WARSZAWA (Reuters) – Polscy posłowie mogą głosować w piątek nad projektem ustawy, która powołałaby komisję do zbadania rosyjskich wpływów w kraju, co według opozycji jest próbą rozprawienia się z przeciwnikami politycznymi w roku wyborczym.
Rządzący nacjonaliści Prawo i Sprawiedliwość (PiS) twierdzą, że opozycyjna partia liberalna Platforma Obywatelska (PO) pozwoliła Polsce niebezpiecznie uzależnić się od rosyjskich paliw kopalnych, kiedy sprawowali rządy w latach 2007-2015, podnosząc pytania, czy byli pod kontrolą Moskwy . .
Partia Pracy odrzuciła tę krytykę, a opozycjoniści określili projekt jako „Lex Tusk”, uznając, że ma on na celu jedynie usunięcie lidera Partii Pracy i byłego premiera Donalda Tuska ze sceny politycznej przed wyborami zaplanowanymi na październik lub listopad.
„Chcemy, żeby weszła w życie ustawa o rosyjskiej komisji egzaminacyjnej i żeby ta komisja mogła funkcjonować” – powiedział w czwartek rzecznik PiS Rafał Pusznik.
„Jeżeli pan Donald Tusk ma coś na sumieniu… powinien się bać”.
W rzeczywistości Tusk jako pierwszy wpadł na pomysł powołania komisji do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce w 2022 roku.
Komisja będzie prowadzić śledztwo w latach 2007-2022 i będzie miała uprawnienia do zabraniania osobom, u których stwierdzono, że działały pod wpływami rosyjskimi, uzyskania poświadczenia bezpieczeństwa lub pełnienia funkcji, na których są odpowiedzialne za fundusze publiczne, przez dziesięć lat, skutecznie dyskwalifikując je z urzędów publicznych.
Jej członków wybierze parlament, w którym Prawo i Sprawiedliwość może mieć niewielką większość.
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiczek powiedział, że projekt ustawy jest niekonstytucyjny i oznacza przejęcie przez organ administracji publicznej funkcji, które powinny być zastrzeżone dla sądów.
Wyższa izba polskiego parlamentu głosowała za anulowaniem ustawy, stanowisko to zostało zatwierdzone przez komisję sejmową w środę.
Ustawę musi podpisać prezydent Andrzej Duda.
(Reportaż Alana Charlecha, Anna Włodarczak-Simczuk)