Miliarderka Gina Rinehart jest zagrożona ogromną stratą po zainwestowaniu 1,3 miliarda dolarów australijskich w 19% udziałów w producencie litu Liontown.
Wszyscy, od miliarderów po inwestorów, obstawiają duże zakłady na australijskich górników litu, niklu, kobaltu, pierwiastków ziem rzadkich i innych ważnych minerałów w miarę jak światowa gospodarka zmierza w kierunku elektryfikacji.
I
Co mogłoby pójść źle? Lit, kobalt i inne metale ziem rzadkich będą potrzebne do wyprodukowania milionów akumulatorów pojazdów elektrycznych potrzebnych w przyszłym roku. Nikiel jest pilnie potrzebny w produkcji energii wiatrowej i słonecznej, a także w pojazdach elektrycznych.
Jednak niedawny spadek cen tych surowców doprowadził do tego, że wiele australijskich firm zamknęło swoje kopalnie i odłożyło plany ekspansji na czas nieokreślony.
Te „futurystyczne” minerały były w zeszłym roku najgorętszym tematem w górnictwie, ale tegoroczne wydarzenia pokazują, że nie są one odporne na prawa podaży i popytu, podobnie jak ropa i węgiel.
W dynamice, którą przemysł wydobywczy obserwował wielokrotnie na przestrzeni wieków, rosnące ceny tych towarów skłoniły większą liczbę górników do jak najszybszego uruchomienia swoich projektów. Nadmierna podaż powoduje obecnie nadmiar na rynku i ceny spadają. Kiedy wystarczająca liczba górników zatrzyma lub zmniejszy wydobycie, ceny wzrosną i cykl zacznie się od nowa.
Weźmy na przykład producenta litu Liontown.
Cena akcji spółki wzrosła z niecałych 10 centów na początku 2020 r. do ponad 3 dolarów w 2023 r. wraz ze wzrostem ceny litu, czemu sprzyjają bycze oczekiwania dotyczące popytu.
Akcje Liontown są obecnie wyceniane na mniej niż 1 dolara. Inwestorzy, którzy byli właścicielami akcji od początku, nadal radzą sobie bardzo dobrze, ale ci, którzy dołączyli do akcji później, ponoszą duże straty.
Ceny koncentratu spodumenu – surowego składnika litu eksportowanego przez Australię – osiągnęły na początku tego miesiąca 955 dolarów za tonę, co oznacza spadek o około 90 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym.
Nowa podaż z Afryki, Chin i obu Ameryk odbiła się na cenie litu, a słabszy niż oczekiwano wzrost sprzedaży pojazdów elektrycznych doprowadził do wolniejszego niż oczekiwano wzrostu popytu.
Liontown planowało budowę nowej kopalni i zaledwie trzy miesiące temu uzyskało na projekt finansowanie bankowe o wartości 760 mln dolarów australijskich. Jednak w poniedziałek konsorcjum banków wycofało ofertę pożyczki, co spowodowało spadek ceny akcji o 20 procent.
Banki wystraszyły się pesymistycznymi perspektywami cen litu, które spadły poniżej poziomu, na którym opierały się ich decyzje kredytowe.
Dyrektor generalny Liontown, Tony Ottaviano, uważa, że perspektywy są zbyt pesymistyczne. Opóźnił niektóre plany ekspansji, ale nadal chce zwiększyć produkcję, aby nie zachwiać się, gdy sytuacja na rynku się zmieni.
Tymczasem wiele osób straciło mnóstwo pieniędzy i to nie tylko inwestorów, którzy spóźnili się na imprezę.
Zaledwie dwa miesiące temu najbogatsza osoba w Australii, magnatka górnicza Gina Rinehart, wydała 1,3 miliarda dolarów australijskich na 19% udziałów w Liontown.
Nie jest jedyną miliarderką, która poniosła stratę. Zaledwie sześć miesięcy temu założyciel Fortescue Metals, Andrew Forrest, wydał 760 milionów dolarów australijskich na zakup trzech kopalni niklu w pobliżu Kambaldy w Australii Zachodniej. W zeszłym tygodniu zapowiedział, że zamknie ją, gdy cena niklu osiągnie najniższy poziom od trzech lat.
Wywarło to efekt domina na giganta wydobywczego BHP, który przetwarzał nikiel z kopalni w Forrest. W zeszłym tygodniu BHP oświadczyło, że zaprzestanie działalności koncentratora niklu w Kembaldzie.
Nikiel jest notowany za około połowę ceny sprzed roku.
Produkcja litego srebra metalicznego w Indonezji dramatycznie wzrosła, a rząd wymaga od górników chcących eksploatować krajowe rezerwy niklu budowy rafinerii w celu przetwarzania tego metalu.
Kraj Azji Południowo-Wschodniej produkuje obecnie ponad 1,5 miliona ton niklu rocznie, co stanowi ponad połowę światowej podaży. Do przetwarzania wykorzystuje tanią, wysokoemisyjną energię węglową, w wyniku czego surowiec ten ma znacznie niższe standardy środowiskowe w porównaniu z produkcją australijską.
Australijscy górnicy mieli nadzieję, że ich towary, produkowane z niską emisją dwutlenku węgla lub być może bez niej, będą wymagały wyższej ceny, czego oczekiwali producenci samochodów elektrycznych. Oczekiwano, że firmy produkujące sprzęt dla gospodarki zdekarbonizowanej będą potrzebować surowców niskoemisyjnych, ponieważ ich klienci – np. nabywcy samochodów elektrycznych – będą domagać się niskoemisyjnej produkcji.
To jeszcze się nie wydarzyło.
W czwartek górnicy odbyli rozmowy kryzysowe z rządem, podczas których rząd stwierdził, że może zaoferować ulgę podatkową na przetwarzanie niklu i litu w Australii.
Jeśli tak się stanie, pomoże to tylko na marginesie; Prawa podaży i popytu rzeczywiście zadecydują o losie górników. W międzyczasie prawdopodobnie zamknie się więcej kopalń, zwłaszcza mniejszych, a jeśli im się poszczęści, będą mogły tymczasowo zamknąć część swoich operacji i poczekać, aż warunki się poprawią.
Ale niektórzy nie będą w stanie spłacić swoich długów, ponieważ przestaną działać i upadają.