Inflacja jest wysoka w Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii, a partie opozycyjne w obu krajach obwiniają dwóch premierów. Obrazy / Mark Mitchell, Getty Images
Opinia:
Mamy teraz wysoką inflację w Nowej Zelandii i wiele osób wydaje się sądzić, że winna jest premier Jacinda Ardern.
Przypadkowo Wielka Brytania również ma teraz wzrost i
Wiele osób wydaje się sądzić, że winę za to ponosi premier Boris Johnson.
Wielka Brytania dołączyła w tym tygodniu do klubu inflacyjnego z wiadomością, że wskaźnik cen towarów i usług konsumenckich wykazał we wrześniu roczny wzrost o 4,2 procent – najwyższe tempo od ponad dekady.
W Nowej Zelandii stopa inflacji wynosi obecnie 4,9 proc.
Główna różnica polega na tym, że są po lewej stronie, którzy obwiniają rząd, podczas gdy tutaj są po prawej stronie.
Oczywiście nie jest to przypadek.
Obecnie wszędzie panuje wysoka inflacja. Jest starszy od Borisa Johnsona i zdecydowanie jest poza kontrolą Jacindy Ardern.
Jednak sprzeczne argumenty polityczne podkreślają krótkowzroczne poglądy plemienne, które wciąż stanowią podstawę większości ekonomicznego komentarza.
Kiedy problem ma charakter globalny, nie ma sensu przypisywać winy według lokalnych, partyzanckich linii politycznych.
To nie powstrzymuje ludzi.
Inflacja stwarza problemy dla rządów, ponieważ uderza wyborców prosto po kieszeni.
Przeciętny wyborca zwraca znacznie większą uwagę na rachunek za zakupy niż na międzynarodowe wiadomości finansowe.
Więc inflacja to zła wiadomość dla Partii Pracy tutaj i zła dla konserwatystów tam.
To zła wiadomość dla prezydenta USA Joe Bidena.
Inflacja to prawdopodobnie zła wiadomość dla prezydenta Xi Jinpinga z Chińskiej Republiki Ludowej – choć zabawne, że nikt w Chinach nie obwinia go, przynajmniej nie publicznie.
To szczególnie zła wiadomość dla australijskiego premiera Scotta Morrisona, mimo że roczna stopa wciąż wynosi zaledwie 3,8 procent.
To dlatego, że Morrison czeka w przyszłym roku wybory federalne.
Planowane na maj przyszłego roku Australijczycy pójdą do sondaży mniej więcej w tym samym czasie, w którym większość ekonomistów widzi szczyt inflacji na świecie.
Inni światowi przywódcy mają czas, aby uporać się z pandemią problemów z podażą, aby wyeliminować politykę banku centralnego, aby wykorzystać swoją magię.
A w Australii bank centralny najwyraźniej niechętnie ratuje Morrisona i unika inflacji, przechodząc przez wyższe stopy procentowe.
W Nowej Zelandii jest inaczej.
Bardziej poważnie traktujemy inflację i oczekujemy, że nasz bank centralny będzie się na nią mocno opierał.
RBNZ prawie na pewno podniesie stopy procentowe po raz drugi z rzędu w przyszłym tygodniu – wyprzedzając resztę świata w swojej polityce wobec wysokiej inflacji.
Gubernator Banku Rezerw Nowej Zelandii Adrian Orr przyjmuje wiele krytyki ze strony bardziej konserwatywnej części naszej społeczności finansowej za jego postępowe stanowisko w sprawie traktatu Waitangi i kwestii zmian klimatycznych.
Niektórzy krytycy starają się pomylić te kwestie z polityką monetarną, co oznacza, że Bank Rezerw jest w tej dziedzinie bardziej radykalny niż jest w rzeczywistości.
Jeśli chodzi o podstawową działalność RBNZ, Orr i jego zespół zachowują konserwatywne myślenie.
Ważne jest, aby umieścić ich działania w kontekście globalnym, ponieważ istnieją granice tego, jak bardzo mały kraj, taki jak Nowa Zelandia, może oddalić się od Rezerwy Federalnej USA.
Przyjrzyj się, co dzieje się w Turcji, gdzie Bank Centralny – pod silną presją polityczną – zdecydował się obniżyć stopy procentowe pomimo rosnącej inflacji.
Lira turecka powoli spada, a kraj stoi obecnie w obliczu kryzysu walutowego.
Tak więc, Bank Rezerw Nowej Zelandii był stroną polityki niskich stóp procentowych, która skumulowała inflację cen aktywów, a teraz inflację cen konsumpcyjnych.
Wydrukowaliśmy pieniądze, aby zapłacić za naszą odpowiedź dla Covid.
Krótko mówiąc, śledziliśmy światowe trendy. Zrobiliśmy to, co było potrzebne, aby uniknąć stagnacji i deflacji, ale zawsze byliśmy bardziej konserwatywni niż duże kraje. Byliśmy ostatnimi, którzy drukowali pieniądze i pierwszymi, którzy przestali.
Jesteśmy teraz pierwszymi, którzy zaczęli podnosić ceny.
Wśród osób, które ucierpiały w epoce inflacji lat 70. i 80. istnieje tendencja do zbytniego martwienia się, że inflacja stanie się integralną częścią gospodarki.
Istnieje ryzyko popadnięcia w nostalgiczną panikę, rodzaj kulturowej ślepoty, która sprawia, że starsi ludzie, tacy jak ja, myślą, że muzyka pop nie jest już dobra.
Nie sądzę, aby obecny poziom inflacji się utrzymał. Chociaż to nie znaczy, że myślę, że to nie problem.
Niepokojące jest obserwowanie, jak przeradza się w kolejną polaryzującą plemienną debatę polityczną.
Osoby z nastawieniem na inflację mają wpaść do jednego z dwóch obozów – strukturalnego lub tymczasowego.
To głupi podział, ponieważ, jak wszystko w prawdziwym świecie, więcej niż dwie rzeczy mogą być prawdziwe.
Inflacja jest zawsze tymczasowa. Gospodarki nie stoją bezczynnie.
Inflacja lat 70. była tymczasowa, minęło tylko 15 lat.
Wyrządził znacznie więcej szkód niż było to konieczne, ponieważ nie był odpowiednio leczony od kilku lat.
Tymczasem zaledwie sześć miesięcy hiperinflacji całkowicie związanej z przejściowymi wydarzeniami – takimi jak pandemiczne problemy z łańcuchem dostaw – może wystarczyć, aby wywołać kolejny globalny kryzys finansowy.
Komplikacje związane z Covid były motorem inflacji po latach luźnej polityki pieniężnej, które jej nie wywołały.
Impas w portach na całym świecie i zaległości produkcyjne w fabrykach to z pewnością zjawisko wyjątkowe.
Czy prędzej czy później jego rozwiązanie będzie silną siłą deflacyjną.
Nowa Zelandia, jak zawsze, musi zachować zrównoważoną postawę i wspierać wstrząsy w obu kierunkach.