Unia Europejska zagroziła podjęciem działań przeciwko Polsce po tym, jak parlamentarzyści zatwierdzili nową komisję, która mogłaby zakazać kontaktowania się z Rosją osobom pełniącym funkcje publiczne.
Komisja, która została zatwierdzona przez polski parlament w zeszłym tygodniu, zajmuje się rosyjską ingerencją w latach 2007-2022.
Jednak krytycy twierdzą, że grupa, zdominowana przez posłów rządu, ma za zadanie zaatakować lidera opozycji i byłego premiera Donalda Tuska.
Komisarz ds. sprawiedliwości UE, Didier Reynders, powiedział, że grupa jest „szczególnie niepokojąca”.
Komisja byłaby uprawniona do wydawania 10-letnich zakazów zarządzania środkami publicznymi każdemu, kto zostanie oskarżony o działanie pod „rosyjskimi wpływami”.
W szczególności zbada kontrakty gazowe podpisane z Rosją, która zdaniem rządu jest zbyt zależna od Moskwy.
Oczekuje się, że 10-osobowa komisja zostanie zdominowana przez posłów rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość (PIS) i może przedstawić swój pierwszy raport już we wrześniu, podają źródła.
Reinders powiedział dziennikarzom w Brukseli, że Komisja Europejska „zbada prawo i nie zawaha się przed podjęciem działań, jeśli będzie to konieczne”.
„Bez realnego dostępu do wymiaru sprawiedliwości taki system nie może być zaakceptowany przez niezależnego sędziego wbrew orzeczeniu administracyjnemu” – dodał.
Posłowie opozycyjnej Platformy Obywatelskiej, którzy obawiają się śledztwa – obejmującego jego ostatnią kadencję w latach 2007-2015 – będą dążyć do zniszczenia poparcia dla Tuska, który był wówczas premierem.
Pan Tusk jest teraz przewodniczącym i liderem partii, jest posłem. Jeśli nie, premier Mateusz ma rzucić wyzwanie Morawieckiemu w wyborach jeszcze w tym roku.
Przewodniczący PO Krzysztof Brejza zarzucił nowej komisji, że jest „ideą w stylu sowieckim” i „zorganizowała polowanie na czarownice przeciwko Donaldowi Tuskowi i wyeliminowała go” przed wyborami.
Ale Morawiecki bronił prawa, zarzucając Tuskowi, że ma coś do ukrycia.
„Nie ma się czego bać” – dodał Morawiecki – „Dlaczego ta nasza szanowna opozycja, zwłaszcza pan Tusk, boi się komisji sprawdzającej rosyjskie wpływy?”
W poniedziałek ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński powiedział, że obawia się, że komisja może „ograniczyć możliwość głosowania tym, którzy chcą głosować”.
Ale polskie MSZ podkreśliło we wtorek, że „każda partia podlegająca decyzji panelu ma prawo do odwołania” i stwierdziło, że panel „nie ogranicza ich możliwości głosowania na swoich kandydatów w wyborach”.
Warszawa jest już uwikłana w długotrwałą batalię z Unią Europejską o reformy sądownictwa, które w styczniu odcięły miliardy euro pomocy dla Polski.
PiS został również oskarżony o ograniczanie innych swobód obywatelskich, w tym wolności prasy, a posłowie opozycji twierdzą, że Polsce grozi stanie się państwem autorytarnym, jeśli rząd zostanie ponownie wybrany.