Premier zapowiedział, że Nowa Zelandia wyśle do Wielkiej Brytanii dodatkowych 120 osób z Sił Obronnych, aby pomóc w szkoleniu ukraińskich żołnierzy do walki z siłami rosyjskimi. Wideo / Mark Mitchell
Pewnego wczesnego ranka życie pod rosyjską okupacją stało się zbyt trudne dla Wołodymyra Żdanowa: ostrzał rakietowy uderzył w oddziały ukraińskie w pobliżu jego domu w Chersoniu, przerażając jedno z jego dwójki dzieci.
Jego 8-letnia córka „w panice zbiegła na dół. Była druga w nocy i… [she] Naprawdę się bał” – powiedział Żdanow, który później uciekł z miasta nad Morzem Czarnym i od trzech tygodni mieszka w Kijowie, stolicy.
Chersoń, położony na północ od Krymu, który Moskwa zaanektowała w 2014 roku, był pierwszym miastem, które upadło po inwazji Rosji 24 lutego. Port pozostaje w centrum konfliktu i starań Ukrainy o utrzymanie ważnego dostępu do morza. Dla Rosji Chersoń jest kluczowym punktem w korytarzu lądowym rozciągającym się od jej granic do półwyspu.
Żdanow i inni, którzy podjęli niebezpieczną podróż, aby uciec z regionu, opisują coraz trudniejsze warunki w tym regionie, jako część ciężkich wysiłków Rosji, aby ustanowić stałą kontrolę.
Ulice miasta, które przed wojną liczyło około 300 tysięcy, są w większości opustoszałe. Krążyły pogłoski o zbrojnym oporze i nagłym zniknięciu urzędników, którzy odmówili współpracy z władzami rosyjskimi.
Siły okupacyjne patrolują rynki, aby ostrzec tych, którzy próbują używać w transakcjach ukraińskiej waluty, hrywny. Promoskiewscy urzędnicy zostali powołani do władz lokalnych i regionalnych, a także do policji. Pracownicy różnych wydziałów miejskich są pod presją współpracy z rosyjskimi menedżerami. Większość szkół zamknęła swoje drzwi.
Podaż niezbędnych towarów jest nierównomierna, co wstrzymuje większość działalności gospodarczej. Brakuje leków i wysokie ceny innych towarów.
Wielu mieszkańców było zdecydowanych jak najdłużej dotrzymać obiecanego niespełnionego ukraińskiego kontrataku.
„W mieście istniało fizyczne niebezpieczeństwo z powodu obecności wielu żołnierzy” – powiedział Żdanow.
Powołani przez Moskwę urzędnicy ogłosili referendum w sprawie przyłączenia regionu do Rosji, choć nie wyznaczono na to daty. Tymczasem urzędnicy naciskają na resztę, by uzyskać rosyjskie obywatelstwo.
Dochody z rodzinnego kwiaciarni Żdanowa wyschły po zmianie waluty, chociaż i tak dalej uprawiał rośliny.
„Trudno żyć bez pieniędzy i jedzenia. Kto chciałby rosyjskiego rządu, gdyby odebrał ci życie, pracę, edukację dzieci? Wszystko zniknęło”.
Kiedy opuścił Chersoń wraz z rodziną, Żdanow zaryzykował aresztowanie, ukrywając ukraińską flagę na dnie torby. Zatrzymał flagę na publicznym proteście przeciwko obecności wojsk rosyjskich.
Dziennikarka Yevinia Verlich również została przez pięć miesięcy i nadal pracowała i pisała o urzędnikach, którzy rzekomo kolaborowali z Rosjanami. Ale pracowała w ukryciu i obawiała się o swoje bezpieczeństwo, często zmieniając mieszkania i publikując zdjęcia Polski w mediach społecznościowych, aby sprawić wrażenie, że już uciekła.
„Zawiązali węzeł wokół Chersonia i zrobiło się ciaśniej” – powiedział Verlich, dodając, że miejscowi są pod presją, aby zaakceptować rosyjskie paszporty.
„Rosja znalazła się pod sztandarem wyzwolenia, ale przyszła nas torturować i schwytać. Jak można tak żyć?”
W zeszłym miesiącu Verlich w końcu uciekła z mężem do Kijowa.
Ci, którzy chcą opuścić Chersoń, muszą przejść przez szereg rosyjskich posterunków wojskowych. Żołnierze przeszukują rzeczy osobiste, dokumenty tożsamości i telefony komórkowe, a każdy podejrzany o wspieranie ruchu oporu jest przesłuchiwany w tak zwanych obozach likwidacyjnych.
Kiedy Cherson pogrążył się w ubóstwie, trudno było opuścić. Koszt biletu autobusowego do Zaporoże, miasta położonego 300 km na północny wschód, to równowartość 160 dolarów amerykańskich. Przed wojną było to 10 dolarów.
Verlich powiedziała, że podziwia odwagę tych, którzy zostali w tyle, a także tych, którzy z narażeniem życia przyłączyli się do antyrosyjskich protestów na początku okupacji.
Przypomniała wielką demonstrację 5 marca, w której wzięło udział ponad 7000 osób.
„W całym moim życiu nigdy nie widziałam, żeby ludzie podjęli taką miarę” – powiedziała.
Verlich dodał, że protesty ustały w kwietniu, ponieważ okupanci zaczęli na nie odpowiadać ze śmiertelną siłą, mówiąc: „Rosjanie strzelali [at crowds] Ludzie zostali ranni”.
Moskwa chce zachować kontrolę nad Chersoniem, strategicznie położonym w pobliżu Kanału Północnokrymskiego, który dostarcza wodę na okupowany przez Rosję półwysep. Ukraina zamknęła kanał po jego aneksji osiem lat temu, ale Rosjanie ponownie go otworzyli po przejęciu kontroli nad tym obszarem.
Podobnie jak Żdanow, Ferich nadal ma nadzieję na rozpoczęcie ukraińskiego kontrataku, aby wyrwać region Rosji.
„Wierzę tylko w Boga i ukraińskie siły zbrojne. Nie wierzę już w nic innego”.