Szkocki aktor i komik Sir Billy Connolly opisał „agresywne” spotkanie z Mongrel Mob podczas tournée po Nowej Zelandii.
W swojej najnowszej książce The Wanderer: My Life on the Road opisał spotkanie, które miało miejsce podczas kręcenia programu telewizyjnego w Aotearoa.
Powiedział, że do pełnego napięcia zdarzenia doszło w Wellington, gdy jechał na trójkołowym motocyklu i miał na sobie kurtkę w stylu Hells Angels.
„Pewnego ranka jechałem samotnie w Wellington w kurtce, kiedy zdałem sobie sprawę, że jestem otoczony przez członków zespołu z mafii kundli”. książki.
„To największy gang motocyklowy w Nowej Zelandii i cieszy się dobrą reputacją”.
Connolly uważa, że ze względu na kurtkę kierowcy wzięli go za członka Hells Angels, cieszącego się złą sławą amerykańskiego gangu motocyklowego, który ma także oddziały w Nowej Zelandii.
Kurtka ma napis „Too Old to Die Young” napisany czcionką Hells Angels i przedstawia czaszkę w okularach.
„Zapędzili mnie na światłach i zaciągnęli w boczną uliczkę. Poczułam się bezbronna, bo byłam zupełnie sama.
„Ktoś mnie zapytał: skąd kupiłeś kurtkę?” Powiedziałem: Przyjechałem do Los Angeles. Zrobiła to za mnie dziewczyna. „Mam pozwolenie od Aniołów Piekieł”.
Podczas konfrontacji Connolly opisał członków Mongrel Mob jako „bardzo agresywnych”.
Ale wszystko skończyło się pomyślnie dla komika, który mógł kontynuować swoją podróż z kurtką.
Wyjechali i odbyli małą konferencję. Potem wrócili i powiedzieli „wszystko w porządku”. „Wycofali się i pozwolili mi iść swoją drogą”.
„Wtedy moja ekipa telewizyjna oszalała, bo nie dostrzegli tego w filmie. A ja nie mówiłem o tym na scenie, bo chciałem w jednym kawałku wyjechać z miasta”.
Do zdarzenia rzekomo doszło podczas kręcenia przez Connolly’ego światowej trasy koncertowej po Nowej Zelandii w 2004 roku.
„Ekspert Internetu. Introwertyk. Uzależniony od ulicy. Ewangelista kawy. Pisarz. Myśliciel. Miłośnicy skrajnej śpiączki. Wykładowca”.