Premier Christopher Luxon i minister finansów Nicola Willis podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rządu w Wellington. Zdjęcia: Mark Mitchell
opinia
Czy szok rządu wywołany „gorszą niż oczekiwano” gospodarką to teatr polityczny, czy po prostu ignorancja?
Zdecydowanie powinno być to pierwsze.
Nadal mam duże zaufanie do gospodarki
Oraz bystrość finansową premiera Christophera Luxona i minister finansów Nicoli Willis, choć nie mieli okazji tego pokazać – jako że na początku reżimu dominował dziwny zestaw polityk żądanych przez ich partnerów koalicyjnych.
Jednak skargi na to, że od czasu wyborów gospodarka nagle spadła w przepaść, są śmieszne. Spada z klifu od co najmniej roku.
„Skarb Skarbu jest pusty” – oświadczył w sierpniu zeszłego roku minister finansów Willis, szeroko atakując wiarygodność wersji stanowiska fiskalnego przedstawionej przez Granta Robertsona.
Zakładając, że wierzyła wówczas w swoją retorykę, trudno zrozumieć, dlaczego obecna sytuacja gospodarcza jest gorsza, niż oczekiwano.
Na pewno nie jest gorzej, niż oczekiwano na podstawie długoterminowych prognoz gospodarczych.
Stopy procentowe stłumiły popyt w gospodarce, aby stłumić ogień inflacyjny.
Wszystko było w scenariuszu. Wszyscy ekonomiści największych banków uznali warunki recesji za kluczowy element swoich prognoz na 2024 rok.
Mówię „recesja” ze względu na osobliwość, która wymaga dwóch kolejnych kwartałów ujemnego wzrostu realnego PKB, aby nazwać ją właściwą recesją.
W lutym ubiegłego roku ekonomiści ANZ Bank przewidywali, że do 2024 r. będziemy mieli średnią stopę na poziomie -0,1%. W swojej prognozie z zeszłego miesiąca zamienili to na dodatnią stopę na poziomie 0,9%.
To margines złych rzeczy. Rewizja prognoz jest w dużej mierze kwestią czasu.
Według Infometrics z marca ubiegłego roku, po lekkim spadku rocznego PKB o 0,1% w roku kończącym się w marcu 2024 r., w latach 2024 i 2025 oczekiwano, że wzrost wyniesie średnio zaledwie 0,8% (rocznie).
To prawda, że dane o PKB za grudniowy kwartał były niższe od oczekiwań – ale tylko dlatego, że ekonomiści mówili o wcześniejszych, gorszych stanowiskach – częściowo pod wpływem fałszywego brzasku optymizmu na światowym rynku.
Wystarczy, że cofniesz się o mały krok i zobaczysz, że prawdziwy ból dopiero się zaczyna. W przeciwieństwie do skutków pandemii, jest to łatwiejsze do przywołania, ponieważ ma charakter konwencjonalny – jest reakcją na sygnały polityki pieniężnej.
Ekonomiści spotykają się z dużą krytyką, gdy ich prognozy są błędne, choć jest to właściwe dla regionu. Nikt tak naprawdę nie udaje, że potrafi przewidzieć przyszłość.
Prognoza ma zapewnić nam wszystkim realistyczne ramy umożliwiające podejmowanie decyzji gospodarczych w kraju.
Musimy ocenić szereg różnych oczekiwań. Powinniśmy przyjrzeć się najlepszym i najgorszym scenariuszom oraz scenariuszom centralnym, a następnie rozważyć je w naszym kontekście finansowym – lub w kontekście kraju (jeśli nim kierujesz).
Mimo to oczekiwania związane z minionym rokiem były duże.
Stopy procentowe spadły do oczekiwanego poziomu, a gospodarka jest w niemal tak dobrym stanie, jak oczekiwano. Oznacza to, że jest w złym stanie.
