Mając dwadzieścia kilka lat Diane Harlow spakowała torbę, weszła na pokład Fairsea i zrobiła to, co niezliczona liczba Nowozelandczyków i Australijczyków robiła przez dziesięciolecia; Udałem się do Londynu, aby pracować i podróżować po Europie.
Był rok 1967 i podobnie jak wielu młodych podróżników, urodzony w Sydney mieszkaniec Auckland nie zajechał daleko, zanim znalazł przyjaciela.
„Wysiadłem ze statku w Neapolu i spotkałem inną Australijkę w schronisku młodzieżowym nad miastem” – powiedział Harlow, dodając, że w ciągu trzech lat spędzonych w Londynie para odbyła razem niezliczoną ilość podróży. „Podróżowaliśmy na północ do Skandynawii, na południe do Maroka i na wschód do Turcji”.
Jednak to przypadkowe spotkanie było niczym w porównaniu z tym, które przeżyła podczas swojej ostatniej dużej podróży przed powrotem do domu, w 1969 roku.
reklama
„Pracowałam w Bank of Scotland na Trafalgar Square, kiedy jeden z pracowników podszedł do mnie i powiedział: «Spotkaliśmy tych Australijczyków»” – powiedziała. Tak naprawdę Australijczyk i Kiwi wraz z Brytyjczykiem poszukiwali czwartej osoby, z którą mogliby podróżować do Indii.
Harlow zdała sobie sprawę, że takie możliwości nie pojawiają się cały czas, więc spotkała się z grupą i „później” wskoczyli razem do ciężarówki jadącej do Kalkuty.
To właśnie podczas podróży przez Türkiye grupa zauważyła coś naprawdę niesamowitego; Kolejne auto z naklejką nowozelandzką. Jeszcze bardziej szokujące jest to, że ciężarówka się przed nimi nie zatrzymała. Zamiast tego szedłem dalej pustymi i zakurzonymi drogami.
„Nie przestali i nie mogliśmy w to uwierzyć” – powiedział Harlow. „To nie było tak, że jednego dnia minęło się tyle samochodów, ogólnie nic, nie mówiąc już o samochodzie z naklejką z kiwi z tyłu”.
Kiedy więc grupy w końcu spotkały się na kempingu w Teheranie, nie było to najcieplejsze spotkanie.
„Mówiąc delikatnie, byliśmy zdenerwowani i wcale nie byliśmy zadowoleni z obozu” – powiedział Harlow. Potem usłyszeli całą historię, która obejmowała zepsutą część ciężarówki i jedno „nie”. Rozwiązanie 8-przewodowe.
„Ich tylna oś była zepsuta i zabezpieczona cegłami. Nie odważyli się zatrzymać ze strachu przed spadnięciem cegieł, co zdarzało się często” – wyjaśnił Harlow, więc rzadko się zatrzymywali, chyba że było to konieczne. Wprowadzono poprawki i grupy dobrze działały dopóki nie rozstali się dzień lub dwa później.
Szansa zobaczenia kiwi w Teheranie jest niewielka, ale szanse na ponowne spotkanie są jeszcze mniejsze. Jednak po przybyciu do Kalkuty, miasta liczącego wówczas siedem milionów mieszkańców, grupa ze zdziwieniem zobaczyła Kena, jednego z Nowozelandczyków.
reklama
„Stanął na środku drogi, machając do nas wśród samochodów osobowych, dostawczych, ciężarówek i tuk-tuków. „Wiedział, że w końcu tam dotrzemy i będziemy musieli jechać do pobliskiego American Express po pocztę” – wspomina Harlow.
Tak się złożyło, że kosztowności Kane’a (w tym paszport) zostały skradzione z hotelu na lotnisku w noc poprzedzającą jego powrót do domu, w wyniku czego pozostawił go samego w Kalkucie. Na szczęście grupa Harlowa miała miejsce w swojej ciężarówce, w której zatrzymał się na kilka nocy.
Zaledwie kilka dni później Harlow przyznała, że Kane był wciąż obcy, ale czuła, że może mu zaufać.
Kiedy więc zdecydowała się udać do Tajlandii, Malezji i Singapuru, podczas gdy jej grupa pozostała w Indiach, przyjęła sugestię Kena, aby podróżowali razem, po tym jak uzyskał tymczasowy paszport.
Przeczytaj więcej opowieści z podróży: 75-letni Kiwi radzi, jak podróżować samotnie
Jakieś 53 lata później dokładne daty i miejsca docelowe nadal są dla Harlowa tajemnicą, ale para wylądowała w Singapurze. Ponieważ pieniądze szybko się kurczyły, wskoczyli na rozklekotaną łódź pasażerską do Dżakarty i pociąg z Jawy na Bali, gdzie w tamtym czasie nie było turystów ani hoteli.
„Po spędzeniu czasu w tym raju polecieliśmy do Timoru Wschodniego, a następnie do Darwina” – powiedział Harlow. Ostatni etap wycieczki obejmował wędrówkę liczącą 4000 km do Sydney, którą pokonali w zaledwie trzech rundach, oszczędzając w ten sposób 10 dolarów.
Przez cały czas Harlow powiedział, że byli przyjaciółmi, partnerami w podróżach i niczym więcej. Jednak po wspólnym spędzeniu czasu w Sydney związek pogłębił się w związek. Jedyny problem? Jako Kiwi Ken w końcu musiał wrócić do swojego życia w Nowej Zelandii.
„Rozmowy telefoniczne były drogie, dlatego w dawnych czasach, gdy pisaliśmy mapę lotniczą, wysyłaliśmy listy” – powiedział Harlow. Po miesiącach wahań Ken poprosił ją, aby przyjechała do Nowej Zelandii, a ona się zgodziła.
„Poszedłem i skończyłem jako nauczanie, ponieważ właśnie to robiłem w tamtych czasach”.
Kiedy matka Harlowa zachorowała, wrócili do Sydney, gdzie ostatecznie pobrali się i zbudowali dom. Ale Harlow miał jeden warunek; Musieli ciągle zwiedzać świat.
Para udała się do Nowej Gwinei, a następnie na Filipiny, Hongkong, Tajwan i Japonię, skąd popłynęła łodzią do Władywostoku i wsiadła do Kolei Transsyberyjskiej. Była to długa droga dookoła świata do Kanady, gdzie mieszkali przez dwa lata. Nastąpiły dekady przygód.
Dziś Harlow nazywa North Shore swoim domem i chociaż drogi Kena i jej rozeszły się, jej pasja do podróży nigdy nie ostygła.
„Właśnie wróciłam z Bałkanów – Serbii, Bośni i Hercegowiny oraz Czarnogóry” – mówi i planuje spędzić wrzesień w Australii koleją Indian Pacific Railway.
„Było dobrze. Było naprawdę dobrze i to się nie skończyło”.