Utknął w Machu Picchu: Dzieli los kiwi pośród śmiertelnych protestów w Peru

Utknął w Machu Picchu: Dzieli los kiwi pośród śmiertelnych protestów w Peru

Grupa Kiwi szła wzdłuż linii kolejowej i przetrwała siedmiogodzinną podróż autobusem przez wietrzną przełęcz, aby wydostać się z Machu Picchu po tym, jak zostali uwięzieni w turystycznym mieście pośród peruwiańskich protestów.

Susanna Kent z Wellington właśnie to robiła Lot Salkantaypopularna cztero- lub pięciodniowa trasa łącząca Cusco z miejscem wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Kent, która była na szlaku z trójką dorosłych dzieci i dwójką ich przyjaciół, powiedziała, że ​​dzień po rozpoczęciu wyprawy ogłoszono stan wyjątkowy.

„W miarę jak szliśmy, sytuacja się pogarszała”.

Czytaj więcej:
* Departament Spraw Zagranicznych i Handlu pomaga „kilku grupom” Kiwi uwikłanym w peruwiańskie protesty
* Turyści czekają na ewakuację z Machu Picchu pośród peruwiańskich protestów
* Setki turystów są uwięzione w Machu Picchu z powodu gwałtownego powstania

Ich grupa jako jedna z ostatnich dotarła do Machu Picchu, którym była zamknięte z powodu ogólnopolskich demonstracji, W rezultacie zginęło 26 osób, dziesiątki zostały ranne i dokonano aresztowań.

Ale potem utknęli w Aguas Calientes, bramie do miejsca turystycznego.

Grupa musiała iść wzdłuż torów kolejowych, aby dostać się do najbliższego miasta, z którego można było dostać się do Cusco.

dostarczone

Grupa musiała iść wzdłuż torów kolejowych, aby dostać się do najbliższego miasta, z którego można było dostać się do Cusco.

Wszystkie pociągi wewnątrz i na zewnątrz miasta zatrzymały się po tym, jak demonstranci uszkodzili tory i zablokowali je kamieniami i skałami. Zamknięta została również droga do Cusco z sąsiednich miejscowości.

Kent powiedział, że ich przewodnik powiedział im, że mogą wstać o 4 rano i przejść 35 kilometrów z bagażami wzdłuż torów kolejowych do miasta, w którym mogą spotkać ich pickupy.

Jednak ktoś z ich grupy zachorował, więc postanowili zostać w Aguas Calientes jeszcze jedną noc.

Mówiono o sprowadzeniu helikopterów do ewakuacji turystów, więc ustawili się w kolejce do rejestracji. Ale powiedziano im, że wybór był bardziej dla osób starszych i wrażliwych.

Turyści ustawiają się w deszczu, aby zapisać się na ewakuację helikopterem.

dostarczone

Turyści ustawiają się w deszczu, aby zapisać się na ewakuację helikopterem.

Na szczęście następnego dnia oczyszczono więcej dróg, więc przeszli 15 kilometrów wzdłuż torów kolejowych do miasta Hidroelectrica, gdzie spotkali się z furgonetkami, które pokonały siedem godzin jazdy do Cusco.

„Większość dróg została oczyszczona, ale widać, gdzie ciężarówka musiała unikać stosów rzeczy, które układali na drodze – w najlepszych momentach jest to dość owłosiona droga” – powiedział Kent.

Po przybyciu do Cusco spotykają męża Kenta, Briana Roydsa, który nie przyleciał samolotem, ponieważ źle się czuł.

Susanna Kent (z lewej) i grupa w Machu Picchu.

dostarczone

Susanna Kent (z lewej) i grupa w Machu Picchu.

Obserwując rozwój protestów, opisał około 15 ciężarówek, które wjechały do ​​miasta z dwumetrowymi słupami i używały ich do wybijania szyb. Wszystkim turystom zalecono schronienie się na miejscu, z godziną policyjną od 20:00 do 4:00.

Ponieważ sytuacja w Cusco była niestabilna, zabrali się do pracy, próbując dostać się na samolot – wyzwanie, ponieważ lotnisko było tymczasowo zamknięte, co spowodowało zaległości pasażerów.

Kentowi i Roydsowi udało się dostać na lot do Limy, zorganizowany przez ambasadę Meksyku, gdzie zobaczyli ogłoszenie na grupie na Facebooku dla turystów, którzy zostali „uwięzieni w Cusco”.

Do stolicy przybyli we wtorek po południu czasu nowozelandzkiego, gdzie planowali chwilowy pobyt.

„Nie ma tu godziny policyjnej, a ludzie mówią, że jest bardzo spokojnie – zobaczymy, jak będzie w ciągu najbliższych kilku dni”.

Mieli lecieć nad Amazonkę w tym tygodniu, ale po rozmowie z inną parą Kiwi, którzy właśnie wyszli z Parku Narodowego Manu, uznali, że byłoby to zbyt niebezpieczne.

„Zostali zatrzymani przez protest i zmuszeni do przyłączenia się” – powiedział Kent.

Potem zaczęło robić się brutalnie, rzucali kamieniami w te samochody i przewracali je. Mężczyzna powiedział nam, że to była najbardziej przerażająca rzecz, jaką kiedykolwiek miał w swoim życiu”.

Kent, która pracuje jako lekarz rodzinny w Bethune, powiedziała, że ​​chociaż dla jej grupy sytuacja była „trochę przerażająca”, to były to „bardzo niezapomniane” wakacje – szczególnie doświadczenie Machu Picchu bez innych turystów w pobliżu.

„Jesteś w Ameryce Południowej”, powiedziała, „takie rzeczy się zdarzają”.

„To wszystko jest bardzo niepewne, na tym polega problem – wszystko może wybuchnąć bardzo szybko”.

Departament Spraw Zagranicznych i Handlu (MFAT) potwierdził Stuff Travel, że pomaga „kilku grupom” Nowozelandczyków dotkniętych zamieszkami.

W SafeTravel zarejestrowano 46 Kiwi jako przebywających w Peru.

Pat Stephenson

„Obrońca popkultury. Pytanie o pustelnika w komedii. Alkoholista. Internetowy ewangelista”.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *