Za chwilę przeniesiemy się w podróż do wczesnych lat 60. i dowiemy się, jak kamera farmaceutyczna za 40 dolarów zmusiła NASA do ponownego przemyślenia swoich misji kosmicznych. Tak, to jest poprawne. Prosty aparat zakupiony w lokalnej aptece odegrał kluczową rolę w kształtowaniu przyszłości eksploracji kosmosu i torowaniu drogi dla nienaukowej fotografii kosmicznej.
Ustawmy scenę: jest rok 1962, a NASA koncentruje się na jednym głównym celu, jakim jest bezpieczne wysłanie ludzi w kosmos i powrót na Ziemię. W końcu to była zimna wojna, a Ameryka przegrywała wyścig kosmiczny z Rosją. Fotografia była ostatnią rzeczą, o której myślała NASA. Cholera, wtedy nawet nie planowali umieszczać okien w swoich statkach kosmicznych! Czy możesz sobie wyobrazić?
Ale los chciał, że w końcu się zepsuli i postawili okna z dwóch głównych powodów: złagodzenia klaustrofobicznych warunków i uspokojenia divowych tendencji pilotów, którzy muszą wiedzieć, dokąd lecieć. Nie możemy ich winić, prawda?
Szybko do daty startu 20 lutego 1962 r. Historyczna misja Johna Glenna Mercury-Atlas 6 była już 10 razy opóźniana z powodu problemów technicznych i warunków pogodowych. Glenn, doświadczony astronauta, kupił kamerę Ansco Autoset za jedyne 40 dolarów w aptece w Cocoa Beach na Florydzie.
Wyprodukowany przez Minoltę aparat ten był jednym z pierwszych aparatów z automatyczną ekspozycją na rynku, co czyni go idealnym wyborem dla Glenna. Nie musiałby majstrować przy przysłonie ani czasie otwarcia migawki, co było dużym plusem. Kamera posiada również wbudowany światłomierz selenowy i nie wymaga baterii do działania. Wszystko mechanicznie działało.
Teraz, tutaj robi się ciekawie. Glenn, z pomocą inżynierów NASA, szybko zmodyfikował aparat, aby można go było używać w obszernych rękawicach astronauty. Odwrócili aparat do góry nogami, przymocowali chwyt pistoletowy do specjalnych przycisków sterujących zarówno migawką, jak i przesuwem filmu, a nawet przesunęli obiektyw w dół, który znajdował się teraz na górze aparatu, ponieważ go odwrócili.
Porozmawiaj o niektórych hackach aparatu OG!
Kiedy John Glenn w końcu dotarł w przestrzeń kosmiczną na pokładzie statku kosmicznego Friendship 7 20 lutego 1962 roku, powiedział, że kamera jest łatwa w obsłudze, a nawet wykorzystywał stan zerowej grawitacji na swoją korzyść. „Kiedy potrzebowałem obu rąk” — powiedział — „puściłem aparat i poszedłem prosto przed siebie”.
Podczas swojej misji obejmującej trzy orbity, trwającej 4 godziny i 55 minut, John Glenn wykonał pierwsze kolorowe zdjęcia Ziemi, jakie kiedykolwiek wykonał człowiek za pomocą tego aparatu.
Nakręcił 48 klatek, czyli więcej niż typowe 36 ekspozycji, które zwykle uzyskuje się na rolce filmu 35 mm — a to dlatego, że NASA też o tym pomyślała. Ponieważ Glenn nie miałby możliwości zmiany filmu podczas misji, pocięli razem dwie rolki filmu, a następnie włożyli je z powrotem do aparatu za pomocą specjalnego mechanizmu, który można było otworzyć tylko „śrubokrętem NASA”. Pozwoliło to Glennowi na zrobienie do 70 klatek.
Całe to hakowanie kamery zostało zrobione w pośpiechu na kilka dni przed misją i na aparacie, który był w zasadzie zabawką za 40 dolarów.
Jeszcze fajniejszy jest wpływ, jaki te obrazy wywierają na świat. Ludzie byli zafascynowani zdjęciami naszej pięknej błękitnej planety z kosmosu. Odbiło się to szerokim echem wśród opinii publicznej, a NASA szybko dostrzegła znaczenie fotografii w swoich przyszłych misjach kosmicznych. Nie mogą po prostu wysłać ludzi w kosmos i nie uchwycić magii i piękna tego wszystkiego.
I pomyśleć, że gdyby data premiery nie została cofnięta 10 razy, mogłoby się to nigdy nie wydarzyć. Ale to zadziałało, a John Glenn ze swoim zaufanym aparatem drogeryjnym za 40 dolarów stał się pionierem fotografii kosmicznej, torując drogę przyszłym astronautom do uchwycenia magii kosmosu i podzielenia się nią ze światem.
Jak każdy inny podróżnik, John Glenn mógł chcieć udokumentować swoją historyczną podróż, ale nie wiedział, że jego aparat za 40 dolarów zmieni zasady gry w NASA. Ansco Autoset może być prostą grą, ale odegrała ważną rolę w historii eksploracji kosmosu. To po prostu pokazuje, że czasami najmniejsze rzeczy mogą mieć największy wpływ.
O autorze: Ross Harried jest fotografem z Wisconsin. Więcej jego prac można znaleźć na ich strona internetowaI FacebookI ŚwiergotI Instagram.