Lądowanie na lotnisku to ogromne wyzwanie, gdyż kwalifikuje się do tego jedynie 50 pilotów

Autor: Lilit Narcos z CNN

Samolot pasażerski na międzynarodowym lotnisku w Paro, Paro Rinpong Dzong, Paro, Bhutan, Himalaje, Azja (zdjęcie: Christian Cooper/Robert Harding Heritage/Robertharding za pośrednictwem AFP)

Pasażerowie wysiadają po wylądowaniu na międzynarodowym lotnisku Paro w Bhutanie. plik obrazu
obraz: AFP/Christian Cooper

W kokpicie znajduje się Budda. Ikona w pomarańczowej szacie pojawia się, gdy pilot szybko wykonuje w ostatniej chwili dramatyczny zwrot, aby wylądować A319 na wąskim pasie startowym. Dziesiątki pasażerów, z których część spędziła ostatnie kilka minut na przesuwaniu podłokietników siedzeń, wybuchło brawami.

To kolejny normalny dzień roboczy na międzynarodowym lotnisku Paro w Bhutanie (PBH), powszechnie uważanym za jedno z najtrudniejszych technicznie lądowań samolotów na świecie. Manewrowanie na krótkim pasie startowym pomiędzy dwoma szczytami o wysokości 5000 metrów wymaga wiedzy technicznej i stalowych nerwów.

Lotnisko i jego trudne warunki zwiększyły niepewność związaną z podróżą do Bhutanu, królestwa w Himalajach liczącego około 800 000 mieszkańców.

Wyjątkowe warunki lotów do i z Paro oznaczają, że Jumbo Jety są zabronione. Ale dla entuzjastów lotnictwa jest to część atrakcyjności wizyty w Krainie Gromowego Smoka.

Po pierwsze: Paro jest „trudne, ale nie niebezpieczne” – mówi kapitan Chemi Dorji, który od 25 lat pracuje dla państwowych linii lotniczych Bhutanu Druk Air (znanych również jako Royal Bhutan Airlines).

„To wyzwanie dla umiejętności pilota, ale nie jest niebezpieczne, bo gdyby było niebezpieczne, nie latałbym”.

Międzynarodowe lotnisko Paro w Bhutanie

plik obrazu
obraz: Unsplash/Vineet Singh

Co sprawia, że ​​Barrow jest wyjątkowy

Połączenie położenia geograficznego sprawia, że ​​Paro – i większość Bhutanu – jest oszałamiająca wizualnie. Sprawiają również, że latanie do i z Paro jest bardzo wyspecjalizowaną umiejętnością.

Paro to lotnisko kategorii C, co oznacza, że ​​piloci muszą przejść specjalne przeszkolenie, aby móc tam latać. Muszą lądować ręcznie, bez radaru. Dorji mówi, że dla pilotów ważna jest znajomość krajobrazu otaczającego lotnisko, więc jeśli spudłujesz choćby o ułamek cala, możesz wylądować na szczycie czyjegoś domu.

„W Paro naprawdę potrzebne są lokalne umiejętności i biegła znajomość lokalnej wiedzy. Nazywamy to szkoleniem kompetencji obszarowych, szkoleniem terenowym lub szkoleniem w locie z dowolnego miejsca do Paro” – powiedział CNN Travel.

Bhutan, położony pomiędzy Chinami a Indiami, to w ponad 97% góry. Jej stolica, Thimbo, znajduje się na wysokości 7710 stóp (2350 m) nad poziomem morza. Paro jest nieco niższe i wynosi 7382 stóp.

„Na większych wysokościach powietrze jest rozrzedzone, więc samolot musi szybciej przelatywać w powietrzu” – wyjaśnia Dorje, który oprócz latania samolotami obecnie w Druk Air szkoli pilotów i personel pokładowy. „Twoja rzeczywista prędkość lotu będzie taka sama, ale prędkość lotu w porównaniu z ziemią będzie znacznie większa”.

Następną zmienną, którą należy wziąć pod uwagę, jest pogoda.

