Jak więc dokonał rzeczy prawie niemożliwej i pokonał człowieka, który jako amator zdobył złoto olimpijskie, zanim przejął niepokonaną kontrolę nad zawodowymi zawodami zarówno w wadze ciężkiej, jak i ciężkiej?
„Od początku do końca to ja szedłem do przodu” – mówi Wawrzeczyk.
„Myślę, że w ten sposób można wygrywać z leworęcznymi bokserami.
„Oczywiście był już bardzo dobry w defensywie, jednak w trzeciej rundzie zostawiłem na ringu wszystko, co mogłem”.
Wawrczyk stoczył 220 walk amatorskich, a o tytuł mistrza Polski wagi średniej walczył w 26 walkach zawodowych, notując 20 zwycięstw, dwa remisy i cztery porażki.
Po obejrzeniu porażki Fury'ego z Usykiem w Arabii Saudyjskiej w zeszły weekend stwierdził, że brytyjski bokser powinien był zagrać bardziej agresywnie.
„Jeśli walczysz z leworęcznym, musisz go zaatakować i nie możesz dać mu przestrzeni na zwycięstwo.
„On [Fury] On był [going] Trochę się spóźnił i dlatego uważam, że przegrał walkę.
„Moja strategia, gdybym trenował Tysona Fury’ego, byłaby bardzo podobna do sytuacji, jaką miał Anthony Joshua w walce z Usykiem – rozegrał jedną rundę w ten sposób i wygrał drugą, ale przestał go atakować i dlatego przegrał.
„Tyson Fury jest ogromny, jest ogromny, jest dużo większy od Usyka, więc może być tym gościem”.
Po dziesięciu latach pracy amatorskiej i kolejnej dekadzie zawodowo Wawrzyczek pracuje obecnie jako trener fitness i od dziewięciu lat mieszka w Jersey.
Jego ścieżki nie skrzyżowały się z Usykiem od tamtego dnia, prawie 19 lat temu, ale Wawrzetsk wierzy, że ta para będzie się dogadywać.
„Myślę, że jeśli spotkam go ponownie, zostaniemy dobrymi przyjaciółmi” – mówi.
„On jest zabawny, ja jestem zabawny i byłoby wspaniale mieć go tutaj, w Jersey”.
„Dożywotni biegacz. Pionier piwa. Guru micasica. Specjalny w popkulturze w ogóle”.