Gospodarstwa przydomowe zwolnione są z umieszczania mat dezynfekcyjnych przy wejściach i wyjściach do chlewni. Nie ma już obowiązku sporządzania wykazu trzody chlewnej oraz prowadzenia rejestru transportu i osób wchodzących na fermę. Przydomowi rolnicy od dawna popierają te zmiany. Ministerstwo szacuje, że mogą one pomóc wielu tysiącom stad w całym kraju.
Względy bezpieczeństwa
Jednak autorzy listu, podpisanego przez stowarzyszenie hodowców trzody chlewnej Polbic, Polski Związek Hodowców Trzody BolsusStowarzyszenie Polskie Mięso ostrzega, że nowa reforma może zniweczyć cały postęp, jaki kraj poczynił w ciągu ostatnich dziewięciu lat w walce z afrykańskim pomorem świń (ASF).
„Nieprzestrzeganie podstawowych przepisów bezpieczeństwa biologicznego w segmencie gospodarstw przydomowych przy proponowanej wielkości i zasięgu regionalnym jest nieuzasadnione. Środki bezpieczeństwa biologicznego są ważne na fermach trzody chlewnej niezależnie od wielkości stada” – stwierdzili autorzy.
Wszystkie gospodarstwa płyną na tej samej łodzi
„W naszej ocenie jest jeszcze za wcześnie na usuwanie istotnych elementów bioasekuracji w gospodarstwach indywidualnych” – powiedziała lokalnej agencji prasowej Agripolska rzeczniczka branżowego stowarzyszenia. Wyjaśnił, że wybuch ASF w gospodarstwie przydomowym spowodowałby poważne problemy dla wszystkich okolicznych rolników.
Również obowiązujące przepisy nie rekompensują rolnikom, którzy ściśle przestrzegają przepisów weterynaryjnych i muszą przeznaczyć ogromne inwestycje na utrzymanie bioasekuracji. Rolnicy przemysłowi uważają, że jest to niesprawiedliwe.
„Rezygnacja z pełnej kontroli nad małymi stadami zwierząt gospodarskich utrudniłaby dochodzenia epizootyczne i znacząco skomplikowała wysiłki mające na celu zapobieganie nowym ogniskom ASF” – stwierdzili autorzy.
Branża jest w bardzo złym stanie
Polskie Ministerstwo Rolnictwa stara się walczyć z ciągłym spadkiem pogłowia trzody chlewnej. Na początku 2023 r. liczba świń w Polsce spadła do 9,6 mln, najniższej liczby od lat 50. XX wieku.
Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki, powiedział, że problemy w branży trzody chlewnej spowodowały zaprzestanie działalności przez dużą liczbę małych i średnich rzeźni w całym kraju. Ocenił, że sytuacja się pogarsza, bo dzienny wskaźnik uboju w Polsce wynosi obecnie 40 tys., w porównaniu do 75 tys. w zeszłym roku.