Ile zapłaciłbyś za burgera i frytki? Co by było, gdybyś wiedział, że wszystko zostało zrobione z resztek lub uratowanej żywności?
Restauracja bierze udział w Wellington Burger Festival, używając żywności, która w przeciwnym razie poszłaby na marne, i prosząc gości o zapłacenie tyle, na ile ich stać.
W czwartek w kuchni Everybody Eats na Dixon Street pełniący obowiązki szefa kuchni Zach Passant i wolontariusz Nick Ailes byli zajęci przygotowywaniem składników do burgera „To The Rescue”.
Miałem duszony mostek i boczek, ze słodko-kwaśną i marynowaną czekoladą marchewką, sałatką pak choi i pomarańczową z pikantnym sosem jabłkowym.
Każdy dostanie porcję frytek, powiedział Basant, a jako opcja wegańska dostępne było nawet wegańskie ciasto konopne.
„To jest jak mięso, naprawdę ma taką konsystencję. Zrobimy naprawdę ładną glazurę, aby spróbować zasymulować bogactwo i lepkość, które przyniósłby mostek”.
Mięso zostało przekazane przez Kaibosh i Freedom Farms. Warzywa były brzydkie odrzucone z supermarketu, a jabłka z ogródka wolontariuszy.
Bassent powiedział, że różne bułki do burgerów były nie z tego nowego świata.
„Niektórzy ludzie będą mieli bułeczki z sezamem, niektórzy ludzie będą mieli bułki z serem, a niektórzy ludzie będą mieli zwykły.
„To jest rzecz, którą kocham najbardziej. Podkreśla, że„ Point of Rescue ”jest właściwy, wszystko, co mamy dostępne”.
Nick Isles jest wolontariuszem w Everybody Eats od roku i uwielbia poczucie wspólnoty, które tam znalazł.
Wspierał misję restauracji polegającą na walce z marnowaniem żywności i zbliżaniu ludzi.
„Etyka, pochodzenie i zrównoważony rozwój żywności są naprawdę tym, na czym każda restauracja powinna się teraz skupić.
„Myślę, że to naprawdę wspaniałe, że jest to latarnia morska w Nowej Zelandii i wszystko, do czego wszyscy dążą, jest dokładnie tym, czym powinna być przyszłość żywności.
„To niesamowite być tego częścią”.
Kierownik restauracji, Jack Rennie, powiedział, że płacenie ile możesz, a nawet nic, to norma za posiłki w Everybody Eats.
Restauracja służyła społeczności od niedzieli do środy, oferując trzydaniowe menu z ocalonej żywności.
Rennie powiedział, że przez drzwi przechodzi kilku bardzo hojnych ludzi.
„Alkoha wraca bezpośrednio do organizacji charytatywnej, aby nas utrzymać, a wydarzenia takie jak to stają się jej integralną częścią, ponieważ wykorzystujemy je jako małe zbiórki pieniędzy.
„Wystarczająco trudno jest żyć z kosztami utrzymania, ale wystarczająco ciężko jest być restauratorem w tej chwili”.
Ale czy ratunkowy burger smakuje tak dobrze jak kiedyś dla planety i marnowania żywności?
Ten reporter z przyjemnością zaproponował opcję mięsną i wegetariańską do spróbowania.
Mostek był aromatyczny i delikatny, ciasto konopne było miękkie i słodkie, a sałatka pak choy i chutney jabłkowy stanowiły świeży kęs, który przebił się przez całe bogactwo.
A co myśleli pasterze?
Jeden ze stałych bywalców restauracji powiedział: „Ma słodki, pikantny smak i jest świetny do jedzenia”.
Inna kobieta powiedziała: „Podoba mi się, że to nie jest duży, gruby kotlet grizzly. To miły, pikantny burger, który bardziej przypomina posiłek niż McDonald’s”.
Jeden młody patron dał mu 11 na 10.
Wszyscy jedli kolejnego Wellington burgera w czwartek 24 sierpnia.
Z wyjątkiem mięsa, następny burger będzie przygotowywany z zupełnie nowych składników, w zależności od tego, co było dostępne do uratowania w tamtym czasie.
„Ekspert Internetu. Introwertyk. Uzależniony od ulicy. Ewangelista kawy. Pisarz. Myśliciel. Miłośnicy skrajnej śpiączki. Wykładowca”.