Lekarze i pielęgniarki zaangażowani w wspomagane umieranie w Nowej Zelandii zostali poinformowani, że ich nazwiska i adresy mogą zostać ujawnione publicznie w wyniku skargi przeciwko Departamentowi Zdrowia.
medyczny
Praktycy są źli i zdezorientowani perspektywą utraty poufności, twierdząc, że są chronieni przez prawo, a ujawnienie ich nazwiska zepchnęłoby służby wspomagania umierania do podziemia i naraziłoby je na nadużycia.
Lekarze zarejestrowani w Rejestrze wspomaganego umierania zostali poinformowani w zeszłym tygodniu, że Rzecznik Praw Obywatelskich bada skargę na usługę Assisted Dying Service, która jest prowadzona przez departament.
E-mail od Sekretariatu Assisted Dying, który widziałem OgłaszaćPowiedział, że śledztwo może doprowadzić do upublicznienia nazwisk i adresów praktykujących. Ministerstwo stara się utrzymać ich nazwiska w tajemnicy.
Jeden z pracowników służby zdrowia, który poprosił o zachowanie anonimowości, powiedział, że lekarze i pielęgniarki zarejestrowali się w usługach wspomaganego umierania z zapewnieniem, że ich nazwiska i adresy pozostaną poufne.
„To brzmi jak naruszenie” – powiedział praktykujący. Jak malowanie celów na plecach lekarzy i pielęgniarek.
„W dobie nieokiełznanego internetowego trollingu, nadużyć i wrogości ze strony skrajnych grup publikowanie list nazwisk i adresów pracowników służby zdrowia… wydaje się niewiarygodnie nieodpowiedzialne”.
Obecnie tam 116 lekarzy W tym lekarze, pielęgniarki i psychiatrzy, którzy zgłosili się na ochotnika do oceny pacjentów pod kątem wspomaganego umierania i/lub przeprowadzenia procedury.
reklama
Ich nazwiska i adresy są przechowywane w rejestrze prowadzonym przez Grupę Wsparcia i Konsultacji dla Osób U kresu Życia w Nowej Zelandii (SCENZ). Na swojej stronie internetowej departament poinformował, że lista jest poufna „w celu ochrony prywatności i bezpieczeństwa osób świadczących usługi”.
Lekarz zarejestrowany w SCENZ powiedział, że e-mail z sekretariatu był „niejasny” i „zagadkowy”. Uważali, że ich tożsamość jest chroniona przez prawo i nie rozumieli, jak można to odwrócić, składając skargę do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Nie wiedział, kto złożył skargę ani jakie zarzuty złożył. Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich stwierdziło, że nie może komentować charakteru ani statusu skargi bez podania większej ilości szczegółów.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia potwierdził, że resort odpowiada na skargę, ale nie mógł dalej komentować sprawy.
„W pełni doceniamy obawy zgłaszane przez niektórych praktyków uczestniczących w usłudze, a Departament nadal energicznie utrzymuje zawartość Listy SCENZ jako poufną”.
Zgodnie z ustawodawstwem dotyczącym wspomaganego umierania, lekarze mogą być wymieniani w odniesieniu do ich ogólnego doświadczenia w zakresie wspomaganego umierania, ale nie w odniesieniu do konkretnych przypadków.
Jednak lekarze stwierdzili, że ważniejszym krokiem byłoby udostępnienie całego rejestru SCENZ opinii publicznej.
Personel medyczny zaangażowany w wspomagane umieranie musi to robić niezależnie od rady zdrowia na swoim obszarze. Oznacza to, że SCENZ przechowuje ich adresy i numery telefonów.
reklama
Kilku pracowników medycznych wyraziło zaniepokojenie, że sama możliwość ujawnienia nazwiska zniechęci personel medyczny do dobrowolnego świadczenia swoich usług, niezależnie od tego, czy skarga została rozpatrzona pomyślnie.
„Fakt, że rząd rozważa ujawnienie nazwisk i adresów pracowników służby zdrowia, będzie miał mrożący wpływ na liczby [people] chętni do oferowania usług wspomagania umierania w przyszłości” – powiedział lekarz.
Wiadomość e-mail z Sekretariatu do Rejestru SCENZ zawierała kwestionariusz z pytaniem, czy praktycy wyrażają zgodę na publikację ich danych; czy kiedykolwiek czuli się niepewnie, czy pomagano im umrzeć; oraz czy publiczne ujawnienie swojej tożsamości sprawi, że będą mniej chętni do udziału w wspomaganym umieraniu.
Nie wszyscy praktykujący obawiali się utraty prywatności. Jeden z lekarzy z listy SCENZ powiedział, że wspomagane umieranie jest silnie wspierane w tym kraju i nie widział żadnych animozji obserwowanych w niektórych jurysdykcjach zamorskich.
„W małym miasteczku rodziny szybko rozmawiają o doświadczeniach swojej rodziny, a nazwisko lekarza zawsze się pojawia” – powiedział.
„I nigdy nie ukrywałem faktu, że świadczę tę usługę. Robię to wiedząc, że zostało to ustanowione ustawowo, zostało poparte przez dużą liczbę osób w referendum i uważam, że stało się integralną częścią Społeczeństwo nowozelandzkie ma się dobrze”.
Dodał jednak: „Jesteśmy jednak zdecydowanie zniechęceni do upubliczniania faktu, że jesteśmy w to zaangażowani”.
Nowozelandczycy w przeważającej większości poparli ustawę o zakończeniu życia w publicznym referendum w 2020 r., przy 66% głosów za i 34% przeciw.
„To jest usługa, której ludzie chcą” – powiedział jeden z pracowników służby zdrowia. „A jeśli będzie wystarczająco dużo targetowania online na dostawców usług, stracą oni na tej usłudze”.
Od listopada 2021 r., kiedy wspomagana śmierć stała się legalna, do grudnia 2022 r. 316 osobom udzielono pomocy w śmierci na służbie – średnio około pięciu zgonów tygodniowo.
Do marca zeszłego roku Trust otrzymał cztery formalne skargi dotyczące pomocy w umieraniu i nie było żadnych skarg dotyczących naruszenia prawa.
Trzy z tych skarg zostały rozstrzygnięte, a jedna – dotycząca doświadczenia rodziny ze śmiercią w szpitalu publicznym – jest przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez Komisarza ds. Zdrowia i Niepełnosprawności.
„Obrońca popkultury. Pytanie o pustelnika w komedii. Alkoholista. Internetowy ewangelista”.