William Shatner niedawno zastanawiał się nad swoją decyzją o wydaniu filmu dokumentalnego o swoim życiu, zatytułowanego You Can Call Me Bill.
„Odrzuciłem już wiele propozycji robienia filmów dokumentalnych” — przyznał Shatner w wywiadzie Fox Digital.
„Niezależnie od tego, czy rozmawiam z tobą, czy za 10 lat, mój czas jest ograniczony, a to bardzo ważny czynnik. Mam wnuki. Ten dokument to sposób na nawiązanie kontaktu po mojej śmierci”.
Nadchodzący dokument, You Can Call Me Bill, oferuje wgląd w dziewięć dekad filmowej kariery gwiazdy.
Podczas rozmowy odniósł się również do lekcji, których nauczył się od czasu wydania, twierdząc: „Próbuję dowiedzieć się czegoś, czego wcześniej nie powiedziałem, lub znaleźć sposób, aby powiedzieć coś, co powiedziałem wcześniej w inny sposób, więc Mogę zbadać ten fakt dalej”.
„Smutne jest to, że im starsza osoba, tym mądrzejsza, a potem umiera z całą tą wiedzą”.
Kiedy Leonard Nimoy zmarł kilka lat temu, jego pogrzeb odbył się w niedzielę. Jego śmierć była tak nagła, że postanowiłem pojechać do Mar-a-Lago, aby zbierać datki na Czerwony Krzyż. Byłem celebrytą, który zbiera pieniądze. . . Zdecydowałem się dotrzymać obietnicy i pojechać do Mar-a-Lago zamiast na pogrzeb”.
Głównym tego powodem jest to, że „Ludzie proszą o dziedzictwo. Nie ma dziedzictwa. Posągi są burzone. Cmentarze są splądrowane. Nagrobki są przewracane. Nikt nikogo nie pamięta. Kto pamięta Danny’ego Kaye czy Cary’ego Granta? Ale oni odeszli i nikt się tym nie przejmuje.” Ale to, co żyje, to dobre uczynki. Jeśli zrobisz dobry uczynek, będzie on odbijał się echem aż do końca czasu. To efekt motyla”.
„Ekspert Internetu. Introwertyk. Uzależniony od ulicy. Ewangelista kawy. Pisarz. Myśliciel. Miłośnicy skrajnej śpiączki. Wykładowca”.