Chennai: Zamiast poezji? Rok, w którym jeden gliniany bóg może zniknąć na zawsze, inny może wkroczyć na scenę. Niecałe dwa tygodnie po przegranej w pierwszej rundzie z Rafaelem Nadalem, właścicielem Rolanda Garrosa przez ostatnie dwie dekady, Iga Svitek odniosła swoje trzecie z rzędu zwycięstwo na paryskiej ziemi.
Przeciwniczka Świtka, Jasmine Paolini, groziła, że podejmie walkę. Już po dziesięciu minutach Włoch prowadził 2:1 w pierwszej zwrotce. To była pobudka, której Polak potrzebował. Następnie odbyła się lekcja prawidłowego uderzania piłki, pracy pod kątem i gry klinicznej. Po tym wczesnym prowadzeniu 23-latek wygrał 10 meczów z rzędu i objął prowadzenie 6:2, 5:0. Mógł zakończyć mistrzostwa bajglem, ale Paolini utrzymał serwis. Nie można było jednak odmówić Bakerowi, który zwyciężył w finale 6:2, 6:1.
Większość jednostronnych finałów niesie ze sobą poczucie anty-kulminacji. Świtek potwierdził, że to więcej niż jakikolwiek inny wynik na glinie (w Paryżu wygrał cztery razy, a jego rekord to oszałamiający wynik 35-2). Kilka dni temu była deblistka nr 1 świata Sania Mirza w rozmowie z wybranymi mediami nazwała go powierzchownie „bestią”. Powiedziała to doskonale. Paulini wygrał trzecią partię łącznie różnicą 12 punktów, pokonując Świdka. W pozostałych 68 minutach spotkania udało mu się oddać jedynie 19 trafień więcej.
Na początku meczu Świdek wyglądał na trochę spiętego, szczególnie na skrzydle bekhendowym. Błędy płynęły, gdy w mgnieniu oka zebrała pięć. Po restrukturyzacji zaczęła dyktować punkty. Dobrze zrobiła, bo uszkodziła pierwsze serwisy Pauliniego. Włoszka, pierwsza kobieta, która dotarła do dużego finału od US Open w 2015 roku, uzyskała lepszy wynik procentowy. Udało mu się trafić 67% pierwszych serwisów (Świdek miał tylko 62), ale to nie miało znaczenia. Polak raz po raz zdobywał punkty. Kiedy żeglowała od wybrzeża do wybrzeża, nosiła włoski.
To, co czyni Svidek tak niebezpieczną zawodniczką, to to, że potrafi przetrwać rajdy z większością zawodników. Jest biegła w szybkim kończeniu punktów lub zmuszaniu przeciwników do zagrania dodatkowej piłki. Wynik końcowy? Takich momentów nie było dla Włocha, który w poprzednich meczach odnalazł radość w zwycięskich forhendach pod koniec niektórych rajdów. Z 44 punktów, o których zdecydowały rajdy dłuższe niż cztery uderzenia, Polak zdobył prawie dwukrotnie więcej (29-15). Kiedy przyszło potępienie, było ono szybkie. Trzy tygodnie później pięciokrotny mistrz Wimbledonu będzie miał nadzieję zmierzyć się z jedyną nawierzchnią, która sprawiała mu pewne problemy. Na razie będzie rozkoszować się uwielbieniem Paryża. Nie bez powodu jest nazywane miastem miłości.
„Student. Prawdopodobnie specjalista od kafeterii w kafeterii. Profesjonalista telewizyjny. Kuglarz. Profesjonalny specjalista od żywności. Typowy alkoholik.”