Być może SpaceX będzie musiało uratować dwóch astronautów, którzy utknęli na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej po tym, jak w ich samolocie Boeing Starliner doszło do niepokojących wycieków helu.
Astronauci Butch Wilmore i Sonny Williams wystartowali w przestrzeń kosmiczną na pokładzie statku kosmicznego Starliner 5 czerwca. Mieli pozostać na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej tylko przez dziewięć dni, ale problemy z ich statkiem sprawiły, że data powrotu wisiała w powietrzu, a NASA teraz desperacko próbuje rozwiązać… problem.
Rywal Boeinga, SpaceX, prawdopodobnie zostanie wykorzystany, aby ostatecznie sprowadzić go na pokład statku kosmicznego Crew Dragon.
Rezultatem byłby poważny cios dla borykającego się z problemami giganta lotniczego i kosmicznego Boeinga, który przekroczył koszty o około 1,5 miliarda dolarów – poza początkowym kontraktem z NASA o wartości 4,5 miliarda dolarów – mając nadzieję, że Starliner stanie się drugą opcją dotarcia do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Choć urzędnicy NASA i Boeinga podkreślali, że obecne problemy na pokładzie Starlinera nie wskazują na potrzebę zapewnienia pomocy przez SpaceX, Crew Dragon stanął na wysokości zadania.
Statek SpaceX, który ostatnio w marcu przewiózł czterech astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną, jest w stanie przewozić od dwóch do czterech pasażerów jednocześnie, ale w sytuacjach awaryjnych może pomieścić dodatkowych pasażerów.
SpaceX jest jedyną firmą komercyjną zatwierdzoną do transportu astronautów i ładunku na stację kosmiczną od 2020 roku.
We wtorek SpaceX nie odpowiedziało natychmiast na prośbę „The Post” o komentarz.
Michael Lembeck, profesor inżynierii lotniczej na Uniwersytecie Illinois Urbana-Champaign, który w latach 2009–2014 był konsultantem działu lotów kosmicznych Boeinga, powiedział The Post, że prawdopodobne jest, że lot Starlinerem będzie podróżą Wilmore’a i Williamsa do Ziemia.
„W tej chwili powiedziałbym, że zapotrzebowanie SpaceX na rozwój jest bardzo niewielkie” – powiedział Lembeck. „Aby uzasadnić tę reakcję, musielibyśmy w ciągu najbliższych kilku dni pojawić się poważny problem”.
Lembeck i Katsuo Kurabayashi, profesor inżynierii lotniczej na Uniwersytecie Nowojorskim, powiedzieli The Post, że NASA prawdopodobnie opóźniła lot powrotny do domu, aby móc spędzić więcej czasu na badaniu pojazdu, gdy jest on nadal podłączony do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, aby dowiedzieć się więcej o tym, co stało się. Błąd i jak go uniknąć w następnej misji.
Lembeck wyjaśnił, że choć kapsuła przewożąca astronautów wróci na Ziemię, moduł serwisowy, w którym przechowywane są silniki, zbiorniki paliwa i helu, nie będzie mógł tego zrobić.
„Mając wystarczającą ilość helu, rozsądnie byłoby, gdyby zespoły poświęciły wystarczająco dużo czasu na upewnienie się, że Starliner jest w pełni przygotowany i certyfikowany do lotu powrotnego” – dodał Kurabayashi.
Profesor New York University zauważył, że sytuacja jest nadal płynna i że nadchodzące aktualizacje napływające z NASA będą wskazówką, jak problem będzie ewoluował.
„Gdyby przez przypadek zaczęli rozmawiać o misji ratunkowej, oznaczałoby to, że na Sarlinerze wykryto poważne defekty w sprzęcie potencjalnie zagrażającym życiu” – powiedział Kurabayashi.
Ostatni raz astronauta NASA potrzebował pomocy, aby wrócić na Ziemię w 2022 roku, kiedy doszło do wycieku w rosyjskiej kapsule Sojuz, na pokładzie której znajdował się Amerykanin Frank Rubio.
Podczas gdy NASA rozważała zwrócenie się o pomoc do SpaceX, Rubio ostatecznie wrócił na pokład pustej kapsuły Sojuz wystrzelonej przez Rosję.
Wypadek przedłużył sześciomiesięczną misję Rubio do takiej, która trwała ponad rok, czyli 371 dni, co stanowi rekord dla Amerykanina w kosmosie.