Kilka mil dalej fizyk z Uniwersytetu Princeton Robert Dick i jego uczniowie zaczęli badać warunki, w jakich mógł powstać wszechświat, gdyby rzeczywiście miał początek. Doszli do wniosku, że każda tak duża eksplozja musiałaby być wystarczająco gorąca, aby wytrzymać reakcje termojądrowe o temperaturze milionów stopni, aby wytworzyć ciężkie pierwiastki z pierwotnego wodoru.
Zdali sobie sprawę, że ta energia musi nadal tam być. Jednak w miarę rozszerzania się Wszechświata pierwotna kula ognia ostygła do kilku stopni Kelvina powyżej zera absolutnego, co, jak obliczyli, umieściłoby promieniowanie kosmiczne w mikrofalowym obszarze widma elektromagnetycznego. (Grupa nie wiedziała lub zapomniała, że tego samego obliczenia dokonał dwadzieścia lat wcześniej fizyk George Gamow i jego współpracownicy z George Washington University).
Doktor Dick zwerbował dwóch absolwentów – Davida Wilkinsona, utalentowanego instrumentalistę i Jamesa Peeblesa, teoretyka – do podjęcia próby wykrycia tych mikrofal. Kiedy grupa spotykała się, aby ustalić plan działania, zadzwonił telefon. To był doktor Penzias. Kiedy doktor Dick się rozłączył, zwrócił się do swojego zespołu. Powiedział: „Chłopaki, właśnie byliśmy celem”.
Obydwa zespoły spotkały się i napisały dwa artykuły, które zostały opublikowane kolejno w czasopiśmie Physical Review Letters. Grupa z Bell Labs opisała szum radiowy, a grupa z Princeton zasugerowała, że może to być ciepło pozostałe po Wielkim Wybuchu. „Być może każda ze stron uważa, że to, co zrobiliśmy, było słuszne, ale druga może nie” – mówi dr. powiedział Wilson.
Dodał: „Myślę, że Arnold i ja chcieliśmy pozostawić otwartą kwestię, że istnieje inne źródło tego szumu”. – Ale oczywiście nie wyszło.