Ludzie, którzy nie przyjmują „nie” za coś oczywistego, zasługują na większy podziw. James Glickenhaus jest jedną z takich osób. James i jego zespół Scuderia Cameron Glickenhaus budują egzotyczne samochody drogowe, którymi można się ścigać i robić to w sposób konkurencyjny. Prawie nikt już tak nie robi; Większość producentów produkuje wyłącznie samochody drogowe i zleca podwykonawstwo produkcję samochodów wyścigowych przypominających te samochody drogowe anonimowym sklepom w Karolinie Północnej lub południowej Anglii. Ale pan Glickenhaus dysponuje niedostępnymi dla nas „normami” – głównie finansowymi. Ma jednak coś więcej niż tylko pieniądze. Ma ambicję i zaangażowanie i prawdopodobnie nie jest typem człowieka, który nie przyjmuje odmowy.
To jest dla niego świetne. Co z tobą? co jeśli Ty Chcesz zbudować własny samochód i nie masz do dyspozycji milionów dolarów?
Ponieważ jestem Polakiem, dostawałem dziesiątki e-maili na temat pewnego dzieciaka z Polski, który chciał zbudować mały samochód sportowy. W najgorszym przypadku będzie to rysunek i sen. W najlepszym przypadku byłby to zestaw spawanych stalowych rurek ze złomowanym silnikiem z tyłu. wytrzeć.
Po otrzymaniu maila od jedynego Polaka Pisarz motoryzacyjny Znam i podziwiam i postanowiłem kopać głębiej.
Historia jest niezła. U 10-letniego chłopca, który kocha samochody i nazywa się Thomas Verdick, zdiagnozowano białaczkę. Podczas leczenia w szpitalu marzy i szczegółowo planuje swój lekki samochód sportowy. Kilka lat później, gdy wyzdrowiał z choroby, zaczął go budować w jednostanowiskowym garażu miejskim z czasów komunizmu. Po tysiącach godzin pracy ma działający prototyp. Co więcej, osiągają czasy podobne do niektórych najszybszych samochodów na torze autocrossowym.
Jednak jest tu więcej. Ten facet nie zaczynał od podwozia Miata ani E30. Nie kopiował też istniejącego pojazdu w nadziei stworzenia kolejnego Ariel Atom. Nie szukał przypadkowych części z innych samochodów, m.in Rajdowy wojownik. To byłoby najprostsze wyjście. Ale w tym projekcie nie chodzi o łatwość. Chodzi o stworzenie czegoś oryginalnego. Wszystko oprócz silnika i skrzyni biegów Fiata 500 Turbo zostało zaprojektowane i wyprodukowane w Polsce, od projektu nadwozia po mechanizm elektrycznie sterowanych szyb.
Ten dzieciak faktycznie zbudował coś, co się porusza i nie jest wcale takie złe. Co więcej, jego plany, które muszę przyznać, uważam za bardzo ambitne, są wręcz realistyczne. Do tej pory Tomasz wydał na ten projekt około 30 000 dolarów, co w Polsce jest dużą sumą. Właściwie jest w zasadzie spłukany. Jak wielu obecnie, nie może się tego doczekać Pudełko tłumu Reszta tego projektu. Link do Indiegogo zawiera o wiele więcej informacji o samym samochodzie, niż mogę tutaj umieścić.
Ale to nie samochód ani sposób, w jaki go zbudował, zrobił na mnie największe wrażenie. Nie jest to też historia chorego dziecka, które ma marzenie. Podziwiam raczej tę osobę, jej upór, ambicję, dumę i kaprysy. Wystąpił w kilku polskich programach telewizyjnych, promując ten samochód i swoje pomysły, a teraz pragnie międzynarodowej uwagi. W jakiś sposób nawiązał bezpośredni kontakt ze mną, osobą, która prawie trzydzieści lat temu opuściła ojczyznę, aby wystawić światu swój polski samochód, i nie przestanie się ze mną kontaktować, dopóki czegoś z tym nie zrobię.
No proszę, Ameryko, nowy polski samochód sportowy.
Główny obraz: Blogomotive.pl