Lekarz pierwszej linii powiedział, że wypuszczanie nieprzebadanych pacjentów do domów opieki podczas pandemii Covid-19 było „formą ludobójstwa”.
Lekarz intensywnej terapii Laura McClelland stwierdziła, że cztery lata po wybuchu pandemii trzy rzeczy nadal ją irytują.
Dodała, że lekarze nie mieli innego wyjścia, jak tylko wypisywać pacjentów do domu, walcząc o „przyciągnięcie” opiekunów, którzy byli gotowi ryzykować życie w imię pracy za minimalną stawkę.
Przemawiała przed trzytygodniową wizytą brytyjskiego dochodzenia w sprawie Covidu w Walii, która rozpoczyna się we wtorek.
- autor, Jenny Reese
- Rola, Korespondent ds. zdrowia
-
Kiedy wybuchła pandemia, dr McClelland pracował w szpitalu Royal Gwent w Newport, jednym ze szpitali, które poniosły największy ciężar pierwszej fali.
Wystąpiła także w wyprodukowanym w tym okresie dokumencie BBC Wales.
Trudno jej opowiadać o niektórych swoich doświadczeniach – niełatwo zapomnieć krzywdę wyrządzoną personelowi, pacjentom i bliskim.
Chociaż jest dumna z poświęceń, jakie ona i jej koledzy ponieśli, aby się przystosować i przystosować, drugim źródłem jej gniewu jest wpływ na rodziny i osoby pozostawione same sobie w żałobie, zgodnie ze ścisłymi zasadami minimalizującymi kontakt.
Powiedziała, że próba nawiązania relacji z krewnymi za pośrednictwem łącza wideo, podczas gdy ich bliscy umierali na Covid, była „wyjątkowo nieludzka dla wszystkich zaangażowanych”.
Kontakt wzrokowy był prawie niemożliwy, ponieważ jej wizjer oznaczał, że wszyscy ludzie widzieli tylko odbicia odbijające się od plastiku.
„Mam tylko nadzieję, że pojawiło się współczucie” – powiedziała, zauważając, że nawet dźwięki zostały stłumione przez warstwy środków ochrony indywidualnej i hałas w tle.
„Nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek byli w stanie przezwyciężyć tę sytuację”.
W ciągu najbliższych trzech tygodni dochodzenie w sprawie Covid będzie organizować przesłuchania w Walii, koncentrując się na decyzjach podjętych przez rząd walijski.
Doktor McClelland powiedziała, że odpowiedzialność będzie dla niej kluczowa.
„Czasami zapraszamy rodziny pacjentów na rozmowę wideo pod koniec życia – ponieważ ludzie chcą tam być.
„I tak po raz pierwszy spotkałam wiele rodzin za pośrednictwem rozmowy wideo i uderzył mnie fakt, że ich bliscy umierali w obecności obcych, bez trzymania ich za ręce.
„Zaczynamy częściej korzystać z zestawów do odcisków dłoni i pobierać pasma włosów, aby po pewnym czasie mogły zostać zwrócone rodzinie – gdy uzna się, że nie stanowią już zagrożenia infekcją”.
Stanowiło to wyraźny kontrast w porównaniu z normą sprzed epidemii Covid, kiedy personel wiedział wszystko o pacjencie i jego bliskich – poprzez zdjęcia rodzinne i bibeloty przy łóżku.
Środki kontroli infekcji – zwłaszcza na początku pandemii – sprawiły, że nic z tego nie było możliwe.
Jednak niemożność pożegnania się z bliskimi lub zobaczenia ich ciał pozostawiła wiele osób zakażonych koronawirusem w ciągłym stanie niedowierzania.
Anne Richards z Llandeilo w Carmarthenshire powiedziała: „Przez długi czas mijałam szpital i zastanawiałam się: «Czy on tam jeszcze jest?»”.
– Czy go porwali? Roześmiała się, zdając sobie sprawę z absurdalności swojego pytania.
Kiedy w styczniu 2021 r. zmarł jej mąż Irwin, poinformowano ją o tym telefonicznie, w związku z czym nie mogła zobaczyć jego ciała w domu pogrzebowym.
„Umarł sam w pokoju” – powiedziała.
„Nie pozwolono nam go zobaczyć i pożegnać się z nim po raz ostatni. Wiem, że go nie ma, ale nigdy nie spędziliśmy tego ostatniego czasu razem”.
„Został włożony bezpośrednio do worka na zwłoki i umieszczony w trumnie”.
Wiele osób ma nadzieję, że dochodzenie zajmie się właśnie tymi nieoczekiwanymi szkodami spowodowanymi decyzjami podjętymi podczas pandemii.
Doktor McClelland stwierdziła, że jest to powszechne i spotkała wielu pogrążonych w żałobie krewnych, którzy wciąż mieli nadzieję, że nic się nie stało, po prostu dlatego, że nie byli tam, aby naocznie być świadkami ostatecznego pogorszenia się sytuacji.
„To dobrze znane zjawisko psychologiczne i dotyka ono wielu osób” – stwierdziła.
„Każdego wieczoru dzwonił do nas pewien mężczyzna i pytał o swoją córkę, która zmarła wiele tygodni wcześniej, ale ostatecznie nie mógł przyjechać”.
Trzecim źródłem gniewu doktora McClellanda są szkody spowodowane wyborami dokonanymi w tym okresie.
Chętnie wysłucha, jak decydenci wyjaśniają, dlaczego tak wiele usług opieki zdrowotnej innych niż nagłe przypadki zostało wstrzymanych.
„Myślę, że w służbie zdrowia było dużo gniewu w związku ze sposobem zarządzania planowymi porodami w tym okresie” – stwierdziła.
„Ponieważ wywarło to teraz tak ogromny wpływ, a my jesteśmy tak daleko w tyle, że zawiedliśmy setki tysięcy ludzi, więc prawdziwe żniwo wciąż się zbiera.
„Musimy zadać sobie pytanie, kto poniesie prawdziwą odpowiedzialność za nadal wywierany wpływ i czy te decyzje mogły być ostatnim gwoździem do trumny NHS Wales”.
Osoby na pierwszej linii frontu poniosły także straty osobiste.
„Wszyscy postawiliśmy się w sytuacji pracy w niezwykle ostrym środowisku związanym z pandemią, wiedząc, że otaczają nas umierający ludzie i że możemy być następni” – powiedziała.
„To było przerażające i zastanawialiśmy się, czy kiedykolwiek jeszcze zobaczymy nasze mamy i tatusiów i czy będziemy tam, aby wychowywać nasze dzieci.
„Zrobiliśmy jednak to, co musieliśmy zrobić i na szczęście większość z nas poradziła sobie dobrze, ale nie wszyscy.
„Straciliśmy wielu kolegów, którzy robili dokładnie to samo, ale mieli czynniki ryzyka lub mieli wielkiego pecha i stracili życie, opiekując się pacjentami”.