Przyprawy życia | Współczucie i empatia zwyciężają nad nienawiścią

Przyprawy życia |  Współczucie i empatia zwyciężają nad nienawiścią

W tym głęboko podzielonym, pesymistycznym i pełnym konfliktów świecie warto opowiedzieć prawdziwą historię, w której współczucie i empatia zwyciężyły nad nienawiścią.

Maharaja Digvijaisinhji, Jam Sahib z Nawanagar, z dziećmi podczas Świąt Bożego Narodzenia. (Źródło)

II wojna światowa osiągnęła swój szczyt w 1942 r. Adolf Hitler najechał Polskę i internował miliony ludzi, w większości Żydów, w obozach koncentracyjnych. Tysiące Polaków uciekło do Związku Radzieckiego w celu powołania do wojska. W ten sposób wiele nieszczęsnych dzieci znalazło się bez steru i wsparcia. Pośród tego chaosu do Bombaju zacumował statek przewożący 640 nieszczęsnych dzieci i kilku dorosłych opiekunów, któremu odmówiono wstępu w kilku portach. Rząd brytyjski w Indiach również był skłonny odmówić pozwolenia. Stało się to, gdy Maharaja Digvijaisinhji, Jam Sahib z Nawanagar, przekonał rząd, aby skierował statek do Rossi, małego portu w Nawanagar, gdzie został ciepło przyjęty. Powiedział swoim nowym gościom, że nigdy nie powinni uważać się za sieroty. Obywatele jego stanu uważali go za swojego ojca (i nazywali go Babu) i tak powinni. Adoptował je legalnie i natychmiast założył dla nich miasteczko namiotowe w Balachadi-Jamnagar. Został on później przekształcony w koszary.

Babu zachęcał dzieci, aby prowadziły możliwie najpełniejsze życie. Mimo że był wegetarianinem, zatrudnił siedmiu szefów kuchni z Goa, aby mogli uzyskać taki rodzaj jedzenia, do jakiego byli przyzwyczajeni. Ich codzienność dzieliła się pomiędzy naukę, sport i zajęcia kościelne. Obchodzili indyjskie święta wraz ze swoimi własnymi. W 1946 roku wrócili do Polski, aby pozbierać kawałki rozbitej egzystencji i rozpocząć życie od nowa – co wcale nie było łatwe!

Sam Sahib Jam żył pełnią życia: mądrze rządził swoim państwem. Podpisał Instrument Przystąpienia natychmiast po uzyskaniu niepodległości; Został pierwszym Rajpramukhiem nowo utworzonego stanu Kathiawar. Był najdłużej urzędującym prezesem Rajkumar College w Rajkot, a przez pewien czas był także prezesem Międzynarodowego Banku Kredytów i Handlu. Zmarł w 1966 roku.

Wiele lat później, w 1995 roku, nasz Ambasador w Polsce, Shashi Upan Tripathi, otrzymał zaproszenie od organizacji Children of India. Tripathi stała się obecnie ważnym źródłem tej historii i wyraźnie poruszona emocjonalnymi relacjami członków organizacji z ich pobytu w Jamnagar. Wszyscy byli już wtedy mężczyznami i kobietami w średnim wieku. Nie zapomnieli jednak ciepła i gościnności Babu i Hindusów. Część z nich żartobliwie wspominała, jak ubijali szpinak, gdy podano im tego dania za dużo, jak na ich gust. Następnie osobiście interweniował właściciel dżemu, który zakazał szefom kuchni nie serwowania dań, które nie smakują dzieciom.

Część z nich wróciła do obozu w 1985 roku. Po obozie pozostał jedynie stary figowiec, dwa zbiorniki na wodę i letni pałac Jam Sahib. Miejsce, w którym kiedyś znajdowały się ich koszary, jest obecnie częścią Szkoły Sainik. Pozostało jednak miejscem pielgrzymek rodzin uchodźców.

Polacy wysłali pomoc ofiarom trzęsienia ziemi, które nawiedziło Gujarat w 2001 roku.

W 2016 roku Sejm RP podjął uchwałę o podziękowaniu Jamowi Sahibowi za jego hojność. Plac Dobrego Maharadży w Warszawie jest dziś świadkiem więzi, jaką ta historia stworzyła między obydwoma krajami.

U Parsów ta krótka historia może wywołać dziwne poczucie déjà vu, ponieważ coś podobnego przydarzyło się ich przodkom wieki temu.

Dla nas wszystkich jest to przypomnienie, że czynienie dobra, według słów autora Gurcharan Das, może być najcenniejszą rzeczą, jaką mamy jako istoty ludzkie.

Autor jest niezależnym współpracownikiem Gurugram, z którym można się skontaktować pod adresem [email protected]

Angela Tate

„Dożywotni biegacz. Pionier piwa. Guru micasica. Specjalny w popkulturze w ogóle”.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *