Usługa o wartości 35 000 dolarów obejmowała również zakwaterowanie pracowników i ich rodzin w pobliskim hotelu. Zdjęcie/123RF
Starsze małżeństwo twierdzi, że „odrzuciły je” osoby pracujące w firmie zajmującej się przycinaniem drzew, które zastraszyły je, aby zapłaciły 35 000 dolarów za pracę warta jedynie ułamek tej ceny.
Była to usługa, którą Trybunał Rozjemczy w decyzji z tego tygodnia uznał, że w rzeczywistości była warta zaledwie 5000 dolarów i nakazał firmie uregulowanie pozostałej kwoty.
reklama
Osoba z firmy, której nazwisko zostało usunięte z decyzji, podeszła do pary i zapytała, czy chcą przyciąć drzewa, po czym złożyła ustną ofertę w wysokości 50 000 dolarów za kilka dni pracy, po czym zaoferowała rabat w wysokości 15 000 dolarów.
Para zaakceptowała cenę, a firma natychmiast zabrała się do pracy. Jednak pod koniec pierwszego dnia para oświadczyła, że personel „stał nad nimi” i zażądała natychmiastowej zapłaty 10 000 dolarów.
Przestraszeni uiścili opłatę i arboryści wrócili w ciągu następnych kilku dni, aby dokończyć pracę, po czym zapłacono im pozostałe 25 000 dolarów.
Dopiero gdy para powiedziała swoim dorosłym dzieciom, ile zarabiają za pracę, zaczęli się zastanawiać, czy ich pieniądze są opłacalne.
reklama
Poprosili o wycenę innych arborystów, którzy oszacowali, że cała praca będzie kosztować maksymalnie 5000 dolarów. Następnie złożyli pozew przed Trybunałem Rozjemczym, domagając się odzyskania kwoty 30 000 dolarów.
Sędzia Kay Edwards, mieszkanka North Shore, powiedziała, że firma skontaktowała się z parą w ich domu, co stanowiło niezaproszoną umowę sprzedaży bezpośredniej.
„Nie otrzymano wyceny. Fakturę wysłano po rozpoczęciu prac, po dokonaniu pierwszej płatności” – stwierdziła Edwards w swoim orzeczeniu.
„Na fakturze nie było żadnej informacji o ich prawie do odstąpienia od umowy w dowolnym momencie, nie zostali też ustnie poinformowani o przysługujących im prawach.”
Edwards stwierdziła, że pomimo dowodów firmy, że udzielała ustnych porad na temat zasad anulowania rezerwacji i praw pary, wątpi, czy rzeczywiście tak się stało.
Firma nie przedstawiła żadnego dowodu uzasadniającego to przytoczenie poza stwierdzeniem, że wymagało to dużej ilości pracy fizycznej i wymagało pracy na miejscu 10 osób, ale żadna z nich nie miała kwalifikacji do uprawy drzew. W cenę wliczony jest także kilkudniowy nocleg dla pracowników i ich rodzin w pobliskim hotelu.
Dla kontrastu para przedstawiła sądowi wyceny trzech innych arborystów, gdzie średnia cena wyniosła 5000 dolarów. Komentarze do tych ofert wskazywały, że kwota 35 000 dolarów nie była uzasadniona i że zespół składający się jedynie z trzech lub czterech wykwalifikowanych arborystów wykonałby tę pracę wydajniej i w krótszym czasie.
Edwards powiedział, że małżonkowie nie zostali powiadomieni o przysługujących im prawach, ponieważ prace nad drzewami rozpoczęły się natychmiast, nie dając im wystarczająco dużo czasu na rozważenie umowy.
„Uznałam, że ponieśli straty materialne” – stwierdziła w swoim orzeczeniu, po czym przyznała im zwrot pieniędzy w wysokości 30 000 dolarów, dostosowując koszt pracy do innych wycen oraz ceny, którą sąd uznał za rozsądną za pracę wykonaną na nieruchomości. .
reklama
Jeremy Wilkinson jest reporterem Open Justice mieszkającym w Manawatu i zajmującym się sądownictwem i kwestiami wymiaru sprawiedliwości, interesując się sądami. Od blisko dekady jest dziennikarzem, w NZME pracuje od 2022 roku.