W zeszłym miesiącu nowozelandzcy naukowcy zebrali się na nadzwyczajnym szczycie poświęconym jednemu z najbardziej niepokojących zjawisk, jakie kiedykolwiek zaobserwowano na naszej planecie.
Ocean Południowy nagle stracił około 20% lodu morskiego, który zwykle pokrywał, co odpowiada obszarowi około 10 razy większemu od Nowej Zelandii.
Ten rekordowy spadek – obserwowany drugi rok z rzędu – skłonił niektórych ekspertów do sugestii, że przekroczyliśmy punkt krytyczny, w którym sezonowo pęczniejąca i kurcząca się pokrywa lodowa wokół Antarktydy już nigdy nie urosnie do poprzedniego rozmiaru.
Nie jest jedyna
Coś, co mówi naukowcom, że coś jest nie tak z wciąż słabo zbadaną, ale bardzo ważną częścią naszego świata.
Zdumiewająca ilość 150 miliardów ton lodu lądowego Antarktydy wpływa obecnie rocznie do Oceanu Południowego, który sam w sobie staje się bardziej burzliwy, cieplejszy, wyższy i coraz bardziej beztlenowy.
Ocean, który przez długi czas pochłaniał większość dwutlenku węgla wpompowanego do atmosfery – co zasadniczo pomogło nam ocalić nas od nas samych – staje się coraz bardziej kwaśny, w miarę jak stara się nadążać za stopniem zanieczyszczenia klimatu.
Wpływa to na delikatną równowagę życia morskiego, co oznacza „więcej wodorostów i mniej eukaliptusa, paua i pipis na naszych plażach”, jak to ujął jeden z naukowców.
W tym roku dowiedzieliśmy się, że topniejący lód kieruje również ważne dla świata głębokie prądy Antarktydy na ścieżkę potencjalnego zapadnięcia się.
Zimna woda w pobliżu bieguna północnego i południowego zwykle opada na dno oceanu i jest niesiona po całym świecie przez prądy, ale oczekuje się, że ten proces „wywracania” ulegnie spowolnieniu o 40 procent w ciągu najbliższych 30 lat.
Spowodowałoby to odizolowanie najgłębszej i najzimniejszej warstwy wody na dnie oceanów świata, znacznie ograniczając efekt chłodzenia i narażając świat na pełne skutki zwiększonej emisji gazów cieplarnianych.
Dla Nowozelandczyków skutki będą większe niż zmiany, które już obserwujemy – coraz silniejsze burze, podnoszący się poziom mórz i częstsze powodzie.
Nowozelandzcy klimatolodzy twierdzą, że najwyższym priorytetem – poza bardziej potrzebnymi badaniami na Antarktydzie i Oceanie Południowym – jest pilne globalne odejście od paliw kopalnych, zwłaszcza nowych odwiertów ropy i gazu, aby ocalić planetę, póki jeszcze możemy.
Przeczytaj poniżej pełną historię reportera naukowego Herald Jamiego Mortona