W Qudos Bank Arena w Sydney: Sydney Kings 87 (DJ Hoge 18, Jaylen Adams 12, Sean Bruce 11, Denzel Valentine 11) Breakers z Nowej Zelandii 85 (Anthony Lamb 29, Parker Jackson Cartwright 18, Will McDowell White 11, Finn Delaney 10) 1x: 27-21, HT: 55-44, 3x: 72-67.
Sydney Kings pokonali New Zealand Breakers w emocjonującym meczu Wielkiego Finału NBL.
Sydney przetrwało pełną napięcia ostatnią kwartę, pokonując w niedzielę Breakers 87:85 w meczu, który mógł zakończyć się w obu przypadkach w końcówce rozgrywek.
Silne konfrontacje nie są obce tym dwóm zespołom i była to kolejna konfrontacja, która dobiegła końca.
Kings pokonali Breakers 3:2 w zeszłym sezonie w serii finałów NBL i po raz kolejny wyszli na prowadzenie, ale tylko nieznacznie.
Były zawodnik NBA Anthony Lamb po raz kolejny spisał się znakomicie dla Breakers w przegranym meczu, zdobywając 29 punktów, a do tego miał siedem zbiórek, trzy bloki i trzy przechwyty. Breakers dobrze poradzili sobie z Lambem, który przez cały mecz stanowił zagrożenie dla Kings.
Jego amerykański kolega z drużyny Parker Jackson-Carwright dodał 18 punktów, pięć asyst i dwa przechwyty, mimo że przez większą część zawodów miał poważne kłopoty.
W szalonej końcówce meczu Lamb nie wykorzystał swojego pierwszego rzutu wolnego, a następnie celowo nie wykorzystał drugiego rzutu wolnego, próbując odzyskać piłkę. Sidney ponownie zebrał piłkę, ale wybił piłkę poza boisko, dając Breakersom kolejny strzał.
Trudna próba zdobycia trzech punktów przez Jacksona Cartwrighta zakończyła się niepowodzeniem, a Sydney utrzymała się. Posiadanie piłki przez Breakers nie było zbyt dobre w końcówce meczu i będą żałować, jak to wykorzystali w końcówce.
Porażka spadła w nowym sezonie do 2-5, a dwukrotny obrońca tytułu Kings poprawił się do 6-3.
Sprawa nie będzie łatwiejsza dla Breakers po trudnym teście wyjazdowym w Perth Wildcats w piątek, po którym nastąpi kolejny mecz wyjazdowy przeciwko Tasmanian Jack Jumpers w Launceston 16 listopada.
Następny mecz u siebie The Breakers rozegrają dopiero 19 listopada, kiedy to na stadionie Spark Arena w Auckland zmierzą się z Illawarra Hawks.
Potrójna bramka Jacksona-Carwrighta na 6:37 przed końcem dała Breakersom pierwsze prowadzenie od początku pierwszej kwarty, obejmując prowadzenie 78-77.
Po pierwszej połowie przegrywali 11 (55:44), Breakers wrócili do gry i rozpoczęli drugą połowę.
Trzecia kwarta rozpoczęła się serią 11-1, w tym dwoma celami za trzy punkty od weterana Toma Abercrombiego, dzięki czemu na początku kwarty zmniejszono prowadzenie Kings do jednego (56-55).
Breakers wrócili do gry w trzeciej kwarcie, pokonując gospodarzy 23-17 i awansując do Kings. Trzy punkty DJ Hogga pozwoliły Sydney wejść do ostatniej kwarty z decydującą pięciopunktową przewagą.
The Breakers rozpoczęli dobrze, obejmując szybkie prowadzenie 8-3, ale niedługo potem Sydney obudziła się i objęła prowadzenie 17-10.
Do przerwy pierwszej kwarty Sydney prowadziło 27-21, trafiając sześć z 10 trafień z głębi pola, a Denzel Valentine i Sean Bruce strzelili po dwa gole.
Dla porównania, Breakers byli całkiem zimni, trafiając zero z trzech strzałów zza łuku w ciągu pierwszych 10 minut.
Początek drugiej kwarty 9-2 zasygnalizował niebezpieczny moment dla Breakers, a Kings powiększyli prowadzenie do 13 (36-23).
Lamb rozpoczął grę tam, gdzie skończył w piątek, zdobywając 19 punktów w meczu przeciwko Cairns, powodując problemy w defensywie drużyny Kings. Lamb przejął kontrolę w ofensywie w drugiej kwarcie, utrzymując Breakers w rywalizacji.
W pierwszej połowie zdobył 17 punktów, strzelając 5/8, zdobywając prawie połowę punktów Breakers.
Wydawało się, że Sydney będzie gotowa na zdobycie 14-punktowego bufora w głównej przerwie dzięki hat-trickowi Hogga. Will McDowell-White odpowiedział rzutem za trzy punkty po drugiej stronie boiska i dał Breakersom nadzieję na główną przerwę, prowadząc 55-44.
„Dożywotni biegacz. Pionier piwa. Guru micasica. Specjalny w popkulturze w ogóle”.