W wielkiej sadze „Meghan Markle vs Game Show Glamour” w ostatnim odcinku brytyjska firma produkcyjna stojąca za „Deal or No Deal” dała uprzejmą, ale stanowczą odpowiedź na krytykę piękna teleturnieju przez księżną Sussex. Skoncentrowany duch.
Lucas Green, dyrektor ds. treści w firmie produkcyjnej, a obecnie orędownik świata teleturniejów, został zapytany przez magazyn Variety o komentarze Markle. Jej roszczenia? Modele portfolio wystawowego sprowadzają się do „obiektywnych uczestników”.
„Nie”, odpowiedział zwięźle Green, wyraźnie nie zgadzając się z narracją Duchess, po czym dodał: „Ale stale rozwijamy format, więc to nie jest ten sam program, co 15 lub więcej lat temu”. W dowcipnej odpowiedzi zwraca uwagę, że czas, jak dobre wino, przynosi dojrzałość i zmianę.
W swoim podcastie Archetypes księżna wspomniała o swoim noszeniu toreb w Deal or No Deal w rozmowie z Paris Hilton. Dla Markle teleturniej był korowodem bez korony, w którym czuła się „tym czymś” i miała do odegrania rolę „foremki do ciastek”.
„Nie lubiłam czuć się zmuszana do bycia tylko wyglądem i małą treścią” – przyznała. Zdaniem Markle w programie chodziło o ładne twarze, a nie o błyskotliwe umysły, mimo że otaczały go inteligentne kobiety. To doświadczenie pozostawiło w niej „dziurę w brzuchu”, co bez wątpienia rozbrzmiewa wśród jej publiczności.
Jej komentarze wywołały burzę w filiżance herbaty, wywołując reakcję jej byłych kolegów z klasy. Patricia Cara, inna modelka, odpowiedziała: „W ogóle nie podzielam jej doświadczeń. Nigdy tego nie czułem”. Najwyraźniej z punktu widzenia księżnej było zupełnie odwrotnie.
Cara dalej obaliła twierdzenie Markle o „stacji wypychania” za kulisami, mówiąc, że coś takiego „naprawdę nie istniało” w jej latach. Modelka Donna Feldman stanęła po stronie Cary, podkreślając, że nigdy nie czuła się w pracy jak „bimbo”. Zamiast tego postrzegała pracę z takimi artystami jak Howie Mandel jako odskocznię do większych rzeczy.
Tak więc, gdy światła na scenie przygasają, pokazując dramat w tej grze, pozostaje pytanie: umowa czy brak umowy? Czy jest to przypadek różnych punktów widzenia, czy też ktoś po prostu nie opowiada całej historii? Jedno jest pewne, gra opinii nigdy się nie kończy, a portfolio osobistych doświadczeń jest tak różnorodne, jak sami uczestnicy. W tym konkretnym odcinku Lucas Green wydaje się dobrze grać w swoje karty, uznając przeszłość, ale obserwując rozwój serialu. W końcu kto nie lubi dobrej historii o powrocie?