AGdy po zielonym półwyspie Miramar w Wellington rozeszła się wieść, że reżyser Peter Jackson i jego partnerka Fran Walsh wstrzymali kontrowersyjną inwestycję mieszkaniową o wartości 500 milionów dolarów nowozelandzkich, wykupując grunt, na którym miała ona zostać wybudowana, mieszkańcy nadmorskich przedmieść byli zachwyceni.
„To wspaniale” – mówi mieszkaniec Miramar, Dan Stickley, wychodząc z supermarketu. Dodaje, że znaczący jest fakt, że to Jackson, który zaopatruje rozległą dzielnicę filmową tego cichego przedmieścia, kupił tę ziemię.
„On jest jednym z nas” – mówi Stickley.
Komentatorzy na lokalnych grupach na Facebooku pochwalili zobowiązanie duetu do przywrócenia proponowanej witryny do normalnego stanu. Istnieją plany gromadzenia na kartce wiadomości z podziękowaniami. Kilka minut jazdy od miejsca planowanej inwestycji mieszkaniowej ktoś namalował sprayem napis „Dziękuję Fran i Peter” na ścianie budynku mieszkalnego, kursywą czerwonymi literami o długości ośmiu stóp.
Zakończenie proponowanego osiedla mieszkaniowego w Shelly Bay – lśniącym fragmencie wybrzeża położonym 8 km od centrum miasta, który niegdyś był bazą obronną – wyznacza granicę jednego z najbardziej dzielących sporów w Wellington w ostatnich latach. Proponowana inwestycja dzieli mieszkańców stolicy Nowej Zelandii od 2014 roku, wywołując dyskusję na temat powolnego tempa zmian w mieście dotkniętym niedoborem mieszkań.
„Mamy do czynienia z kulturą, w której nasze miasto szuka powodów, aby wstrzymać rozwój budownictwa mieszkaniowego” – mówi radna miasta Wellington Rebecca Matthews.
Georgina Campbell jest mieszkanką Miramar i reporterką w Wellington Dla gazety New Zealand Herald„To, co stałoby się z Shelly Bay, to 350 dodatkowych domów w mieście w środku kryzysu mieszkaniowego” – powiedział.
Materiał polaryzacyjny
Eni 2019, Jackson Rada Miasta Wellington potępiła tę decyzję Ponieważ „zrobili wszystko, co mogli, aby pomóc prywatnemu deweloperowi”, który zamierzał zbudować „w pięknej części wybrzeża Wellington”, firmy filmowców Kandydat, który sprzeciwiał się planowi Shelley Bay, przekazał 30 000 dolarów na kampanię burmistrza w 2019 r. Jedna z jego firm poparła pozew złożony przez grupę protestującą przeciwko projektowi.
W oświadczeniu ogłaszającym zakup gruntu na początku tego miesiąca Jackson i Welch oświadczyli, że zamierzają przywrócić „naturalne piękno zatoki”, dodając, że wkrótce rozpoczną się kształtowanie krajobrazu i nasadzenia. Z komunikatu wynika, że duet nie będzie zagospodarowywał terenu po rewitalizacji dwóch istniejących budynków. Małżeństwo nie wspomniało o kwocie, jaką zapłaciło za ziemię; Za pośrednictwem przedstawiciela odmówili dalszych komentarzy.
W oświadczeniu napisano, że Shelley Bay to „cudowna linia brzegowa o ogromnym znaczeniu kulturowym i historycznym”.
Trudno znaleźć na ulicach Miramar kogoś, kto nie popiera Jacksona.
„Ulice były koszmarem” – mówi mieszkanka Barbara Heary.
Aaron Cowan, który przeprowadził się w te okolice, aby pracować w jednej z firm Jacksona zajmujących się efektami wizualnymi, potępił inwestycję obejmującą 350 domów jako „katastrofę”.
„Nie ma dojazdu, nie ma infrastruktury” – mówi. „Nie da się zmieścić tak wielu ludzi w tym obszarze.”
Ale poza przedmieściami problem był polaryzujący.
„Wśród niezliczonej liczby złożonych kwestii i historii, które stanowią część historii Shelly Bay, duży wpływ ma także humor” – mówi Matthews, radny miasta Wellington.
Mieszkalnictwo na „poziomie kryzysowym”
Choć sprzedaż kończy długotrwałe kontrowersje wokół Shelly Bay, pozostają pytania o to, w jaki sposób grunt będzie wykorzystywany w przyszłości i jak miasto poradzi sobie z niedoborem mieszkań, który według oficjalnych danych wynosi około 10 000 mieszkań.
Paul Eagle, poseł do parlamentu z okręgu Rongotai na półwyspie Miramar, nalegał, aby Jackson Welch i rada miasta omówili sposób wykorzystania przez parę posiadanej ziemi, która obejmuje warte dziesiątki milionów dolarów inne nieruchomości na przesmyku.
„Proszę pana Petera i Frana o to, że potrzebujemy Was przy stole w ramach wizji miasta” – mówi Eagle, który był radnym miasta w latach 2010–2017 i opuści mandat parlamentarny podczas październikowych wyborów.
Nie wiadomo, jaką rolę w przyszłym użytkowaniu terenu mogą odegrać maoryscy iwi, którzy sprzedali deweloperowi swoje grunty. Maorysi – przedkolonialni osadnicy z Shelley Bay – odkupili tę ziemię w ramach porozumienia z Waitangi po tym, jak była ona używana przez siły obronne przez ponad sto lat, aż do 2009 roku.
Ani popierająca inwestycję iwi, ani grupa, która się jej sprzeciwiała, w tym członkowie iwi – którzy zajmują ten teren od dwóch lat do 2022 roku i kwestionują w sądzie sprzedaż gruntu deweloperowi – nie odpowiedziały „The Guardian”. . Prośby o komentarz. Deweloper Ian Cassels we wspólnym oświadczeniu z Jacksonem i Welchem wyraził „bardzo mieszane uczucia” co do zakończenia projektu.
Zwrócił uwagę na „trudny” charakter rozwoju. Rzecznik Cassels powiedział, że nie będzie udzielał dalszych komentarzy.
Jednak wiele osób w Wellington jest nadal sfrustrowanych brakiem postępów w rozwiązaniu problemu niedoboru mieszkań. Eagle twierdzi, że chociaż zakup Shelly Bay może być „zwycięstwem ochrony środowiska i lokalnej ludności”, nie rozwiązuje problemu przystępnych cenowo mieszkań w Wellington, „który utrzymuje się na poziomie kryzysowym”.
Burmistrz Wellington Tori Wahano, która dowiedziała się o porozumieniu w dniu jego ogłoszenia opinii publicznej, stwierdziła, że jest „niezwykle zaskoczona” tą wiadomością.
„Nie mogłem się doczekać wzrostu liczby niedrogich mieszkań dzięki tej inwestycji” – powiedział whānau reporterom, dodając, że „było to rozczarowujące”.
Radny miasta Matthews twierdzi, że w Wellington „brakuje wielu idealnych i łatwych miejsc do budowy domów”.
„Z perspektywy mieszkalnictwa chodzi o to, czy wspiera się właścicieli gruntów w zagospodarowaniu ich gruntów, a zdaniem wielu zwolenników mieszkalnictwa w naszej radzie chcemy przyjąć bardziej sprzyjające podejście” – mówi.
Campbell, reporter New Zealand Herald, powiedział, że spór w Shelly Bay jest symbolem szerszego problemu w Wellington – nękanego budynkami podatnymi na trzęsienia ziemi, kryzysami w transporcie publicznym i pogarszającymi się warunkami sanitarnymi: „niezwykle silny opór” wobec zmian.