Najbardziej ambitna i najdroższa sonda robotyczna w historii, wart 10 miliardów dolarów teleskop Jamesa Webba, została wystrzelona w kosmos na szczycie gigantycznej europejskiej rakiety.
Inżynierowie poinformowali w sobotę, że obserwatorium – które cierpiało z powodu dziesięcioleci opóźnień i ogromnych przekroczeń kosztów – działało perfekcyjnie po tym, jak przeszło najbardziej napiętą rewitalizację w historii bezzałogowej eksploracji kosmosu.
Opisywany przez naukowców jako „wehikuł czasu”, teleskop umożliwi astronomom badanie początku Wszechświata tuż po Wielkim Wybuchu, 13,8 miliarda lat temu, oraz poszukiwanie oznak planet podtrzymujących życie w naszej galaktyce.
„Daliśmy ludzkości prezent na Boże Narodzenie” – powiedział dyrektor generalny ESA Josef Asbacher. „Dzięki temu teleskopowi udostępniamy nową naukę. To była wyjątkowa chwila, denerwująca, ale ostatecznie udana.” Ten punkt został poparty przez administratora NASA Billa Nelsona. „Da nam to lepsze zrozumienie naszego wszechświata i naszego w nim miejsca: kim jesteśmy, kim jesteśmy i wieczne poszukiwanie”.
Teleskop Jamesa Webba rozpoczął swoją podróż w kosmos o godzinie 12:20 GMT, kiedy zapalono dopalacze na paliwo stałe masywnej wyrzutni Ariane 5. Ponad ognistą kolumną gęstego dymu pocisk przeleciał nad tropikalnym lasem deszczowym otaczającym Centrum Isa w Kourou w Gujanie Francuskiej iw ciągu minuty zniknął w gęstych chmurach.
Po 27 minutach lotu z napędem luneta odczepiła się od górnego stopnia wyrzutni i została skrupulatnie umieszczona na zaplanowanej ścieżce. Manewr spotkał się z głośnym aplauzem ze strony kontrolerów lotu w Kourou. Rozpromienieni naukowcy – niektórzy w czapkach Świętego Mikołaja – przytulili się do siebie i nosili transparenty z napisem „Bon Voyage Webb”.
Po wejściu na orbitę, panele słoneczne teleskopu otworzyły się, a obserwatorium rozpoczęło swoją milionową podróż do ostatecznego celu, obszaru głębokiej przestrzeni kosmicznej, gdzie może być utrzymywany nieruchomo w mniej więcej tej samej pozycji na niebie. Kamery na górnym stopniu rakiety dały ostatni rzut oka na lśniący teleskop, zanim uderzył w głęboką przestrzeń.
Zaprojektowany jako zamiennik dla Kosmiczny teleskop Hubble Wciąż działający po uruchomieniu w 1990 roku Teleskop Jamesa Webba jest znacznie większym i znacznie bardziej złożonym instrumentem z wieloma ambitnymi celami. Po pierwsze, nie będzie badać widzialnej części widma elektromagnetycznego – jak robią to teleskopy Hubble’a i większość teleskopów naziemnych – ale tylko podczerwień. W rezultacie musiał być wyposażony w zaawansowany sprzęt ochronny i chłodzący, aby ukryć swoje instrumenty przed promieniowaniem słonecznym, które w innym przypadku emitowałoby fałszywe sygnały.
James Webb – Nazwany na cześć wcześniejszego imienia NASA Odpowiedzialny – Spędzi miesiąc w swojej podróży, a następnie będzie potrzebował kolejnych pięciu miesięcy, aby się przygotować. Po pierwsze, jego masywne, pozłacane lustro o długości 6,5 metra i masywna osłona przeciwsłoneczna wielkości kortu tenisowego muszą się rozłożyć; Zostało złożone origami, aby pasowało do przedniego stożka Ariane 5. Następnie należy dokładnie skalibrować jego narzędzia. W sumie setki mechanizmów zwalniających muszą działać idealnie, aby teleskop odniósł sukces. „Jak wszystko, co robiliśmy wcześniej”, powiedział Greg Robinson, kierownik programu NASA.
Obserwatorium – zbudowane przez NASA Współpraca europejska i kanadyjska — zaprojektowana, aby zrewolucjonizować nasze badanie wszechświata. Wśród nadziei astronomów jest perspektywa sfotografowania pierwszych galaktyk, które powstały po Wielkim Wybuchu, zrozumienia, jak gwiazdy się rodzą i ewoluują, oraz badania możliwości powstania życia w układach planetarnych. Wszystko to musiałoby zostać zrobione w ciągu dekady, czyli maksymalnej możliwej długości życia Jamesa Webba. Oczekuje się, że po 10 latach wyczerpie się paliwo i powoli zboczy z kursu, stając się najdroższym śmieciem, jaki kiedykolwiek zbudowano.
Ale na razie naukowcy chcą rozpocząć prace nad obserwatorium. „Dla tysięcy astronomów na całym świecie musimy teraz uzbroić się w cierpliwość przez kilka tygodni” – powiedział Martin Ward, profesor Uniwersytetu Durham, który pracował nad jednym z głównych instrumentów na pokładzie statku. „Można powiedzieć, że to dopiero koniec początku… najlepsze dopiero nadejdzie, miejmy nadzieję, w ciągu następnych dziesięciu lat, w tym odkrycia, których nawet sobie nie wyobrażaliśmy. Spójrz na tę przestrzeń”.
„Podróżujący ninja. Rozrabiaka. Badacz bekonów. Ekspert od ekstremalnych alkoholi. Obrońca zombie.”