektywą jest to, że liczby w każdym handlu emisjami powinny być jakoś zaokrąglone i nieco bardziej odrzucone.

W jednej z propozycji, która jest obecnie negocjowana w Glasgow, określony procent wszystkich jednostek zakupionych przez jeden kraj zostałby złomowany przez urzędników rynku emisji dwutlenku węgla: od 2 do 30 procent byłby „udziałem właściciela” podarowanym planecie.

Jest to pomysł popierany przez kilka bloków negocjacyjnych na szczycie: w tym Sojusz Małych Państw Wyspiarskich – który reprezentuje 39 wysp i państw przybrzeżnych, w tym Wyspy Cooka, Fidżi i Samoa – oraz kraje najsłabiej rozwinięte, które są stronami w Afryce i Azja, a także niektóre narody wyspiarskie.

READ  Na nagraniu złudzenia optycznego w SFO samolot wydaje się unosić w powietrzu

Inne kraje zaproponowały użycie konserwatywnej matematyki w celu zmniejszenia oszczędności emisji sprzedawanych krajowi kupującemu. Nie spełnia to jednak celu krajów rozwijających się: zapewnienia większej ambicji.

Brad Schalert, ekspert WWF ds. rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla – na podstawie prac z poprzednich spotkań i projektów tekstów opublikowanych do tej pory w Glasgow – uważa, że ​​istnieje rosnący konsensus w sprawie spontanicznej eliminacji. „Pytanie brzmi: jaka jest cena?”

Jeśli zostanie to pomyślnie włączone do „księgi zasad” porozumienia paryskiego, propozycja zwiększy koszt zakupu międzynarodowych kredytów węglowych z rynku przez Nową Zelandię i inne kraje.

Premier Jacinda Ardern i minister ds. zmian klimatu James Shaw niedawno potwierdzili w Paryżu zobowiązanie Nowej Zelandii.  (obraz pliku)

Robert Kuchnia / Rzeczy

Premier Jacinda Ardern i minister ds. zmian klimatu James Shaw niedawno potwierdzili w Paryżu zobowiązanie Nowej Zelandii. (obraz pliku)

Byłoby to uzupełnienie innych opłat zapisanych w porozumieniu paryskim: jeśli Nowa Zelandia kupuje kredyty na rynku emisji, część dochodów musi zostać przeznaczona na adaptację. Może to być podatek gotówkowy proporcjonalny do zakupu. Alternatywnie, określona liczba kredytów w funduszu może zostać realokowana i odsprzedana.

Tak czy inaczej, pieniądze zostaną przeznaczone na pomoc wrażliwym krajom w zapewnieniu infrastruktury w celu przygotowania się na trudne warunki pogodowe i wzrost poziomu morza.

Negocjatorzy omawiają dokładny stosunek: 2 i 5 procent przy stole. Istnieje również możliwość ustalenia minimalnej opłaty za każdy kredyt, tak aby w przypadku krachu kredytowego kraje wrażliwe nie pozostały wysokie i suche.

Niektóre kraje argumentują, że realokacja kredytów na odsprzedaż mogłaby zdefiniować zarówno pola „udziału w przychodach”, jak i „ogólnego rozwodnienia”.

W porównaniu z innymi formami finansowania klimatycznego – takimi jak 100 miliardów dolarów obiecanych przez kraje rozwinięte W ramach porozumienia paryskiego – Schalert powiedział, że te fundusze adaptacyjne mogą być „bardziej przewidywalne”. „Ale to może nie być tak dużo.”

Pozostałe, nie ustalone jeszcze opłaty, pokryją koszty administracyjne prowadzenia rynku.

Nowa Zelandia może uniknąć tego ostatniego, nie korzystając z rynku, a zamiast tego pośredniczyć bezpośrednio w umowie z innym krajem.

Kraje rozwijające się argumentują, że część zakupionych kredytów węglowych, dla zdrowia planety, powinna zostać anulowana.

123RF

Kraje rozwijające się argumentują, że część zakupionych kredytów węglowych, dla zdrowia planety, powinna zostać anulowana.

