Pada śnieg, gdy policjanci kontynuują przeszukanie spalonego rynku w Wajima w prefekturze Ishikawa w Japonii. Zdjęcie/AP
Tysiące osób przesiedlonych z dnia na dzień żyje w stanie wyczerpania i niepewności na zachodnim wybrzeżu Japonii tydzień po potężnym trzęsieniu ziemi, w wyniku którego zginęło co najmniej 168 osób, a dziesiątki zaginęły.
Do akcji ratowniczych prowadzonych od trzęsienia ziemi o sile 7,6 w skali Richtera, które miało miejsce w Nowy Rok, zaangażowały się tysiące żołnierzy, strażaków i policji, którzy w poniedziałek przeszukiwali zawalone budynki w nadziei, że znajdą ocalałych.
Władze ostrzegły o ryzyku osuwisk, zaostrzonym przez obfite opady śniegu, wokół epicentrum na półwyspie Noto w prefekturze Ishikawa. Krajobraz pokryty delikatną bielą ukazywał spalone i zawalone domy, szare bloki miejskie i autostrady z dziurami i pęknięciami.
Wśród ofiar śmiertelnych było 70 osób w Wajima, 70 w Suzu, 18 w Anamizu, a resztę rozdzielono pomiędzy cztery inne miasta. Co najmniej 323 osoby nadal są zaginione, co stanowi skok w porównaniu z około 100 na początku dnia, gdy ratownicy przeglądają listę nazwisk mieszkańców okolicy. Kolejnych 565 osób zostało rannych, a 1390 domów zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych.
Po początkowym dużym trzęsieniu ziemi nastąpiło tsunami o wysokości kilku metrów, które zwiększyło zniszczenia. Wstrząsy wtórne trwały codziennie.
Japońscy meteorolodzy ostrzegli, że silne trzęsienia ziemi mogą trwać jeszcze przez kolejny miesiąc. Ich częstotliwość, choć stopniowo maleje, pozostała wysoka w porównaniu z poprzednimi trzęsieniami ziemi i wyniosła ponad 1000.
Dla mieszkańców prace naprawcze jeszcze się nie rozpoczęły. Rybak Shuji Yoshiura powiedział, że jego łodzie zostały uszkodzone i nie mógł wypłynąć w morze.
Przed trzęsieniem ziemi Wajima była miejscowością turystyczną z ulicą handlową oferującą owoce morza i tradycyjne rzemiosło. Duża jego część uległa zniszczeniu w pożarach, które wybuchły po katastrofie z 1 stycznia.
Kentaro Mitsumori, który prowadzi sklep spożywczy na rogu, spał z żoną w samochodzie, aby uchronić się przed grabieżą. Ich sklep nadal stoi, ale nie ma zamka, prądu ani bieżącej wody. Wszystko wyprzedało się w trzy dni. Planuje jednak zamknąć firmę.
„Nawet gdybym potrafił to wyremontować, klientów byłoby za mało. Nie wiem, jak Wajima miałby przeżyć” – stwierdził.
Prawie 30 000 osób przebywających w szkołach, korytarzach i innych ośrodkach ewakuacyjnych obawia się infekcji w związku z pojawieniem się przypadków koronaawirusa i innych chorób.
W schronach ludzie nadal spali na zimnych podłogach. Po wstępnej pomocy w postaci kawałka chleba i szklanki wody na osobę dziennie, dalsza pomoc pozwala niektórym placówkom rozpocząć wydawanie gorących potraw gotowanych w ogromnych garnkach.
Ludzie byli zadowoleni z prowizorycznych łaźni przygotowanych przez żołnierzy, w których mogli przesiadywać w gorącej wodzie, za którą tęsknili całymi dniami.
Jednak zmęczenie i stres je osłabiają. Wielu jest w żałobie. Główne trzęsienie ziemi miało miejsce w Nowy Rok, kiedy w Japonii gromadzą się rodziny. Niektórzy ocaleni twierdzili, że zostali sami, ponieważ stracili bliskich.
Mizui Kaba (79 l.) miała szczęście, że przeżyła, podobnie jak jej córka, zięć i wnuk, którzy przyjechali na Nowy Rok z Osaki w środkowej Japonii.
Kappa śpi w szkole i nikt nie jest pewien, co się stanie, gdy szkoły zostaną ponownie otwarte tydzień po święcie Nowego Roku.
Trzy piece nie wystarczyły do ogrzania dużej sali szkolnej, przybyło więcej grzejników.
„Jest strasznie zimno” – powiedział Cappa.
„Obrońca popkultury. Pytanie o pustelnika w komedii. Alkoholista. Internetowy ewangelista”.