W następstwie krótkiej pseudorecesji, która musiała nastąpić na początku ubiegłego roku (ostatecznie została ona skorygowana), znaczną część mojego cotygodniowego liczenia słów próbowałem uświadomić sobie, że prawdziwe pogorszenie koniunktury dopiero nadejdzie .
„Ktokolwiek wygra w październiku, wpadnie w zupełnie nowy zestaw burz gospodarczych” – napisałem w lipcu.
Wyliczenia Korony wyglądają wyraźnie gorzej. Tak się dzieje, gdy gospodarka zwalnia. Obniża podatki.
Jak konserwatywny komentator polityczny Matthew Houghton zauważa w swoim cotygodniowym felietonie: „Partia Narodowa nie może twierdzić, że jest zaskoczona prognozą, ponieważ stwierdziła, że nie wierzy liczbom Robertsona przed wyborami, twierdząc, że sytuacja była znacznie gorsza”.
Zwraca uwagę, że jeśli spojrzymy wstecz na ten krótki okres optymizmu pod koniec ubiegłego roku – kiedy Ministerstwo Skarbu skorygowało swoje prognozy w górę – liczby nie odbiegają zbytnio od przedwyborczej aktualizacji fiskalnej (na której powinno opierać się finansowanie polityki).
Z całym szacunkiem dla Skarbu Państwa, charakter ich szacunków zawsze sugeruje szybkość.
Podczas boomu gospodarczego napędzanego wszystkimi bodźcami Covida spodziewano się serii „lepszych niż oczekiwano” rachunków Korony. Teraz nie powinniśmy być zaskoczeni spowolnieniem gospodarczym.
Przejdźmy jednak do poprzedniego tygodnia, a Willis „w dalszym ciągu odchodzi od przedwyborczej obietnicy National, że do roku budżetowego 2026–2027 przywróci nadwyżkę w księgach rządowych”, jak niedawno ujęła to Jenny Tibscherini, redaktorka Business Herald Wellington. tydzień.
„Willis obawia się, że rząd nie będzie pobierał podatków zgodnie z oczekiwaniami pod koniec ubiegłego roku ze względu na spowolnienie gospodarcze”.
Tu z pomocą przychodzą wszelkie prognozy PKB.
Powiązanie prognoz konsensusu z prawdopodobieństwem, że obliczenia doprowadzą do niższej prognozy skarbu państwa, nie powinno być niczym rakietowym.
Mówiąc bardziej hojnie, wydaje się, że National wykorzystywał najlepsze scenariusze gospodarcze, aby uzasadnić obietnice polityczne, które w najlepszym przypadku miały marginalny charakter.
Zwłaszcza obniżki podatków (moim zdaniem bardzo nie na czasie) wydają się nie do utrzymania, jeśli porówna się je z podstawowymi potrzebami infrastrukturalnymi.
Jest mało prawdopodobne, aby Narodowemu udało się pozbyć takiego centralnego filaru swojej polityki wyborczej, ale możliwe jest przesunięcie tego o rok. Byłoby to do wybaczenia, biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą, ale być może zostanie zapomniane do czasu następnych wyborów.
Problem w tym, że broniąc ich, rząd do tej pory wpędził się w kąt.
Dostajemy więc podejrzaną linię, że trudne warunki gospodarcze są zaskakujące. Myślę, że może to być taktyka polityczna, ponieważ większość społeczeństwa mogłaby się pod nią zgodzić.
Niepokoi mnie to jednak, ponieważ podważa wiarygodność gospodarczą rządu, który musi zadbać o to, aby wszystko było dobrze dla nas wszystkich.
Liam Dunne jest głównym redaktorem biznesowym magazynu Herold Nowej Zelandii. Jest starszym pisarzem i felietonistą, a także gospodarzem i producentem filmów i podcastów. Dołączył Ogłaszać W 2003.
„Podróżujący ninja. Rozrabiaka. Badacz bekonów. Ekspert od ekstremalnych alkoholi. Obrońca zombie.”