Polska i Węgry to bad boye Unii Europejskiej. Inwazja Władimira Putina na Ukrainę wygląda teraz na podziały.
Ostatnia próba UE ukarania Budapesztu za dławienie demokracji może być momentem ujawniającym, jak bardzo Polska jest zbulwersowana swoim byłym partnerem w zbrodni.
Wszystko to wskazuje na pewne zmiany sojuszy w UE, wywołane rozpoczęciem wojny, która szalała w pobliżu granic bloku od ponad dziewięciu miesięcy. Podczas Włoch Nowy rząd może wysłać Węgrom pozytywne wibracje, Polska może pójść w przeciwnym kierunku. Na dłuższą metę może to jeszcze bardziej odizolować Orbána, który próbuje przeciwstawić się Brukseli.
Pomimo wspólnej ambicji ucieczki od rządów prawa bloku, Węgry i Polska znajdują się obecnie w „coraz bardziej toksycznym związku”, jak twierdzi Jakub Zaraczewski, koordynator badań w berlińskiej organizacji pozarządowej Democracy Reporting International. „Ale to związek, w którym utknęli”.
To jest Prorosyjskie stanowisko premiera Węgier Viktora Orbána Zrobiło się kwaśno.
Weto Orbána w sprawie pakietu pomocy dla Ukrainy w wysokości 18 miliardów euro i globalnego porozumienia w sprawie minimalnego podatku dochodowego od osób prawnych – niedawna polityka, która zirytowała Warszawę – są teraz postrzegane przez Węgry jako sposób na wywarcie presji na Komisję Europejską, by uwolniła fundusze Budapesztu. Ograniczenia wolności demokratycznej.
Podczas gdy Warszawa mogła postrzegać to jako uzasadnione posunięcie przed inwazją Putina, bezwzględna taktyka Orbána może ją zdenerwować teraz, gdy zajmuje twarde stanowisko wobec Rosji i stara się pomóc Ukrainie.
Walka osiąga punkt kulminacyjny w ciągu kilku dni od głosowania rządów nad zamrożeniem większych funduszy unijnych dla Węgier. Oczekuje się, że komisja formalnie zaproponuje ruch w środę. Przedstawiciele UE powiedzieli, że Polska stoi przed wyborem między udzieleniem Budapesztowi azylu politycznego a secesją.
Oba kraje od dawna wspierają się nawzajem, sprzeciwiając się karom nakładanym przez Komisję – tak zwany proces na mocy art. 7, który zawiesza prawa do głosowania rządów w UE, gdy naruszają one podstawowe wartości UE.
Komisja wszczęła postępowanie przeciwko obu stolicom w związku z odstępstwem od demokracji, ale ponieważ wszystkie inne kraje UE muszą zgodzić się na tę karę, Węgry i Polska były wcześniej w stanie bronić się nawzajem.
Dzień D
Środowa propozycja Komisji zakłada zamrożenie 7,5 mld euro regularnych funduszy UE i 5,8 mld euro dotacji na ratowanie Węgier, dopóki rząd Orbána nie zrealizuje 27 reform, w tym środków antykorupcyjnych i reformy sądownictwa.
Gorący kartofel trafia następnie do stolic UE, które zostaną poproszone o warunkowe zatwierdzenie planu wydatków Węgier w ramach unijnego funduszu odbudowy po pandemii, a także zamrożenie 7,5 mld euro w zwykłych funduszach.
Decyzja musi zostać podjęta na spotkaniu ministrów finansów zaplanowanym obecnie na 6 grudnia, ale więcej jasności pojawi się na czwartkowym spotkaniu ambasadorów UE.
Węgry nie wykluczają przeciągnięcia sprawy do szczytu przywódców UE w połowie grudnia.
„Propozycja Komisji była dla nas zimnym prysznicem, ponieważ nie było innych oznak, że może być problem z zaufaniem” – powiedział POLITICO Dibor Navracsics, węgierski minister ds. rozwoju odpowiedzialny za negocjacje z UE.
Do pewnego stopnia decyzja Polski tym razem będzie raczej symboliczna, wskazująca na przebudowę polityczną w UE, niż mająca konkretne skutki. Chociaż Polska i Włochy – w których wrześniowych wyborach powstał konserwatywny rząd z elementami prorosyjskimi – głosowały razem z Węgrami, obie decyzje zostałyby zaakceptowane większością kwalifikowaną, czyli 55 procent z 65 krajów UE. Procent populacji składowej. Otrzyma zgodę Węgier, ale nie otrzyma finansowania, dopóki wszystkie wymagane reformy nie zostaną wykonane.
W tej chwili nie jest jasne, jak Polska zagłosuje w sprawie uwolnienia środków dla Węgier, ale zależy to od tego, czy Budapeszt zrezygnuje z weta, zwłaszcza w sprawie pomocy ukraińskiej.
Polska też ma swoje interesy. Stara się wysysać fundusze UE z Brukseli i nie wykazuje chęci ustąpienia. W związku z licznymi wyborami, które odbędą się jesienią przyszłego roku, rządowi zależy na uzyskaniu zgody Komisji na przekazy pieniężne.
Zdaniem Jarakszewskiego na znak, że „polski rząd powoli się wkracza” do Sądu Najwyższego został Igor Duleya – sędzia. Symbol oporu wobec sądowej polityki rządu – Może wrócić do pracy po dwuletnim zawieszeniu w związku z fałszywymi oskarżeniami prokuratury.
Polski rząd nie odpowiedział na prośbę o komentarz.
Raportowanie wniósł Jan Cienski.