Rzeczy
Członkowie obsady najnowszej produkcji Szekspira The Women of Hoera Repertory w Stratford-on-Stage od 4 do 6 kwietnia.
recenzja: Chociaż ostatnie słowa Hāwera Repertory zostały napisane około 400 lat temu, zabiera publiczność w podróż po sytuacjach znanych współczesnym kobietom.
Kobiety Szekspira to „sztuka” składająca się z 12 fragmentów, każdy po 6 minut, scen z udziałem kobiet z utworów poety, a także prologów i epilogów.
Reżyser Clive Cullen powiedział, że każda antologia została wybrana tak, aby przedstawiała odmienne i różne osobowości i ekspresje kobiet w sobie, a także ich relacje między sobą i z mężczyznami.
„Nie wchodząc zbyt akademicko, filozofia i punkty jego prac, tak jak je napisał, doskonale pasują do chwili. Feminizm, prawa kobiet, wszystkie te rzeczy.”
Czytaj więcej:
* Wiele hałasu o barda, gdy Stratford świętuje koneksje Szekspira
* Pokazy są kontynuowane w Al-Huwaira
* Kiwi Bestie Barda, Stratford, z zadowoleniem przyjmuje wieści o powrocie finansowania Szekspira
W czasach Szekspira role kobiece odgrywali zazwyczaj mężczyźni, jednak w tym przedstawieniu wszystkie postacie grane są przez kobiety, zarówno mężczyzn, jak i kobiety udające mężczyzn.
Współczesna moda również przybliża dramat do współczesnego życia, z okularami przeciwsłonecznymi przedstawiającymi chusty, kobiety w kolorowych sukienkach i monochromatyczne, przeważnie czarne, męskie postacie.
Widzowie zaznajomieni z dziełami Szekspira będą zachwyceni, gdy zobaczą, jak starzy przyjaciele ożywają.
Jako ktoś mniej zaznajomiony z nimi, uznałem program za interesujący i pod wrażeniem umiejętności, z jaką ośmioosobowa obsada poradziła sobie z wieloma rolami, zasadami dialogu, a wszystko to z kilkoma wskazówkami dostarczonymi przez mentora.
Jest otwierany w czwartki w Repertory Theatre w Hawera na zaledwie cztery przedstawienia, a następnie przenosi się do Stratford Onstage od 4 do 6 kwietnia, jako część miejskiego Festiwalu Szekspirowskiego.
Uczestniczyliśmy w próbie przed premierą i być może dlatego pierwsze dwa fragmenty wyszły trochę płasko.
W miarę postępu sztuki wszyscy wpadają w rytm, a ich entuzjazm przejawia się w ich występie.
Podobało mi się oglądanie różnych członków obsady pojawiających się w tak różnych rolach i wszyscy byli dobrzy.
Louisa Bouzid była dwiema głównymi postaciami w scenie z Hamleta i świetnie sobie radzi, przedstawiając Ofelię szalejącą z żalu, pokazując swój wielki ból bez nabijania się z tej postaci.
W końcowym fragmencie Romea i Julii Bouzid Julia desperacko błaga pielęgniarkę Lorraine Wilkie o wieści o swoim kochanku.
Wilkie rozśmieszyła nas, gdy upierała się, że musi odzyskać oddech, pomimo niecierpliwości Juliet.
Wcześniej świetnie się bawiła jako wulgarny i wulgarny żołnierz Parolles, kłócący się o dziewictwo z Heleną (Sarah Johnston) w scenie z filmu Wszystko dobre, co się dobrze kończy.
Narrator Sharon Oliver splata wszystkie fragmenty razem i dodaje wstępy i epilogi, które ładnie kończą sztukę.
To spektakl, który zasługuje na znacznie głośniejszą owację, niż my dwaj bylibyśmy w stanie dać w teatrze.