Kraje rozwijające się martwi to, że bogatsze narody również starają się uniknąć podatku adaptacyjnego i zapewnić „udział właścicielski” planety dzięki tego typu rozwiązaniom.

READ  COVID-19: 1 śmierć podczas epidemii Omicron, z typem delta

Posługując się filozofią tego, co jest dobre dla gęsi, zwolennicy przekonują, że wszelki handel uprawnieniami do emisji powinien podlegać podobnym wymogom.

Ale inni się nie zgadzają. Kraje te zauważają – słusznie – że wyrażenia „masowe łagodzenie” i „udział w przychodach” pojawiają się tylko w częściach Porozumienia Paryskiego, które omawiają międzynarodowy rynek emisji.

Nowa Zelandia należy do grupy walczącej o propozycje.

Ambasador ds. zmian klimatycznych Kay Harrison w oświadczeniu powiedziała, że ​​kraj nie popiera pomysłu wyeliminowania określonego procentu kredytów.

Zamiast tego Nowa Zelandia wolała dobrowolną opcję, w której „rządy i firmy mogą zdecydować się na wyeliminowanie jednostek o wysokiej uczciwości i przyczynić się do tych redukcji bezpośrednio do atmosfery”.

Zapytany o finansowanie adaptacji poza rynkiem węgla, Harrison porównał propozycję z podatkiem i powiedział, że preferowanym podejściem Nowej Zelandii jest zapewnienie finansowania poprzez zobowiązania dotyczące finansowania klimatu. Rząd ostatnio popełnione Harrison powiedział, że co roku dostarczać krajom rozwijającym się 325 milionów dolarów, z czego połowa przeznaczona jest na adaptację.

Nie licząc dodatkowych wydatków, które mogłyby zostać zrealizowane podczas COP26, rząd już teraz stoi przed uznaniowym projektem między nimi 1,9 miliarda dolarów i 6,4 miliarda dolarów na spotkanie z NDC.

Aby utrzymać cenę jednostek w ich ETS, zostały one również sprzedane Miliony dodatkowych jednostek w tym roku Za 53,85 USD za sztukę. Będziesz musiał kupić 1,6 miliona ton cięć węgla – potencjalnie na morzu – aby wyjaśnić tę eksplozję. Jeśli to konieczne, podatek od automatycznego anulowania i korekty pochłonie gotówkę, którą otrzymasz za te jednostki.

Zespół ds. Zmian Klimatu ustalił, że przy 100 USD za tonę emisji, rząd może zapłacić 6,4 miliarda dolarów, aby wypełnić swoje składki ustalone na szczeblu krajowym.

123rf

Zespół ds. Zmian Klimatu ustalił, że przy 100 USD za tonę emisji, rząd może zapłacić 6,4 miliarda dolarów, aby wypełnić swoje składki ustalone na szczeblu krajowym.

Zaproponowano kompromis: kraje, które handlują dwutlenkiem węgla bezpośrednio na podstawie własnej umowy, będą „zachęcane” lub „silnie zachęcane” do udziału w przychodach i wyeliminowania określonej liczby jednostek z korzyścią dla planety.

W miarę postępów COP26 negocjatorzy zawężą opcje – ustępstwo w jednej kwestii może scementować porozumienie z inną sekcją paryskiego zbioru przepisów. W przyszłym tygodniu ministrowie i urzędnicy rządowi – w tym sekretarz ds. zmian klimatu James Shaw – zostaną włączeni do dyskusji. W końcu poprą lub sprzeciwią się ostatecznemu projektowi.

Negocjatorzy próbują znaleźć konsensus co do tego, jak powinien działać handel uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla od wczesnych dyskusji, które rozpoczęły się w 2016 r. podczas COP22 w Marrakeszu. Umowa byłaby ulgą i dużym osiągnięciem.

Aby być na bieżąco z COP26 i szerszymi tematami klimatycznymi, biuletyn Forever Project będzie zawierał cotygodniowe aktualizacje. Rejestracja tutaj.

Pat Stephenson

„Obrońca popkultury. Pytanie o pustelnika w komedii. Alkoholista. Internetowy ewangelista”.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *