Warszawa: Polski parlament zdecyduje w czwartek, czy przyjąć jedne z najsurowszych europejskich przepisów dotyczących rozwoju farm wiatrowych w związku z oczekiwaniami na odrzucenie propozycji mającej na celu podwojenie istniejącej mocy.
Złagodzenie przepisów dotyczących zagospodarowania przestrzennego inwestycji wiatrowych to kamień milowy, który Polska musi osiągnąć, aby odblokować miliardy unijnych funduszy ratunkowych.
Obecne przepisy skutecznie blokowały grunty pod inwestycje pod nowe turbiny od 2016 r., kiedy rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość nakazała, aby turbina znajdowała się co najmniej 10 razy wyżej od budynków mieszkalnych.
Po latach konsultacji z inwestorami z branży morskiej energii wiatrowej, w zeszłym roku rząd zaproponował obniżenie minimalnej odległości do 500 metrów w celu pobudzenia inwestycji i złożył w parlamencie wniosek o odblokowanie funduszy unijnych.
W zeszłym miesiącu rządząca większość zmieniła go z powrotem na 700 metrów bez przedstawienia oceny skutków zmiany.
Firmy takie jak Google, Mercedes, IKEA, Amazon, Siemens i Bosch powiedziały w zeszłym tygodniu, że zmiana ta powstrzyma energetykę wiatrową w Polsce i narazi polską gospodarkę na niekorzystną sytuację konkurencyjną.
Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, które ma 150 inwestorów, nowelizacja zmniejszy inwestycje w morską energetykę wiatrową o 60-70 proc.
W rezultacie zamiast 10 gigawatów, w tej dekadzie zostaną zbudowane maksymalnie 4 gigawaty nowej mocy, powiedział dzięki Ember w analizie. Bez większej mocy wiatrowej Polsce mogą grozić przerwy w dostawie prądu, ponieważ niektóre elektrownie węglowe muszą zostać wycofane do 2025 r., poinformował Ember.