Rządząca partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) zrezygnowała z dopuszczenia swoich ludzi do rad nadzorczych spółek państwowych nawet po przegranych w przyszłym roku wyborach.
Projekt został zgłoszony przez przedstawicieli PiS i przedstawiony w Sejmie w poniedziałek (24 października), ale w środę (26 października) został odrzucony przez lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego.
„Po wnikliwej analizie okazało się, że istnieją wątpliwości konstytucyjne i plan powołania Rady Bezpieczeństwa Strategicznego nie będzie realizowany” – powiedział rzecznik PiS Radosław Fogil.
Gdyby ustawa została przyjęta, powstałaby sześcioosobowa Rada Bezpieczeństwa Strategicznego, wybierana przez obie izby parlamentu i prezydenta.
Do ich kompetencji należy zatrudnianie i zwalnianie urzędników największych polskich spółek państwowych, w tym koncernów energetycznych PKN Orlen, Polskich Sieci Elektroelektrycznych, Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych, Spółki Gaz-System i Spółki Tfa-System.
Ponadto ustawa dawałaby Radzie uprawnienia ponad 30 zarządów przedsiębiorstw państwowych.
Gdyby została uchwalona, BIS powołałby swoich przedstawicieli do rady, nawet gdyby partia przegrała jesienne wybory, ponieważ ustawa przewidywała sześcioletnią kadencję rady. . Posłowie piastują swoje stanowiska po kolejnych wyborach, w czteroletnich kadencjach parlamentarnych w Polsce.
Partie opozycyjne również skrytykowały wysoce kontrowersyjny plan.
Jej przedstawiciele porównali proponowaną radę do upolitycznionej Rady Mediów Narodowych, która wybiera zarządy mediów publicznych w Polsce, oskarżanej o stronniczość i szerzenie propagandy od początku reżimu PiS.
Nawet minister własności państwowej Jacek Sasin wycofał się z tego planu, gdy był to realny plan dla polskiej partii rządzącej.
(Bartosz Sieniawski | EURACTIV.pl)