Autor: Toby Sterling
Doświadczony holenderski polityk antyislamski Geert Wilders zapowiedział w sobotę, że ostatecznie zostanie premierem Holandii po wyborach, w których jego partia zdobyła największą liczbę mandatów.
W długim poście na portalu X (wcześniej Twitterze), w którym wyraził swoją frustrację wobec innych partii z powodu ich widocznej niechęci do współpracy z jego Partią Wolności, Wilders oświadczył, że „w dalszym ciągu będzie łagodził swoje stanowisko”, jeśli będzie to konieczne do zdobycia władzy.
„Dziś, jutro lub pojutrze Partia Wolności będzie częścią rządu, a ja będę premierem tego pięknego kraju” – napisał Wilders.
Choć Partia Wolności Wildersa uzyskała znaczną przewagę nad rywalami w głosowaniu, które odbyło się 22 listopada na platformie antyimigracyjnej, jego partia ma uzyskać jedynie 25 proc. mandatów w holenderskim parlamencie.
Oznacza to, że aby utworzyć rząd, będzie musiał współpracować z co najmniej dwiema partiami umiarkowanymi.
Konserwatywna partia VVD tymczasowego premiera Marka Rutte’a, która podziela wiele poglądów Wildersa na temat imigracji, oświadczyła w piątek, że nie będzie wraz z nim uczestniczyć w rządzie.
Nowy lider partii Dylan Jeselgos nie wykluczył jednak udzielenia zewnętrznego wsparcia rządowi Wildersa.
Peter Omtzgut, który przewodzi Narodowej Partii Reform (NSC) i jest również postrzegany jako potencjalny partner w rządzie Wildersa, powiedział, że współpraca będzie trudna ze względu na skrajne stanowiska wyrażane przez Wildersa, które wydają się naruszać holenderską konstytucyjną ochronę wolności wyznania.
Holenderskie rozmowy koalicyjne trwają zwykle miesiącami, a nastawienie stron do chęci współpracy ze sobą może z czasem się zmieniać.
Jeżeli Wildersowi nie uda się sformować rządu, teoretycznie możliwe jest utworzenie większej liczby ugrupowań centrowych, wykluczających Partię Wolności, a nowe wybory byłyby ostatecznością.
– Ta historia została pierwotnie opublikowana przez Reuters