Mandy Allwood ze swoim partnerem Paulem Hudsonem z trumnami ośmiu nienarodzonych dzieci Mandy Allwood, niesionych w procesji podczas ich pogrzebu w West Norwood. Zdjęcia / Getty Images
Mandy Allwood, mama, która urodziła ośmioro dzieci, które musiała pochować, zmarła w wieku 56 lat po walce z rakiem.
Brytyjska matka trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie, kiedy 26 lat temu ogłosiła, że spodziewa się ośmiornicy.
W 24 tygodniu ciąży urodziła sześciu chłopców i dwie dziewczynki. Prace trwały trzy dni i trzy noce. Żadne z dzieci nie przeżyło.
Przez kolejne miesiące świat podążał za żałobą Allwood, gdy ośmiornica opłakiwała utratę swoich dzieci.
Pocieszała ją nawet księżna Diana, która poznała ją kilka tygodni po tragedii.
Allwood miała jeszcze troje innych dzieci, ale jej bliscy twierdzą, że nigdy nie przezwyciężyła traumy utraty ośmiorga dzieci.
Podobno doświadczyła ciąży urojonej i kolejnej druzgocącej straty, kiedy rozstała się z partnerem Paulem Hudsonem.
Mniej więcej w tym czasie szukała schronienia w alkoholu.
W listopadzie 2007 roku została aresztowana za jazdę z trzykrotnym przekroczeniem limitu. Jej trójka dzieci była z nią w samochodzie.
Incydent doprowadził ją do utraty opieki nad dziećmi i ostatecznie do oddzielenia się od całej rodziny.
do Słońca, Allwood zostanie dziś poddany kremacji, podczas nabożeństwa finansowanego przez lokalną radę, bez obecności żałobników.
Przyjaciółka ośmiornicy powiedziała mediom, że grupa jej przyjaciół podniesie dziś wieczorem kieliszek na jej cześć.
„To bardzo smutne, że nie ma nikogo na swoim pogrzebie. Po prostu odmawiają małą modlitwę i myślę, że po pięciu minutach jest po wszystkim” – powiedział jej przyjaciel Mark Beard The Sun.
„Po prostu tak naprawdę nikogo nie miała i nie sądzę, żeby w ogóle miała kontakt z rodziną. Szkoda” – dodał.
„Kwiaty zostaną tu przyniesione i postawione na barze, a około tuzina z nas będzie wznosić ku niej szklankę. Chcieliśmy to jakoś oznaczyć. To tylko wydaje się słuszne”.
Allwood nazwała swoje ośmiornice Kypros, Adam, Martyn, Cassius, Nelson, Donald, Kitali i Layne. Obrazy ich maleńkich białych trumien krążyły po całym świecie w czasie ich pogrzebów.
W tym czasie mówiła o konieczności przejścia przez każde z poronień.
„W ciągu trzech dni i nocy poroniłam osiem razy” – powiedziała.
„Kołysałem każdego z nich przez dwie i pół godziny, gdy umierali w moich ramionach. To było straszne. Naprawdę straszne.
„Kiedy poczułem, że nadchodzi ten ostatni, powiedziałem: 'Proszę Boże, aby choć jeden z nich żył’”.
Przez lata nadal składała kwiaty dla wszystkich ośmiorga dzieci na cmentarzu w południowym Londynie.