Erin Henk jest pisarką mieszkającą w Bejrucie.
Opinia: Chciałem zemsty w każdy możliwy sposób. Nie tradycyjna zemsta per se, ale podróżnicza zemsta w stylu pandemii. Gdy moje podróżnicze marzenia obróciły się w proch w ciągu ostatnich dwóch lat, chciałem zobaczyć więcej świata, jakbym mógł nadrobić stracony czas.
Mój mąż i ja zgodziliśmy się na samotną wycieczkę, podczas gdy on zabierał naszego 5-latka do domu swoich dziadków w południowo-zachodniej Francji. Biorąc pod uwagę wszystkie koszty podróży z naszego domu w Bejrucie, aby odwiedzić rodzinę mojego męża we Francji, musiałam znaleźć bezproblemowe i niedrogie miejsce do zwiedzania.
Zdecydowałem się wybrać Luksemburg, mały kawałek Europy z trzema językami urzędowymi i znany jako raj podatkowy. Nie był to najtańszy kierunek, którego szukałem, ale nigdy w nim nie byłem, pociąg był w rozsądnej cenie i miał bezpośredni lot z Paryża.
Ale moje poszukiwania hoteli mnie zdenerwowały. Może kosztować 500 euro (około 817 USD) za trzydniowy pobyt. Kiedy podczas wyszukiwania na Booking.com pojawił się hostel, odrzuciłem go. Kilka dni później moja frustracja się nasiliła, kliknąłem: 82,50 euro (około 134 USD) za trzy noce w akademiku tylko dla kobiet, ze śniadaniem.
Czytaj więcej:
* 10 typowych osób, które spotkasz w każdym hostelu
* Dlaczego wszyscy mieliby zostać w hostelu?
* Turyści z plecakami gryzą kulę w pracy wolontariackiej
Nie spałam w hostelu, odkąd podróżowałam po Gwatemali, kiedy miałam dwadzieścia kilka lat. Byłam teraz 42-letnią matką. Jednak pandemia zmusiła nas do ponownego przemyślenia życia, jakie znaliśmy. Jeśli będę musiał się z tym trochę zmagać, aby ta podróż była możliwa, niech tak będzie. Kliknąłem ponownie i zarezerwowałem łóżko.
Rankiem w pociągu szedłem skąpanymi w słońcu ulicami do Gare de l’Est z plecakiem, przepełniony poczuciem wolności, którego nie czułem od dawna. Potem, gdy pociąg odjeżdżał z Paryża, poczułem ukłucie niepokoju. Czy powinienem spakować śpiwór? Albo moje własne prześcieradła?
W holu gospody wszyscy wyglądali na młodszych ode mnie. Poczułem się nieswojo, ale też poczułem lekką ulgę, gdy zobaczyłem wysoki wózek z pościelą owiniętą w folię. Miałam nadzieję, że Jay, recepcjonista, nie zostanie osądzony, bo wręczyłam swój dowód osobisty. Nie mogło być ładniej.
Wszedłem do swojego pokoju, a drzwi zatrzasnęły się za mną jak młot, przywołując moją świadomość do siebie. Był kameralny, mniejszy niż akademik. Oczekiwałem czegoś, co pozwoli mi łatwo wycofać się w swoją tożsamość. Zamiast tego były dwa zestawy łóżek piętrowych, toaleta i prysznic, co przynajmniej doprowadziłoby mnie do szaleństwa idąc korytarzem z ręcznikiem.
Schronisko młodzieżowe w Luksemburgu, które jest jedną z ponad 3000 lokalizacji w sieci Hostelling International, było rozległe. Jego restauracja, Melting Pot, przypomina wesołą szkolną kafeterię. Trzydaniowe zestawy obiadowe były dostępne za 11 euro i obejmowały dania z lokalnych źródeł, takie jak zupa porowa i makaron Bolognese. Trzy lokalne piwa były z beczki. Na zewnątrz znajduje się patio, z którego roztacza się uroczy widok na gzyms starego miasta. Sala gier ze stołem bilardowym i stołem do ping ponga obok głównego wejścia. Zdziwiłem się też, widząc plac zabaw dla dzieci.
Pierwszego ranka zauważyłem dwóch mężczyzn w spodenkach rowerowych napełniających CamelBak w zlewie w stołówce. 69-letni Reinhold i 64-letni Peter byli na 11-dniowej wycieczce rowerowej z Amsterdamu do Koblencji w Niemczech i przez całą podróż mieszkali we wspólnych pokojach w hostelu, ponieważ było to niedrogie. Ale Peter miał problem ze śniadaniem. W porównaniu z innymi hostelami, powiedział, „brakowało w nim miłości”.
Nie spodziewając się niczego więcej od chleba, byłem mile zaskoczony rozłożeniem szynki, sera, jogurtu, owoców i płatków kukurydzianych, a także ekspresu do kawy.
Zacząłem zauważać starszych podróżujących samotnie i podróżujących w grupach. Rodziny takie jak Juan i Mariana z Kanady są w trzytygodniowej trasie po Europie ze swoimi nastoletnimi synami. Powiedzieli, że ze względu na cenę i wygodę zatrzymają się w prywatnych pokojach w hostelu.
– To tam śpisz, prawda? – powiedziała Mariana.
Miała rację. Odkąd urodziłam syna, odrzuciłam hostele jako realne opcje zakwaterowania. Zakładałem, że zostali zepchnięci do mojej przeszłości, bo nikt nie chciałby zostać w hostelu z przedszkolakiem. Jay powiedział mi jednak, że chociaż większość gości hostelu to turyści z plecakami, seniorzy są częstymi gośćmi, a rodziny są wspólne, nawet przed pandemią.
„Mamy rodzinę, która żyje na co dzień” – powiedział.
Nettie i Nils z Brugii w Belgii podróżowali z trójką dzieci w wieku 2, 4 i 6 lat do Szwajcarii. To był ich pierwszy rodzinny pobyt. „Już powiedzieliśmy, że zrobimy to ponownie”, powiedział Niti. Dzieci uwielbiały zwiedzać, a nawet wspólne toalety były zabawną przygodą.
Może byłem zbyt zawężony w myśleniu. W październikowym wydaniu Rolfa Pottsa „The Vagabond’s Way: 366 Meditation on Wanderlust, Discovery and the Art of Travel” pisze o tym, jak zabrać swoich świeżo upieczonych rodziców do hosteli w Chinach i Czechach. „W rzeczywistości hostele nie są już tylko dla młodych ludzi” – pisze. „To zabawna i niedroga opcja zakwaterowania dla każdego, kto chce zrezygnować z niektórych wygód i wykorzystać energię społeczności”.
Podczas mojej ostatniej kolacji wyparowała mi samoświadomość i patrzyłam, jak dzieci gonią się po podwórku, gdy zapada zmrok. Grupa mężczyzn w średnim wieku raczyła się butelką mrożonych róż. Dzieci bawią się na huśtawkach, podczas gdy ich rodzice patrzą z pobliskiej ławki. Zagraj kilka kart. Inny jadł obok wózka. Niektórzy samotni ludzie siedzieli z kuflem piwa z otwartymi książkami na stole.
W rzeczywistości poczułem się zainspirowany. Zadanie skłoniło mnie do ponownego przeanalizowania moich uprzedzeń. Dzięki temu znalazłem sposób, który umożliwi mojej rodzinie więcej podróżowania. Plany wyjazdu do drogich miejsc, takich jak Skandynawia i Japonia, nagle wydawały się być w zasięgu ręki. W końcu karczma była niedroga, potencjalnie wielopokoleniowa — i niezły sposób na zemstę.