Jednak menadżer ds. dzikiej przyrody Gerhard Schwab powiedział, że polskie tamy mają być chronione przed dużą populacją wydr w kraju, więc miejscowi nie mają powodu ich zabijać.
Schwab, bawarski ekolog „”Pabla Escobara” lub „ojciec chrzestny” bobrów — mało prawdopodobny przydomek odnoszący się do jego wysiłków na rzecz reintrodukcji gatunku — zasłynął dzięki przywracaniu europejskich siedlisk gryzoni wodnych.
Schwab twierdzi, że wydry giną podczas powodzi, ale upiera się, że istnieją bardziej humanitarne sposoby ochrony wałów przeciwpowodziowych.
„Zabijanie wydr w akweduktach podczas powodzi… ma miejsce w wielu krajach, ponieważ jeśli akwedukty utworzą dziury w tamach, woda może przedostać się do otworów, a wały mogą pęknąć” – Schwab powiedział Politico. Wywiad telefoniczny.
Przyznał jednak, że Niemcy mają lepszy sposób na ochronę brzegów kraju. „Na powierzchni grobli kładzie się siatkę drucianą, a na wierzchu trochę liści i trawy, aby można było przeciąć groblę i zwierzęta nie mogły już kopać” – mówi Schwab.
„Z drugiej strony, jeśli zrobią nowy rów, mogą zbudować go ze żwiru, aby zapobiec robieniu przez zwierzęta dziur, ponieważ żwir opada, gdy tylko zaczną kopać, i nie ma dziury”.