Każdy, kto przyleciał do Paro – z New Delhi, Bangkoku, Katmandu lub od października 2024 r. z Hanoi – prawdopodobnie musiał wstać bardzo wcześnie na swój lot. Dzieje się tak dlatego, że władze lotniska wolą lądować wszystkie samoloty przed południem, aby zapewnić optymalne bezpieczeństwo ze względu na silny wiatr.

„Staramy się unikać operacji po południu, ponieważ wtedy jest dużo (wiatrów termicznych), temperatury rosną, a deszcz jeszcze nie spadł” – mówi Dorjee. „Więc ziemia jest sucha i występują te wszystkie krople, a po południu w dolinie pojawiają się teologiczne/katapatetyczne wiatry. Poranki są znacznie spokojniejsze”.

Jednakże w przypadku odlotów nie stanowi to większego problemu, dlatego podróżni mogą liczyć na lepszy sen ostatniego wieczoru w Bhutanie dzięki popołudniowej godzinie odlotu.

Jednak w Paro nie ma lotów nocnych, niezależnie od pory roku, ze względu na brak radaru.

W porze monsunowej, która zwykle przypada na okres od czerwca do sierpnia, należy zapewnić inne zakwaterowanie.

O tej porze roku burze nie są rzadkością i niosą ze sobą grad wielkości piłek golfowych.

„Monsun wieje nad Zatoką Bengalską” – mówi Dorji. „Mamy północno-zachodnie i północno-wschodnie wiatry, które nadchodzą z całych Chin. Są też okresy, w których pada deszcz przez kilka dni”.

Ostatecznie, mówi, częścią szkolenia pilota nie jest tylko umiejętność latania, ale także wiedza, kiedy nie latać i umiejętność decydowania, kiedy start nie jest bezpieczny.

Ostatnim czynnikiem wpływającym na poziom trudności Barrow jest to, co Dorji nazywa „przeszkodami” — górzysty teren otaczający lotnisko.

Pas startowy Paro ma tylko 7431 stóp długości i jest otoczony dwoma wysokimi górami. W rezultacie piloci mogą zobaczyć pas startowy z powietrza tylko wtedy, gdy mają na nim wylądować.

Przemysł lotniczy w Bhutanie

W Bhutanie wszystko się zmienia, a przemysł lotniczy jest jednym z nich.

Na lokalizację nowego, specjalnie wybudowanego „Miasta Uważności” wybrano miasto Gelephu, położone w południowym Bhutanie, w pobliżu granicy z Indiami.

Chociaż mieści się już w nim małe lotnisko, nowy status Gelephu oznacza znaczną rozbudowę. Najbardziej zauważalną różnicą między Gelefu i Paro jest teren – Gelefu jest bardziej płaskie i jest wystarczająco dużo miejsca, aby zbudować dłuższe pasy startowe, które są łatwiejsze dla pilotów niebędących specjalistami i mogą pomieścić jumbo jety.

W ciągu kilku lat możliwe będą bezpośrednie loty do Bhutanu z Ameryki Północnej, Europy i Bliskiego Wschodu.

Branża jest tu jeszcze stosunkowo młoda. Druk Air powstał w 1981 roku – porównaj to z rokiem 1919 dla KLM, 1920 dla Qantas i 1928 dla Delta Air Lines.

Chociaż Bhutan ma zaledwie kilkudziesięciu licencjonowanych pilotów, w narodowym interesie leży rekrutacja i szkolenie większej liczby młodych pilotów na szczeblu lokalnym, a nie tylko rekrutacja z zagranicy.

Aspirujący piloci muszą wykazać się umiejętnością latania o każdej porze roku w Bhutanie. Jako narodowy przewoźnik Druk Air wziął na siebie dużą część odpowiedzialności za szkolenie pilotów.

„Uważam się za… pomost pomiędzy starym i nowym pokoleniem” – mówi Dorji, lat 43. Szacuje się, że w Bhutanie jest 50 licencjonowanych pilotów, ale w ciągu najbliższych kilku lat liczba ta może się łatwo podwoić.

Tak czy inaczej, mówi: „Nie mogę się tego doczekać”.

-CNN

Pat Stephenson

„Obrońca popkultury. Pytanie o pustelnika w komedii. Alkoholista. Internetowy ewangelista”.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *