Prezydent Rosji Władimir Putin, po prawej, i generał-lejtnant Aleksander Łapin, dowódca Centralnego Okręgu Wojskowego Rosji, po lewej, na Kremlu, 31 maja 2018 r. Zdjęcie/AP
W Dagestanie, biednym rosyjskim regionie na Północnym Kaukazie, który był świadkiem jednych z największych protestów przeciwko kampanii mobilizacyjnej Władimira Putina, gubernator Siergiej Melikow wie, kogo winić: nadgorliwy lokalny
Projekt oficerów.
„Czy jesteś kretynem ******?” – spytał Milikov na telewizyjnym spotkaniu rządu, w odpowiedzi na wideo przedstawiające samochód policyjny jadący przez miasta, eksplodujący wiadomość nakazującą wszystkim mężczyznom przybycie do biura rekrutacyjnego.
W Chabarowsku, na Dalekim Wschodzie Rosji, gubernator w tym tygodniu zwolnił miejscowego oficera poboru po tym, jak połowa wezwanych została odesłana do domu, gdy okazało się, że zostali wybrani przez pomyłkę.
Decyzja Putina o wsparciu przeciwstawnych sił rosyjskich na Ukrainie okazała się tak niepopularna, że wiele osób uciekło do sąsiedniego Kazachstanu i wstąpiło do wojska, odkąd ogłoszono ten ruch dwa tygodnie temu, gdzie według doniesień około 200 000 osób już poszło na wygnanie.
Reakcja sprawiła, że Kreml szuka kozła ofiarnego, by zrzucić winę na Putina i jego wojnę. Czyniąc to, urzędnicy i analitycy telewizji państwowej zostali zmuszeni do uwypuklenia systemu, którego porażki stały się widoczne po tym, jak siedmiomiesięczna inwazja Rosji osłabła.
„Klęska Rosji pod Charkowem i Lehmanem, połączona z niepowodzeniem Kremla w skutecznym i sprawiedliwym przeprowadzeniu częściowej mobilizacji, zasadniczo zmienia rosyjską sferę informacyjną” – napisał w swoim raporcie Washington Institute for the Study of War.
Niecały tydzień po tym, jak Putin ogłosił, że cztery regiony w południowo-wschodniej Ukrainie są częścią Rosji, rosyjska armia straciła grunt na dwóch frontach – oddając terytorium, które według prezydenta jest teraz Rosją i obiecał bronić za wszelką cenę.
Wśród doniesień, że wiele osób zostało przez pomyłkę wezwanych do walki, Putin został zmuszony do przyznania się do niekonsekwencji i zobowiązania się do odesłania do domu tych, którzy zostali niesłusznie zmobilizowani.
Zwolennicy Kremla zostali zmuszeni do przyznania się do niedociągnięć działań wojennych w obliczu doniesień o ponurych warunkach czekających na poborowych – a niektórzy zostali poproszeni o zapłacenie za swój sprzęt, według doniesień w niezależnych rosyjskich mediach.
„Nasi rodacy wołają o pomoc i nie rozumieją, dlaczego wokół nas panuje taka nieodpowiedzialność i zaniedbania” – powiedział na poniedziałkowym przesłuchaniu w Dumie Państwowej Siergiej Mironow, lider partii opozycyjnej kontrolowanej przez Kreml.
„To hańba, kiedy każdy musi przekazać kapelusz zmobilizowanym ludziom. Dlaczego największy kraj na świecie nie może zapewnić im tego, czego potrzebują? Nie mówię nawet o kurtkach i kaskach – ale my powinien być w stanie zdobyć zimowe płaszcze z przyzwoitej torby podróżnej.”
Rosnąca publiczna pogarda – obecnie wymierzona głównie w urzędników niższego i średniego szczebla, a nie samego prezydenta odpowiedzialnego za realizację planów Putina – jest najbardziej znacząca, ponieważ Rosja skutecznie zakazała krytyki wojny, czyniąc „nielegalnym” „zdyskredytowanie uzbrojonych”. sił” w marcu.
Teraz, gdy coraz więcej złych wiadomości dla Rosji napływa z Ukrainy i frontu wewnętrznego, „pająki w zamkniętej urnie rozpoczęły pracę, aby znaleźć winowajcę”, napisał na Twitterze Michajło Podolak, doradca ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. „Ktoś nie wyjdzie żywy”.
Wraz z aneksją, która została sformalizowana podczas ceremonii na Kremlu w zeszłym tygodniu, Putin starał się ponownie przeżyć euforię, jaką spotkało zajęcie Krymu z Ukrainy w 2014 roku.
Na koncercie na Placu Czerwonym w piątek przed publicznością składającą się ze studentów i urzędników państwowych w autobusach, artyści wzywali Rosjan do wsparcia „świętego dżihadu” na Ukrainie, zanim Putin ogłosił, że cztery regiony ponownie połączyły się „z historycznymi ojczyzna.”
Jednak zwycięstwa Ukrainy na polu bitwy podkopały świąteczną atmosferę. Alexander Coats, korespondent wojenny prokremlowskiego tabloidu Moskovsky Komsomolets, opublikował we wtorek nagranie wideo przedstawiające rosyjskiego żołnierza przechodzącego przez kanibalski znak wywoławczy i narzekającego, że jego jednostka została zredukowana do zaledwie siedmiu mężczyzn z 23 kilka tygodni wcześniej.
„Teraz powstrzymujemy się i denerwujemy się tym, musimy zaatakować. Czekamy na ciebie, przyjdź na Ziemię” – powiedział kanibal.
Sytuacja na froncie była podobno tak tragiczna, że emerytowany pułkownik wojskowy Aleksander Żylin napisał artykuł na jednym z najpopularniejszych kanałów w aplikacji społecznościowej Telegram, ubolewając nad tym, że „mistrzowie strategicznego budownictwa” zwabili Rosję w pułapkę – w jakiś sposób oszukiwał ją, by zaanektować Krym i rozpocząć wojnę, a wszystko to z katastrofalnym końcem.
Żylin napisał: „Z tego impasu nie ma wyjścia. Wydaje się, że Kreml już to dostrzegł. Dlatego nalegają na zaproszenie Kijowa do negocjacji”.
Rosja nie będzie w stanie oprzeć się ofensywie Ukrainy, dopóki zmobilizowane rezerwy nie dołączą do frontu, powiedział Jewgienij Poddubny, korespondent telewizji państwowej z Gwiezdnych Wojen. „Na razie będzie gorzej” – napisał Poddubny na Telegramie. „Będziemy musieli odzyskać nasze ziemie”.
Jednak wysiłki mobilizacyjne tylko uwypukliły niedociągnięcia państwa rosyjskiego i zmusiły Kreml do uspokojenia opinii publicznej. Aż 69 procent Rosjan jest „zaniepokojonych” – prawie dwukrotnie więcej niż zaledwie dwa tygodnie temu, według sondażu przeprowadzonego pod koniec września przez powiązanego z Kremlem ankietera.
„Jeśli coś pójdzie nie tak, powtarzam, trzeba to naprawić” – powiedział Putin Radzie Bezpieczeństwa. „Ci, którzy zostali wezwani bez ważnego powodu, powinni zostać odesłani do domu”.
Margarita Simonyan, redaktorka finansowanej przez Kreml sieci informacyjnej RT, regularnie publikuje artykuły o Rosjanach, o których mówi, że zostali wezwani, mimo że nie spełnili wstępnych kryteriów.
Pomogło to stworzyć wrażenie, że państwo reaguje na opinię publiczną: Simonyan pochwalił uznanie błędów Putina za tworzenie „prawdziwego społeczeństwa obywatelskiego” w Rosji.
Jednak stały postęp Ukrainy zagraża tym małym zwycięstwom. „Wszystko, o co proszę, koledzy generałowie, to żeby nasz hymn, nasza wiara i nasza desperacja nie wstydziły się zatrzymać tych ludzi i ziemi z nami – i aby powróciły do normalności jako Wielka Rosja” – powiedziała w państwowej telewizji.
Autor: Max Seddon
© Financial Times
„Obrońca popkultury. Pytanie o pustelnika w komedii. Alkoholista. Internetowy ewangelista”.