Komisja Emerytalna twierdzi, że podwojenie liczby emerytów, którzy będą zmuszeni wynajmować mieszkanie w ciągu najbliższych 25 lat, oznacza, że Nowa Zelandia musi pilnie przemyśleć, w jaki sposób wspiera potrzeby mieszkaniowe osób starszych.
Komisja właśnie zakończyła badanie sytuacji mieszkaniowej osób starszych.
Badanie wykazało, że jedna trzecia mieszkańców Kiwi w wieku od 55 do 64 lat nie ma własnego domu, a 20% osób powyżej 65 roku życia znajduje się w podobnej sytuacji.
Oczekuje się, że liczba ta wzrośnie do 40%, czyli 600 000 osób, do 2048 r., powiedziała dyrektor ds. polityki i badań komisji, dr Susie Morrissey, w rozmowie z reporterem RNZ Nine to Noon.
Powiedziała, że była to „niesamowita prognoza”, która zmieni krajobraz mieszkaniowy w Nowej Zelandii i że należy się nią pilnie zająć.
Rosnąca liczba starszych lokatorów oznacza również, że w przyszłości popyt na mniejsze, bardziej dostępne domy, na przykład z szerszymi drzwiami i bez schodów, będzie pożądany.
Wymagałoby to pewnego rodzaju zachęty dla deweloperów, którzy koncentrowali się na budowaniu większych domów, ponieważ były one bardziej opłacalne.
Morrissey powiedział, że ponieważ emerytury są ustalane na poziomie, który zakłada, że emeryci są właścicielami swoich domów i nie muszą płacić czynszu ani kredytu hipotecznego, kraj będzie musiał również przyjrzeć się, w jaki sposób wspiera seniorów w kosztach mieszkaniowych.
Było to szczególnie prawdziwe w ośrodkach miejskich, gdzie czynsze były wyższe, a wskaźniki własności domów niższe.
„Wiemy, że posiadanie domu jest głównym czynnikiem wpływającym na dobre samopoczucie na emeryturze, a jeśli wiemy, że będziemy mieć coraz mniej osób na tym stanowisku, oznacza to, że będziemy musieli zacząć myśleć o tym, co dla nich robimy” – powiedziała.